Nie ukrywam: większości z nich nie przeglądam, bo zazwyczaj robię zakupy w sprawdzonych osiedlowych sklepikach, gdzie wiem, że towar jest wysokiej jakości. Nie zmienia to jednak faktu: wiele artykułów podrożało. I to się czuje po kieszeni. Nie mam tu na myśli wcale jakiś rarytasów, a podstawowe produkty, jak chleb, ziemniaki czy jajka.
Przed nami święta, więc pewnie ceny wielu artykułów pójdą jeszcze w górę. Niestety, wraz z nimi nie rosną pensje, a zapowiadany od nowego roku wzrost minimalnej płacy szału nie robi.
Wielu pewnie przed Bożym Narodzeniem zastanawia się, na czym tu oszczędzić. Na jedzeniu - chyba nie (choć czasem wiele świątecznych smakołyków ląduje potem w śmietnikach). Na rachunkach - nie, bo trzeba je płacić. Ale na prezentach - już tak.
Moja przyjaciółka ma dość liczną rodzinę i od lat nie robi upominków dla wszystkich, tylko dla jednej wylosowanej bliskiej osoby. Może ta podpowiedź Państwu się przyda.