https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowe osiedle odczaruje Dębową Górę?

Małgorzata Oberlan
Grzegorz Olkowski / Polska Press
- Nie jesteśmy żadną patologią. Czas już skończyć z przypinaniem nam łaty - mówią mieszkańcy Dębowej Góry w Toruniu. Mają żal do dziennikarzy, że pojawiają się u nich tylko w związku z przykrymi wydarzeniami. Atak na radiowóz, narkotyki, śmierć niemowlęcia. - Wtedy media się interesują. A przecież „Dębówa” jest inna.

- Jaka jest? Na pewno różna. My z mężem i dziećmi mieszkamy w prywatnym domku, z bieżącą wodą, własnym szambem i piecem CO. Pracujemy, płacimy podatki. Pani się dziwi, że nas boli etykietka patologii? - pyta pani Agnieszka, na oko czterdziestolatka.

Jej dom, choć niewielki, jest bardzo zadbany. Czysta elewacja, plastikowe okna, kwiaty w doniczkach, białe meble na podwórku. I takich domostw, szczególnie od strony ul. Pod Dębową Górą, jest wiele. Gorzej osiedle wygląda od strony ul. Batorego i Wielki Rów. Tu, gdzie sporo ludzi wciąż jeszcze mieszka w barakach, przerobionych na betonowe klocki. O tej części tradycyjnie mówi się Ohio. Kiedyś - „dzielnica latających noży”.

„Bo człowieka trzeba wychować”
Pan Kazimierz urodził się na Dębowej Górze w 1948 roku. Co zapamiętał z dzieciństwa? Drewniane szajerki, brak szamb (na zewnątrz stały budki WC, których lepiej nie wspominać) i wszechobecne podczas deszczu błoto.

- Mama w latach 50. dostała mieszkanie w mieście, konkretnie przy ul. PCK. Zabrała nas i tam już dorastaliśmy. Wykształciłem się na stolarza, założyłem rodzinę. Różne koleje losu przeżyłem. Wróciłem na Dębową Górę w 1996 i nie żałuję - podkreśla pan Kazimierz. Dom, w którym mieszka (bliżej ul. Batorego), znów należy do tych zadbanych. Elewacja w kolorze cegły, ładne okna, wesoły ogródek. Własne szambo, terma podgrzewająca wodę, piec CO. Od czterech lat pan Kazimierz jest emerytem i życie płynie mu całkiem spokojnie.

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

- O patologii powiem tyle, że sytuacja nie jest taka oczywista - pół na pół. Jedni żyją z dnia na dzień, wszystko mają w nosie. O, niech pani spojrzy na to szambo (mężczyzna pokazuje zbiorcze szambo na środku drogi, którego ogrodzenie oblepione jest odpadkami - przyp. red.). - Brudasy, którym na niczym nie zależy, tak się właśnie zachowują. Im też nie zależy na przyszłości, opinii i tak dalej. Jeśli słyszę, że pięcioletni chłopiec do swoich rówieśniczek woła: „k..wa, k...wa” , to wiem, że wyniósł to z domu. Czy wyjdzie na ludzi, nie wiem, bo człowieka trzeba wychować. Druga połowa to ludzie, którzy mają jakieś cele. Dbają o dzieci, o domy, o pieniądze, nie szukają kłopotów.

Policja? Pan Kazimierz nie kryje: przyjeżdża na Dębową Górę bardzo często. Nawet nie dlatego, że coś się dzieje, tylko na patrol. Ale czasy wojny z mundurowymi minęły.

„Mam stąd dobrych pracowników”
Przedsiębiorca Wiesław Lewicki od 12 lat prowadzi przy ul. Towarowej 3 firmę Fart Produkt. To bezpośrednie sąsiedztwo Dębowej Góry.

- Jak się żyje z takimi sąsiadami? Różnie - nie kryje właściciel firmy. - Zacznę od plusów. Mam z Dębowej Góry pracowników i złego słowa o nich nie powiem. Kolejna rzecz to ludzka mobilizacja. Tak samo mnie, jako przedsiębiorcy, jak i mieszkańcom ul. Pod Dębową Górą przeszkadzały egipskie ciemności. Przygotowaliśmy petycję do władz miasta. Mieszkańcy pozbierali podpisy. I doczekaliśmy się latarni przy calej ulicy! To plusy. A minusy sąsiedztwa? Kiedyś miejscowi przeskakiwali przez płot i kradli, co się dało, na złom. Mam nadzieję, że więcej już się to nie powtórzy...

O tym trudno zapomnieć
Handel nielegalnym tytoniem, alkoholem czy narkotykami - to na „Dębówie” było, a według niektórych trwa nadal.

Nocna strzelanina i ranni policjanci - czerwiec 2008 roku. Wydarzenia niby sprzed dekady, ale wciąż pamiętane. Ba, obrosły legendą o mitycznych „dwudziestu, którzy zaatakowali radiowóz”.

Niewyjaśniona jeszcze śmierć niemowlęcia - lipiec bieżącego roku. Niby może zdarzyć się wszędzie, ale tu budzi dodatkowe emocje i pytania o opiekę rodziców.

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

Czy Dębową Górę można odczarować? A może przynajmniej jej część po prostu trzeba rozebrać? Miasto przygotowuje się do budowy osiedla komunalnych budynków wielorodzinnych, które zajmą miejsce obecnej zabudowy - często bardzo przypadkowej, wzniesionej samowolnie, w złym stanie technicznym. Chodzi o działki przy ul. Batorego między numerami 67 a 83. Stojące na nich budynki planuje się wyburzyć, a ich mieszkańców - wykwaterować. Ale to wstępna koncepcja...

Wjeżdżamy w gruntową drogę od strony ulicy Wielki Rów. Dzień powszedni, minęła godzina 8.00. Wysokie trawy pachną oszałamiająco, upał zacznie się dopiero za jakieś trzy godziny. Wystarczy wejść na jedną z górek, by mieć świetny widok na Ohio, czyli Dębową Górę. Dachy ciasno upakowanych domków strzelają w górę talerzami anten satelitarnych, bo żadna kablówka jeszcze tu nie dotarła. Między nimi - drzewa. I tej zieleni mieszkańcom akurat można pozazdrościć.

Można pokochać to miejsce
Pani Bernadeta, elegancko uczesana i ubrana, właśnie gruntówką zmierza w stronę ulicy. Chcemy napisać, jak naprawdę się tutaj żyje? Chętnie opowie.

- Można pokochać to miejsce, zapewniam - uśmiecha się pani Bernadeta.

- Pierwszy raz zobaczyłam Dębową Górę w 1961 roku. Pochodzę z Chełmna, a przyjechałam tutaj „za mężem”, jak to się określa. Pierwsze wrażenia? Wcale nie chciałam stąd uciekać, przeciwnie. Tu, gdzie stoimy, była gęsiarnia. Zresztą, kaczek też nie brakowało. Człowiek czuł się trochę jak na wsi - wspomina pani Bernadeta.

Jej mąż urodził się na Dębowej Górze i przeżył już tutaj, bagatela, osiemdziesiąt lat. Teściowa także mieszkała tu od zawsze. Nie opuściła „Dębówy” do końca, czyli do 92 roku życia. Ciekawe historie potrafiła snuć, sięgające międzywojnia.

- Gdy mąż pracował zawodowo, za PRL-u oczywiście, proponowano mu zakładowe mieszkanie. Ale wcale nie chcieliśmy się wyprowadzać - mówi seniorka. - Teraz słyszymy o planach miastac, mówiących o rozbiórce i wykwaterowaniach. Tylko, proszę pani, my tu od lat 70. regularnie jesteśmy gdzieś wyprowadzani. Ale zawsze na papierze...

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

Podsumowując, w rewolucję na Dębowej Górze pani Bernadeta wierzy średnio. Osobiście nigdzie

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Przecież tam połowa zginie jak ich wyniosą tam większość nie zna słowa "kultura" "wychowanie" " zasady " "szacunek" ,a już o sumieniu nie ma co mówić.. Jeden na drugiego gada , a za chwile razem się " uwielbiają" Ile rodzin żyje byle jak matka na plotach , stary na piwku i taki dają przykład młodym co już widać zamiast układać sobie życie i odbić od tego to wegetują.
Środowisko trzeba dobrze poznać sory ale pewne osoby nie dadzą sobie rady na dużych osiedlach skoro nie znają podstawowych zasad może tam ich nie poznali i wychowali tak dzieci , ale tam nie ma przyjaźni ani szacunku do nikogo totalne zacofanie w czasie tak już się dawno nie żyje..Na szczęście jest też kilku normalnych i może im wyjdzie to na lepsze. Tam normlany to ucieka od tego jak najdalej i żyje jak na człowieka należy..
...
Już dawno powinni zbudować w tym miejscu jakieś osiedle, bo obecnie jest to zbieranina, smród, brud i ubóstwo.
Nie oszukujmy się dzielnica wygląda żałośnie i nie jest godna, by w mieście takim jak Toruń, prężnie rozwijającym się stały fawele.
Znam ludzi z dębówy i wśród nich jest wiele patologii i nie oszukujmy się hołoty. Są również i dobrzy, pracujący oraz uczciwi ludzie. Ale na litość Boską, trzeba coś z tym "osiedlem" zrobić to XXI wiek, a nie lata między wojenne na kresach wschodnich...
Jak najbardziej na tak dla bloków w miejscu najgorszej części dębówy.
...
Już dawno powinni zbudować w tym miejscu jakieś osiedle, bo obecnie jest to zbieranina, smród, brud i ubóstwo.
Nie oszukujmy się dzielnica wygląda żałośnie i nie jest godna, by w mieście takim jak Toruń, prężnie rozwijającym się stały fawele.
Znam ludzi z dębówy i wśród nich jest wiele patologii i nie oszukujmy się hołoty. Są również i dobrzy, pracujący oraz uczciwi ludzie. Ale na litość Boską, trzeba coś z tym "osiedlem" zrobić to XXI wiek, a nie lata między wojenne na kresach wschodnich...
Jak najbardziej na tak dla bloków w miejscu najgorszej części dębówy.
G
Gość
Jak czytam artykuły na temat tego osiedla z tymi wszystkimi nagonkami to aż nie mogę uwierzyć że to właśnie mowa o nim ... dzięki koleżance którą tam mieszka historię opowiedziane o tym osiedlu rzucam w niepamięć ludzie mieszkający tam są bardzo mili serdeczni nigdy nie dało się odczuć że jestem z innego osiedla temat tych mieszkań też mnie denerwuje bo domki mimo że z zewnątrz nie wyglądają uroczo za to w środku ludzie mają na prawdę pięknie urządzone mieszkania w nowoczesnych stylach nie jeden z was by im pozazdrościl ja mieszkająca w bloku zawsze im zazdroscilam ten mały kawałek ogródka czasami mniej zadbany a czasami więcej wszystko zależy jak kogo stać ale tak jest wszędzie nie zależnie od osiedla a to że droga jest zła czy dzieci nie mają placu zabaw no cóż miasto powinno się wstydzić ... pisząc komentarz naszly mnie mile wspomnienia związanye z tym miejscem niestety mieszkam w innym mieście ale z miłą chęcią odezwę się do koleżanki aby móc z nią wypić ponownie kawkę na jej ogrodeczku nasze drogi roszesly się po maturze tak moi drodzy tam również mieszkają ludzie wykształceni i z pięknymi ambicjami którzy w życiu chcą czegoś więcej wystarczy przekroczyć tak zwana granice i poznać tych ludzi i już na zawsze pozostaje się częścią tej społeczności Pozdrawiam
M
Mieszkaniec
Haha znam tą dzielnice lepiej niż własną kieszeń i ludzi tu mieszkających, na pewno nie uda się nikomu wynieść nas stąd bez walki, podobno w tłumie siła.. nie żałuję tego, że jestem właśnie stąd, wręcz przeciwnie ciesze się z tego i nie chciałabym wychować się na żadnej innej dzielnicy.
t
toruń
niech wszystko zostanie po staremu...jedyną łajzą,która tu nabruzdziła,jest oberleutnant-tradycyjne dziadostwo
O
Ohio
Jak rzucasz nazwiskami to sam lub sama się przedstaw a nie mówisz o kimś anonimowo jak masz coś to powiedz to w cztery oczy ale znając życie to cię na to nie stać jak każda lajze która mówi na druga osobę za plecami
O
Ohio1
Zawiść jest bo może z 3 wybiło się i maja firmy reszta to plotuchy nawet rodziny nie żyją w zgodzie największy ferment sieją Obary zwłaszcza matka i żona po podstawówce
M
MS
W koncu normalny artykul. Znam mnostwo ludzi z Batorego, to porządne, normalne rodziny. Zyja ze soba kupe lat, kazdy za kazdym idzie, sa jak jedna wielka rodzina. Nie mieszkam tam ale lubie chodzic w odwiedziny do znajomych, kiedys balam sie tego miejsca, teraz jest tam spokoj.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski