Wytłumaczenie jest proste, wystarczy zacisnąć zęby, pozbyć się piątej klepki i opowiedzieć rodakom, jak to żurnaliści w Niemczech na rządowych kursach uczą się bombardować rządy PiS i rozstrzeliwać dobrą zmianę. Uzbrojeni w takie instrukcje dziennikarze mają strzelać słowami, całymi zdaniami, a nawet seriami artykułów i audycji, do wszystkiego, co się rusza i jest biało-czerwone - doniosły o tym w minionym tygodniu krajowe środki, a jeśli środki, to i boki patriotycznego przekazu.
Akurat tak się złożyło, że pewna niemiecka gazeta zwróciła się do mnie z prośbą, abym skrobnął coś na temat sytuacji w Polsce. Widocznie nie dają sobie rady bez mojej pomocy z polowaniem na sąsiada - pomyślałem chełpliwie, zanim zabrałem się za smarowanie artykułu dla niemieckiego klienta.
Pisać czy nie pisać - oto jest pytanie (przyszła wreszcie chwila refleksji), ustawić się w rzędzie brukselskich donosicieli.... O nie…
Z drugiej jednak strony, jako lewak (tak nazwał mnie Pan Marian w liście) - powinienem, jako pedał ( tak zwymyślał mnie patriota drogą elektroniczną) - jak najbardziej, jako Żyd (najłagodniejszy z „epitetów” środowego telefonu do redakcji) - chyba nie pisać, bo przypomniałem sobie, że za ostatnią korespondencję dla dużej gazety nie otrzymałem złamanego euro. Trudna sprawa, bo a nuż tym razem zapłacą i to dobrze, w brukselskich srebrnikach ma się rozumieć.
Pomimo niskiego poziomu patriotyzmu, rozumianego w sensie klasyczno-heroicznym, wciąż się waham, bo jak w krótkich żołnierskich słowach (Niemcy tak lubią) wytłumaczyć sąsiadom, co się u nas dzieje tak, aby nie stanąć po złej stronie mocy. Co na przykład mógłbym napisać o arcybiskupie Juliuszu Paetzu, którego - widać mało używane - sumienie pozwoliło mu nazwać zaloty wobec kleryków serdeczną spontanicznością, a dziś chce uczestniczyć w uroczystej mszy z okazji 1050-lecia chrztu Polski; dlaczego nie, skoro stwierdził, że jest u siebie, czyli w Poznaniu?
„Lepsze jutro było wczoraj” - przeczytałem na jednej ze ścian, ale o tym w korespondencji do Niemiec nie napiszę, natomiast na potrzeby krajowe proszę bardzo, choć chciałbym wierzyć, że jest inaczej.