Z tego świetlanego przykładu demokracji bezpośredniej wyszła, niestety, lipa. Na środowej sesji rady miasta bydgoszczanie dowiedzieli się, że zamiast superkładki powstanie zwykłe przejście na poziomie gruntu.
Oczywiście mamy w kraju trudne czasy, więc trzeba oszczędzać. Jednakże trudne czasy były już wtedy, gdy zapowiadano i prowadzono konsultacje w sprawie kładki. Po co zatem była ta cała szopka?
Mieszkańcy Wyżyn, którzy korzystają z kładki, chyba specjalnie się nie zmartwią jej rozbiórką. Zaoszczędzą sobie wspinaczki po stromych i niebezpiecznych schodach. Kląć będą kierowcy, zmuszeni do wystawania pod czerwonym światłem w jeszcze jednym punkcie na ruchliwej ulicy. Będą stali i kopcili z rur wydechowych, prosto w nos rowerzystom, dla których zbudowano tam nową ścieżkę. To z pewnością zachęci innych bydgoszczan do przesiadki na rower.
