Kiszka, czyli fordońskie życie jak w Madrycie... z deweloperami na plecach

Tak się złożyło, że kilka dni wcześniej zaprosiło mnie do Nowego Fordonu małżeństwo, któremu widmo deweloperskiej aktywności spędza sen z powiek od blisko trzech lat. Jestem więc w nadzwyczaj gustownym jak na tego typu budownictwo mieszkaniu w szeregowcu przy ul. Fiedlera. Szeregowiec ma już trzy krzyżyki na karku (a raczej: fundamencie). Jesteśmy w najstarszej części osiedla. Niedaleko, pod adresem Witeckiego 3, stoi najstarszy blok z Fordonie.

Mimo pluchy, gospodarze biorą mnie na spacer. Aby okrążyć szeregowiec od północy, przechodzimy przez dziurę w rdzewiejącym ogrodzeniu podstawówki. Przed kiszkowatą działką pomiędzy szkołą i ogródkami przy szeregowcu stanął bowiem nowy, wysoki płot. Działka za nowym płotem to właśnie koszmar ludzi z Fiedlera.

Gospodarze prowadzą mnie jeszcze jakieś 200 metrów dalej. Jesteśmy teraz na ul. Igrzyskowej, pomiędzy jej skrzyżowaniami z Akademicką i Fieldorfa „Nila”. Wskazują na wzgórek obok parkingu pod blokiem. Prawo do użytkowania wieczystego wzgórka, podobnie jak terenu przy szkole, kupił od Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej deweloper. Aż trudno uwierzyć, że może tam zmieścić się blok.

Działka pomiędzy szkołą i szeregowcem jest większa, hektarowa, ale jako się rzekło, kiszkowata. Pierwotnie miał tam powstać równie kiszkowaty blok z około 160 mieszkaniami. Później deweloper zmitygował się i zaprojektował w kiszce dwa mniejsze budynki, w sumie na około 100 mieszkań. W lipcu 2019 roku w urzędzie miasta deweloper przedstawił zaświadczenie, że okoliczne podstawówki i przedszkola mają możliwość przyjęcia do siebie dzieci z nowo wybudowanych domów. Zgody miasta na ustalenie lokalizacji bloków na działce 2/6 jednak nie dostał. Załącznikiem do uchwały rady miasta o odmowie zgody jest tabela. Powstała w 2015 r. i pokazuje, ilu mieszkańców powinno maksymalnie zamieszkać w tej okolicy, a ilu rzeczywiście w tym czasie mieszkało. W odniesieniu do obszaru nazwanego Fordon Przylesie - Bohaterów pierwsza liczba wynosi 10 089, druga – 14 683. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że normy tzw. chłonności zabudowy już wtedy były przekroczone niemal o połowę.

Czego więc obawiają się dziś ludzie z szeregowca przy Fiedlera? Boją się konsultowanego niedawno z mieszkańcami Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Bydgoszczy. Dokładnie przestudiowali je podczas wyłożenia studium do publicznego wglądu. Ich zdaniem, jeśli dokument wejdzie w życie z proponowaną przez miasto treścią, przewidującą przeznaczenie tych terenów pod zabudowę mieszkaniową, otworzy to furtkę do zmiany miejscowego planu zagospodarowania. Obecnie bowiem w planie zagospodarowania kiszka jest przeznaczona na cele oświatowe.

Moja przewodniczka ustawia mnie przy północnym krańcu kiszki. W oddali majaczy Dolina Śmieci. - Latem poczułby pan ożywczy podmuch, bo tędy biegnie jeden z korytarzy napowietrzających Nowy Fordon - tłumaczy. - Korytarze te zostały wyznaczone na etapie planowania osiedli. Wykorzystywanego w procesie napowietrzania dzielnicy naturalnego ukształtowania terenu nie da się zmienić administracyjnymi decyzjami - dodaje.

We wrześniu ubiegłego roku deweloper zaproponował mieszkańcom szeregowca wykup działki 2/6. Podał cenę 1,850 mln złotych. Moi rozmówcy, emeryci, uznali to za kiepski żart.