Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co bydgoska służba zdrowia może zrobić dla 72-latki? - komentuje Jarosław Reszka

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Lot po wątrobę do Krakowa  dla 72-latki - piękny uczynek transplantologów z „Jurasza”
Lot po wątrobę do Krakowa dla 72-latki - piękny uczynek transplantologów z „Jurasza” szpital Jurasza
Nie tak dawno temu, dokładnie 1 lutego, czworo medyków w tempie większym niż ekspresowe zebrało się w Bydgoszczy, by lecieć Krakowa. Nie był to zwykły lot rejsowy. Początkowo wsiąść mieli na pokład policyjnego śmigłowca Black Hawk, ale ta część planu spaliła na panewce.

Na szczęście w odwodzie było jeszcze wojsko. Ostatecznie troje lekarzy i pielęgniarka operacyjna ze szpitala Jurasza zameldowało się na pokładzie małego samolotu Bryza M-28 z 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w wielkopolskim Powidzu. Lot odbył się w ramach „Akcji Serce” – szlachetnej inicjatywy, w ramach której regularnie współpracują ze sobą ludzie w białych kitlach i ludzie w stalowych mundurach. Do Powidza bydgoszczanie dotarli karetką.

Po natychmiastowej podróży do Krakowa bydgoska czwórka, znów na kołach i na sygnale pędziła dalej, do małopolskiego szpitala, w którym czekały organy do przeszczepu. Cały zestaw organów – serce, nerki i wątroba. Bydgoszczan interesowała tylko wątroba, lecz na swoją kolej musieli poczekać. Pierwszeństwo miał inny zespół transplantacyjny, który zabierał serce. Wreszcie jednak z wątrobą w bagażu zespół transplantacyjny „Jurasza” mógł wracać do domu.

Tą samą drogą: najpierw karetką do Krakowa, potem wojskowym samolotem do Powidza, wreszcie kolejną karetką do Bydgoszczy.
Na miejscu wszystko już było gotowe do natychmiastowego przeszczepu. Operacja się udała.

Nie dowiedzieliśmy się, ile kosztowało sprowadzenie ludzkiej wątroby z Małopolski do Bydgoszczy. Wcale jednak nie zdziwiłbym się, gdyby koszt zamknął się w sześciocyfrowej liczbie. Gdy się czyta o tej wątrobie, to serce rośnie. Człowiek znów brzmi tu dumnie. Dodatkowo krzepi wieść, że pacjentka, dla której przeznaczony był ów narząd, w szpitalu po operacji świętowała 72. urodziny. I niech ktoś teraz powie, że stary człowiek jest w placówkach służby zdrowia traktowany jak powietrze. Albo jeszcze gorzej – jak intruz.

Inna sprawa, że niezwykły lot po narząd odegrał także ważną promocyjną rolę. Wypromował się na nim i szpital, i klinika, i szef zespołu transplantologów. Nie mam im tego, broń Boże, za złe. Należało im się. Tym bardziej, że przy okazji promowali też transplantologię, dla której społeczna akceptacja niestety rośnie w Polsce powoli.

Jeszcze inna sprawa, że na początku lutego pewna bliska mi osoba, tak się składa, że również w wieku 72 lat, odczekała kilka godzin na korytarzu w kolejce do specjalistycznej przychodni w innym dużym bydgoskim szpitalu. Czekałaby znacznie krócej, gdyby lekarka nie pojawiła się w gabinecie spóźniona o przeszło godzinę.

Podobnie zresztą, jak to było przed poprzednią wizytą tej pacjentki, parę miesięcy wcześniej…

Jaka jest zatem prawda o bydgoskiej i szerzej – polskiej medycynie w stosunku do ludzi w starszym wieku? Podejrzewam, że taka, jaka jest prawda o nas samych, Polakach. Stać nas na piękne gesty i wspaniałe szarże – jak lot wojskowym samolotem przez prawie cały kraj po wątrobę dla 72-latki.

Na co dzień jednak nie pracujemy, delikatnie mówiąc, wzorowo. Szczerze mówiąc, wolałbym widzieć w polskiej służbie zdrowia równą prostą o przewidywalnym przebiegu, aniżeli sinusoidę, na dodatek o zmiennej amplitudzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera