
Miłość w znaczeniu postrzeganym przez większość ludzi, była dla doktora prawdopodobnie zbyt trywialną emocją, prostackim afektem, ale jednak zobaczył w Irence Galateę Pigmaliona, Elizę Doolittle profesora Higginsa, a ona obdarzyła go oddaniem w każdym calu – jak więc mogli nie rozpocząć wspólnego, zawodowego i prywatnego, życia? Doktor Strauss, przez wiele lat dyrektor nadmorskiego, peerelowskiego Sanatorium dla Dzieci ze Schorzeniami Nerwicowymi, Wadami Wymowy oraz Charakteru, zyskał w Irenie wierną współpracowniczkę i… niewierną żonę.
To Cię może zainteresować
Przez wiele lat towarzyszenia mężowi w jego (często mocno eksperymentalnych) pracach badawczych i zajęciach szpitalnych, narratorka stopniowo ewoluuje w samodzielnego naukowca. Pozostając latami w cieniu cenionego i uwielbianego męża, zaczyna dostrzegać jego starzenie i postępującą chorobę otępienną. Wiele lat udaje się jej ukrywać ją przed światem, własną działalność naukową i terapeutyczną przypisując Straussowi. Irena rodzi dzieci, uzyskuje kolejne laury zawodowe i organizuje sobie z czasem własne, autonomiczne życie, z doskoku gasząc pożary wywołane aktywnością chorego na Alzheimera Ludwika, coraz częściej ośmieszającego się w środowisku, w którym nie tak dawno jeszcze brylował. Z czasem kobieta łapie się na tym, że marzy już tylko o tym, by mąż na zawsze zniknął, próbuje mu nawet w tym pomóc… Przypadkowo odnalezione pamiętniki psychiatry kładą się cieniem na idealizowanej przeszłości. Dwoje dzieci jest już dorosłych, ona formalnie obejmuje kierownictwo szpitala, opus magnum zawodowej drogi męża, fizyczne spełnienie znajdując u boku licznych kochanków. Na plan pierwszy wysuwają się jakże interesujące historie medyczne własnych pacjentów pani profesor. W tym kontekście finałowy akapit "Dawek fantomowych" Wojciecha Chamiera-Gliszczyńskiego aż się prosił o... psychiatryczny zwrot akcji.
"Dawki fantomowe", kolejna powieść radcy prawnego Wojciecha Chamiera-Gliszczyńskiego, reklamowane są jako "wysublimowana groteska ze świata Rolanda Topora". Z całą pewnością, taki surrealistyczny klimat jest tu dostrzegalny. Poszłabym nawet dalej, stopniowe znikanie ze sceny doktora Straussa i jego wielkie, demiurgiczne eksperymentowanie odnosząc nawet do prozy Schulza. Rzecz z całą pewnością dla smakoszy, potrafiących docenić koncept i precyzyjną, starannie przygotowaną narrację. Polecam.
PS Profesor Baltazar z Torunia pewnie obruszyłby się na określenie, że kieruje katedrą na "Uniwersytecie IMIENIA Mikołaja Kopernika”. Chyba że to też licentia poetica.
Wojciech Chamier-Gliszczyński, Dawki fantomowe, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022