„Wczoraj po południu zmarł w Warszawie na skutek ciężkiego zapalenia płuc profesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych jeden z największych współczesnych malarzy polskich, Leon Wyczółkowski. Zmarły liczył lat 84” - napisano w 1936 roku na pierwszej stronie „Gazety Lwowskiej” w notatce pod datą 28 grudnia.
Uroczyści żałobne odbyły się w parafii Bożego Ciała w Warszawie, profesora pożegnano także na ASP. Trumna z ciałem Leona Wyczółkowskiego 30 grudnia dotarła do Bydgoszczy, przywieziona w kondukcie żałobnym ze stolicy. Pogrzeb Mistrza Wyczółkowskiego był wielkim wydarzeniem z udziałem przedstawicieli rządu, profesorów warszawskiej i krakowskiej ASP, władz miasta i tłumów ludzi.
„ (...) Bydgoszcz w podniosłym nastroju oddała ostatni hołd pamięci Zmarłego Mistrza. Od wczesnego ranka zbierały się tłumy publiczności na rynku Marszałka Piłsudskiego i w udekorowanym flagami żałobnymi kościele farnym. O godz. 10 rozpoczęto uroczyste nabożeństwo żałobne, celebrowane przez biskupa gnieźnieńskiego Laubitza w asyście licznego duchowieństwa. Po egzekwiach trumnę ze zwłokami wyniesiono na rynek Marszałka Piłsudskiego i złożono tam na artystycznie udekorowanym katafalku. (…) Po przemówieniach utworzył się kondukt żałobny, poprzedzony orkiestrą wojskową i prowadzony przez ks. biskupa Laubitza. (…) Gdy kondukt żałobny doszedł do kościoła św. Trójcy na przedmieściach miasta, trumnę niesioną dotąd na barkach, złożono w samochodzie żałobnym, który odjechał na cmentarz w Wtelnie” - tak pożegnanie Leona Wyczółkowskiego relacjonowała „Gazeta Lwowska”, wydana 1 stycznia 1937 r.
W większości mamy do czynienia z portretem intymnym, a to doskonała okazja, by pokazać na obrazie najrozmaitsze stany fizyczne i emocjonalne, w tym również te negatywne. Prawie za każdym razem Leon Wyczółkowski wzrok kieruje wprost na odbiorcę autoportretu, nawiązując z nim bezpośredni kontakt.
Ewa Sekuła-Tauer, kurator wystawy „Leon Wyczółkowski o sobie - autoportrety”
W tym roku minie 80 lat od śmierci wybitnego polskiego artysty. Z tej okazji Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy zaprasza w czwartek na otwarcie wystawy pt. „Leon Wyczółkowski o sobie - autoportrety”. I chociaż bydgoskie muzeum przy każdej okrągłej rocznicy - urodzin bądź śmierci - swego patrona organizuje jubileuszowe wystawy, to jednak taką ekspozycję portretów Wyczółkowskiego będziemy mieli sposobność zwiedzić po raz pierwszy.

- W większości mamy do czynienia z portretem intymnym, a to doskonała okazja, by pokazać na obrazie najrozmaitsze stany fizyczne i emocjonalne, w tym również te negatywne. Prawie za każdym razem Leon Wyczółkowski wzrok kieruje wprost na odbiorcę autoportretu, nawiązując z nim bezpośredni kontakt. Czasem jest to spojrzenie śmiałe, innym razem maluje się lekkie zdziwienie bądź smutek. Mimika twarzy Wyczółkowskiego jest bardzo żywa i wiele mówi o nim samym - wyjaśnia kurator wystawy Ewa Sekuła-Tauer, która wybrała blisko 30 autoportretów Leona Wyczółkowskiego, w większości pochodzących z kolekcji MOB, ale są też dzieła wypożyczone ze zbiorów innych muzeów, jak i bydgoskich kolekcji prywatnych.
- Na wystawie będzie można zobaczyć, jak artysta w autoportretach eksperymentował nie tylko z technikami malarskimi, kompozycją, ale i własnym wizerunkiem - podkreśla Ewa Sekuła-Tauer. Wyczółkowski zaczął portretować swą twarz od lat 90. XIX w. aż do końca życia. - Niekiedy w autoportretach pokazuje siebie nad Wisłą czy na tle innych ulubionych motywów, co jest znakiem tego, że utożsamiał się z tym, co robił. Czasem jednak te portrety są bez konkretnego tła, zawieszone jakby w próżni - zwraca uwagę Ewa Sekuła-Tauer.
Obraz bez idealizowania siebie
Kuratorka, zapytana przez nas o jeden z najlepszych, jej zdaniem, autoportretów wybranych na ekspozycję, wskazuje na Mistrza ubranego w zieloną marynarkę. - Tu Wyczółkowski jest w najlepszym dla siebie okresie, jest w świetnej formie. Został profesorem na ASP. Z jego oblicza bije pewność siebie i zadowolenie - opisuje nasza rozmówczyni portret, który pochodzi z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu, ale takiego „zdecydowanego” Leona Wyczółkowskiego w Spichrzu nad Brdą będzie więcej. Choć niektóre z prac powstały w przykrych okolicznościach.

- Jak ten z 1928 roku, kiedy artysta ciężko zachorował. Wówczas osłabiony Wyczółkowski namalował swój obraz pół ducha, pół człowieka i skomentował go myślą, że ten autoportret będzie jak wspomnienie „był taki pan” - mówi Ewa Sekuła-Tauer, która i ten obraz pozyskała na wystawę, ale z prywatnej kolekcji. - Wyczółkowski w autoportretach pokazywał siebie jako zwykłego człowieka, na którego twarzy raz maluje się sukces, innym razem troski. Miał też odwagę pokazywać, jak zmienia go upływający czas, jak przybywa mu zmarszczek i siwych włosów (niekiedy podkreśla wręcz swoją siwą brodę), pozostając zawsze eleganckim - mówi Ewa Sekuła-Tauer.
Na wystawie, prócz autoportretów, pojawi się panoramiczny wydruk obrazu pędzla artysty, bo jak dodaje kuratorka, Leon Wyczółkowski nie może być bez swej ulubionej sztuki.
Kiedy? Gdzie?
15 grudnia o 18.00 - Spichrze nad Brdą (Grodzka 7-11) wernisaż „Leon Wyczółkowski o sobie - autoportrety”. Wystawa czynna będzie do 26 lutego 2017 r.