„Wsiądź do barki” - piosenka pochodzi z kantaty „Myśląc ojczyzna”. Ty lubisz takie wielkie formy muzyczne?
Tak, w sumie jest to dla mnie bułka z masłem. Od zawsze komponowałem i aranżowałem na większe składy. Od czasu do czasu pojawiają się takie przedsięwzięcia muzyczne, w których wykorzystuję całą paletę kolorystyki muzycznej - orkiestrę symfoniczną, chór, solistów i sekcję rytmiczną. Takim przykładem jest też kolejne przedsięwzięcie „4 Works 4 Orchestra”.
To jeszcze wróćmy do kantaty „Myśląc ojczyzna”. Czy pisząc ten duży utwór, myślałeś, że piosenka „Wsiądź do barki” stanie się szlagierem współgrającym ze Światowymi Dniami Młodzieży?
To jest zbieg okoliczności - zresztą bardzo szczęśliwy. W ubiegłym roku, kiedy podpisałem umowę z fundacją Kresy Historii na napisanie kantaty upamiętniającej 1050-lecie chrztu Polski, zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że premiera tego utworu będzie zbieżna, może nie tak dokładnie, z obchodami ŚDM.Premiera tej kantaty miała miejsce 1 lipca w Teatrze Wielkim w Warszawie i wiele osób namawiało mnie, aby jedną z kompozycji - finałową „Wsiądź do barki” - nagrać, a przy okazji zrobić wideoklip. Do pomysłu przyłączyło się Polskie Radio i w ciągu jednego dnia nagraliśmy materiał audio i wideo. Od tego czasu ta piosenka przebija się do świadomości słuchaczy.
Która wersja podoba Ci się bardziej, polska czy angielska?
Do obu mam sentyment, oryginał pisałem po polsku. Moje przemyślenia, które zawarłem w tekście, są po polsku. Natomiast nie ukrywam, że angielski język (tłumaczenie zrobił mój syn Łukasz i znany tłumacz z amerykańskiego Jerzy Siemasz) wprowadził element amerykańskości - zrobił się z tej piosenki taki gospel.
Twój syn Łukasz ostatnio odgrywa ważną rolę w Twojej twórczości.
Niedawno napisałem w ramach „4 Works 4 Orchestra” koncert fortepianowy, którego jestem wykonawcą, a drugi koncert jest na wiolonczelę i fortepian, który gramy we dwóch - ja na fortepianie, a Łukasz na wiolonczeli. W tym utworze pokazuje jego możliwości - to znakomity instrumentalista, jest absolwentem Hochschule für Music w Düsseldorfie w klasie wiolonczeli, wcześniej studiował trzy lata w Stanach Zjednoczonych. Pokazujemy w tym utworze uniwersalne możliwości Łukasza jako wykonawcy i improwizatora na obu instrumentach.
Robię to, co chcę i lubię, i sprawia mi to wielką przyjemność, że mogę kreować muzykę zgodną z moją z wrażliwością - Włodek Pawlik
Tekst - słowo jest dla Ciebie równie ważny, co muzyka.
W moich utworach słowo dopełnia muzykę i odwrotnie. Są tu płyty zaznaczone piętnem poezji. Ostatnia, która wyszła w tym roku, to album z tekstami Adama Zagajewskiego, wcześniej był i Józef Czechowicz, Jarosław Iwaszkiewicz, czy sonety Szekspira.
No i sam zacząłeś też pisać teksty.
No tak, czasami jest to konieczność, bo wynika to z mojego pomysłu na całość. Nie ma tu reguły. Wydaje mi się, że to, co tworzę, nie jest takie złe, a może i nawet całkiem dobre?
A co robiłeś ostatnio na koncercie Varius Manx?
Siedziałem przy fortepianie i grałem. Koncert, który się odbył w studiu S1 z okazji 25-lecia zespołu Varius Manx, został zarejestrowany i wczesną jesienią zostanie wydany na płycie. Jestem tam po prostu gościem.
Czujesz się muzykiem jazzowym, klasycznym, totalnym?
Nigdy nie czułem się postmodernistą - zawsze podkreślałem, że jestem po prostu muzykiem, a nie gatunkowym fenomenem, który uparcie będzie się trzymał jednej idei jak taki talib. Robię to, co chcę i lubię, i to mi sprawia wielką przyjemność, że mogę kreować muzykę, która jest zgodna z moim światem wewnętrznym i moją wrażliwością. Jazz jest bardzo ważny w moim życiu, ale nie lubię się zamykać w jakimś gatunku. Uwielbiam orkiestrowe szerokie brzmienie - nie ma piękniejszego brzmienia niż orkiestra i chór. To niesamowite wyzwanie jest dla mnie wyjątkowym doznaniem. To ocean możliwości. Nic ciekawszego w mojej przygodzie muzycznej nie mogło się zdarzyć, jak komponowanie na tak duże składy.