Opublikował Pan zaproszenie na inaugurację obchodów 100. rocznicy Powrotu Pomorza i Kujaw do Wolnej Polski, które odbędą się w Toruniu. Wywołało spore poruszenie...
Tak ważne uroczystości powinny być przygotowane z wyprzedzeniem i rozpoczęte utworzeniem komitetu honorowego. Być może wtedy uniknęlibyśmy skandalu, jakim jest program tych uroczystości. Historyczne fakty są takie, że Bydgoszcz do 1938 roku miała niewiele wspólnego z Toruniem, znajdowała się w województwie wielkopolskim.
Co Pana szczególnie zdziwiło w programie uroczystości?
W programie mamy między innymi odsłonięcie tablicy na budynku Collegium Maius UMK - historycznej siedzibie wojewodów pomorskich. To sygnał dany przez marszałka o hegemonii Torunia w naszym regionie. Odsłonięcie tablicy wojewodów pomorskich nie jest bydgoskim interesem. Nie mam wątpliwości, że zrobiono to z premedytacją, by pokazać wyższość historyczną Torunia nad Bydgoszczą. Trzeba było w takim regionie jak nasz szukać spraw łączących, a nie dzielących.
Co mogłoby być takim fundamentem dla uroczystości?
W sposób oczywisty to bohaterstwo naszych żołnierzy i przelana przez nich krew. Chodzi również o równowagę. Skoro zaproszono na obchody radnych Sejmiku pomorskiego, dlaczego nie zaproszono radnych z Wielkopolski? W programie inauguracyjnym nie znajdziemy słowa o Powstaniu Wielkopolskim. Wiadomo dlaczego, do Torunia powstanie przecież nie dotarło. Ja w tych uroczystościach udziału nie wezmę.
