https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak dobry jest średni doktor [MINĄŁ TYDZIEŃ]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Jarosław Reszka Filip Kowalkowski
Metropolia prawdopodobnie powstanie tylko na Śląsku, minister Gowin jest przeciwny wyodrębnieniu z toruńskiego UMK bydgoskiego Collegium Medicum, a minister Gliński nie chce dać pieniędzy na odbudowę Młynów Rothera.

Wśród wielu czarnych dla bydgoszczan wieści wyłowiłem jedną krzepiącą. „Jak chorować, to lepiej w Bydgoszczy” - tak zatytułowaliśmy artykuł o wynikach plebiscytu „Dziennika Gazety Prawnej”. Porównał on 35 miast pod względem m.in. dostępu do specjalistycznych usług medycznych, czasu oczekiwania na zabiegi i potencjału szpitali. Bydgoszcz zajęła dobre, siódme miejsce.

Warto dodać, że niedawno pisaliśmy też o dwóch dużych sukcesach bydgoskiej medycyny. W ubiegłym tygodniu w szpitalu Biziela wykonano pionierski zabieg udrożnienia tętnicy mózgowej. Opis brzmi niczym scenariusz filmu science-fiction. Na stole leży starszy mężczyzna. Operatorzy nakłuwają jego ciało w pachwinie, przez dziurkę dostają się do tętnicy, prowadząc nią metrowy cewnik do mózgu. Następnie cewnikiem wędruje metalowy koszyczek, który przepycha zator. W tym tygodniu z kolei w szpitalu Jurasza otwarto poradnię leczenia ran przewlekłych - ran, jak to określił wiceminister zdrowia, nie do wyleczenia. A tu okazuje się, że jednak do wyleczenia, że dzięki przychodni, która ma stać się zalążkiem oddziału szpitalnego, zdecydowanie mniej stóp cukrzycowych zostanie odciętych i wyrzuconych do kubła.

Otwarcie poradni leczenia ran przewlekłych w szpitalu Jurasza
Otwarcie poradni leczenia ran przewlekłych w szpitalu Jurasza
Filip Kowalkowski

Jak to się dzieje - zastanawiał się nasz reporter, podsumowując ranking „Dziennika Gazety Prawnej” - że tak wysoko ocenia się bydgoską służbę zdrowia w kraju, natomiast bydgoszczanie niemal z reguły na nią narzekają. Cóż, ludzie generalnie lubią narzekać. Poza tym jednak warto uświadomić sobie, że o poziomie opieki zdrowotnej na dowolnym obszarze nie decydują skrajne zdarzenia, lecz średnie, przeciętne. Miarodajny nie jest zatem sukces zespołu prof. Jawienia ze szpitala Jurasza, ani też ponura historia śmierci noworodków w szpitalu we Włocławku. Bardziej istotne jest to, jak pracuje masa anonimowych lekarzy pierwszego kontaktu i tych przyjmujących w przychodniach specjalistycznych. Ważniejsze jest, jak cię potraktują, gdy trafiasz na szpitalny SOR z zapaleniem woreczka żółciowego czy ślepej kiszki, niż gdy przywożą cię na przeszczep serca.

A z tą lekarską średnią w Bydgoszczy nie jest wcale różowo. Przekonuje mnie o tym lawina skarg czytelników „Expressu”, która spływa do mnie jako szefa reporterów. Motyw przewodni: bynajmniej nie brak kompetencji. Najbardziej dokucza pacjentom brak zaangażowania i życzliwości. Pacjent postrzegany jako numer w kolejce, a potem jako jednostka chorobowa. Kamienna twarz lekarza, oschły ton, oznaki zniecierpliwienia, gdy chory zaczyna rozwodzić się nad swym cierpieniem.

Wbrew pozorom takie postrzeganie lekarskiego średniaka to także kamyczek do ogródka liderów. To liderzy kształtują postawę przyszłych lekarzy czy początkujących rezydentów jako kierownicy uniwersyteckich katedr i klinik, ordynatorzy oddziałów. Dlatego walka o rozwój i jak najwyższą jakość bydgoskiego Collegium Medicum nie jest tylko walką o zaspokojenie ambicji Bydgoszczy. Pacjentowi jest obojętne, czy będziego go leczył doktor wykształcony w Bydgoszczy, czy w Toruniu. Chce, żeby go leczył dobry doktor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nemo
Szanowny Panie Redaktorze,
niezależnie od miejsca - czy to na wsi, czy w mieście - rośnie ilość niezadowolonych pacjentów. Pacjentów, którzy przed napisaniem choćby do Państwa Redakcji, wyżywają się za: kolejki, niechęć do tzw. dorejestrowania na dany dzień, pominięcie jako błahy przypadek kataru, pierwszeństwo pacjentów przyjmowanych do Oddziału Ratunkowego przywiezionych karetką i ze skierowaniem zamiast tych bez skierowania itp. na pracownikach niższego i średniego personelu medycznego. To po pierwsze żenujące. W gabinecie u lekarza już wręcz liżą mu buty. Ponadto w wielu sytuacjach system ochrony zdrowia jest skutecznie spowalniany i osłabiany dolegliwościami, z którymi każdy trzeźwo myślący człowiek dałby sobie radę we własnym zakresie (co dnia konstatuję, że moja mama bez krzty wykształcenia medycznego powinna w myśl panującej paranoi co najmniej 5 razy uśmiercić mnie i moje rodzeństwo). Pacjentów jest dużo, nawet po wykluczeniu tych, którzy nigdy nie powinni z "pierdołami" zgłosić się do lekarza, bo system ochrony zdrowia w Polsce niedomaga - z resztą nawet system opieki zdrowotnej w USA, na który to kraj cielęcymi oczami patrzy zbyt dużo naszych rodaków, też jest niedofinansowany. Dlaczego zatem tak krytyczna analiza tego, co w Bydgoszczy. Proszę najpierw odwiedzić kilka Przychodni i Szpitali w tzw. "powiecie". Może wtedy włosy staną Panu dęba, może doceni Pan to, co jest na miejscu. I jeszcze jedno: nauka nauką, postęp postępem, ale znane od starożytności krwioupusty stosuje się i w dzisiejszych czasach. Trochę pokory dla Medycyny i całego "białego personelu", który w Niej jest bez reszty (i słowa "Dziękuję") zawieszony...
G
Gość
Panie Redaktorze, jak sie podejmuje Pan pisać na ten temat , to wart wiedzieć , że "służba zdrowia" termin został mocą ustawy zamieniony terminem "ochrona zdrowia". A to nawet, jeżeli chodzi o zakres czynności co inne znaczy. Douczyć się trzeba po prostu!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski