Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat nie skończy się na „Weselu” [KRONIKA BYDGOSKA]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Jarosław Reszka Filip Kowalkowski
Głośno i wzniośle mówiło się ostatnio o konieczności zmian w nauczaniu historii. Cicho natomiast było o innych przedmiotach ze szkolnego planu lekcji - na przykład o polskim.

Większość nauczycieli ojczystego języka zapewne nie zauważyła wpisu na stronie internetowej ministerstwa edukacji, zapraszającego do udziału w konsultacjach zmian w programach nauczania. Trudno zresztą mieć o to pretensje. Ilu z nas, szaraków, przegląda strony internetowe resortu, w którym pracuje? Gorzej, że prawdopodobnie nie przeglądają ich również dyrektorzy szkół i urzędnicy odpowiadający za oświatę w gminach. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w konsultacjach 16 marca w Warszawie wzięła udział tylko jedna nauczycielka z Bydgoszczy - która zresztą zapłaciła za tę intelektualną przygodę z własnej kieszeni?

Beata Wróblewska, polonistka z IX LO, wróciła ze stolicy pełna dobrej energii. Za merytoryczną stronę spotkania z nauczycielami odpowiadał prof. Andrzej Waśko. Ciekawa to postać. Naukowiec „Jagiellonki”, literaturoznawca, specjalista od romantyzmu, zwłaszcza Krasińskiego, krótko był wiceministrem edukacji za poprzednich rządów PiS. Ściągnięty do polityki przez innego profesora z Krakowa, Ryszarda Legutkę (dziś PiS-owskiego europosła), szybko poczuł misję i wstąpił na Okopy Świętej Trójcy. Niestety, w 2011 r. poniósł bolesną porażkę. PiS ustawiło go jako nr 1 w wyborach do Sejmu, ale nie w Krakowie, gdzie był nadmiar nobliwych kandydatów, lecz w Kaliszu. Lokalni działacze musieli ustąpić mu miejsca. Po zliczeniu głosów okazało się, że PiS zdobyło wprawdzie trzy mandaty, lecz żaden z nich nie przypadł panu profesorowi. Andrzej Waśko już podczas tamtej kampanii prezentował bliski mu program polityki oświatowej, powiązany m.in. z hasłami solidnego nauczania dla wszystkich i wychowania patriotycznego.

Maturalne męki A.D. 2015. Jak uczniowie przeczytają więcej, pójdzie im lepiej?
Dariusz Bloch

A na co postawi jako ekspert od zmian w nauczaniu polskiego? Beata Wróblewska opowiedziała mi, że podczas konsultacji wiele czasu poświęcono temu, jak zachęcić uczniów do czytania. Człowiekowi zdającemu maturę -eści lat temu trudno uwierzyć, że dziś w kanonie lektur obowiązkowych jest tylko sześć pozycji. Nawet nie „książek”, bo oprócz „Lalki”, „Pana Tadeusza”, trzeciej części „Dziadów” i „Wesela” są to „Treny” i „Bogurodzica”. I to wokół tych utworów kręcić się muszą pytania pojawiające się na maturze - także ustnej. Jak łatwo zauważyć, najbardziej współczesne dzieło w kanonie - „Wesele” - powstało przeszło wiek temu.

Drugi ważny kierunek zmian to skupienie się na lekcjach polskiego na języku i literaturze pięknej. Polonista ma dziś na barkach zbyt duży ciężar. By dobrze przygotować ucznia do matury, musi z nimi omawiać także teksty dotyczące szeroko rozumianej kultury (1/3 pytań na maturze tego dotyczy). Na spotkaniu w Warszawie podkreślano natomiast konieczność lepszej korelacji języka polskiego i historii. Jak to powiązać z koniecznością uwspółcześnienia kanonu lektur? Chyba tylko tak, że na historii uczniowie przestaną długimi miesiącami tkwić w odległych epokach, a dużo więcej czasu poświęcą na dzieje najnowsze. Wtedy zamiast (oprócz?) „Bogurodzicy” omawiać będą...? O tym, niestety, dyskusji nie było.

Konsultacje kończą się w czerwcu. Zmiany powinny zajść we wrześniu przyszłego roku. Chyba że władza znów zadziwi wielkim skokiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!