Niemal każdego dnia w osiedlowym śmietniku widzę sterty wyrzucanego jedzenia. Najgorzej jest oczywiście pod koniec weekendów lub świąt. Z produktów, które lądują w pojemnikach lub, co gorsza, przy nich z pewnością można by ugotować niejeden obiad. W czym tkwi problem? C
hyba jednak w nieumiejętnym robieniu zakupów. Markety kuszą nas promocjami, miłą muzyczką, która sprzyja temu, że czasem bezmyślnie wrzucamy do koszyka rzeczy, których wcale nie potrzebujemy. Co ważne, nie patrzymy na etykiety i termin przydatności produktów, więc nie ma się co dziwić, że potem nadwyżka żywności ląduje w śmietniku.
Zgadzam się w pełni z ekspertami, którzy przygotowywali raport, że konieczna jest edukacja społeczeństwa. I to od najmłodszych lat. Dobrze, że w bydgoskich szkołach realizuje się programy, które mają nie tylko wyrobić zdrowe nawyki wśród dzieci i młodzieży, ale też przypominać, że nie należy wyrzucać jedzenia. W końcu czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.