- Większość ekip remontowych opuściła już budynek, trwa urządzanie wnętrza i montowanie inteligentnych systemów sterowania. Pozostało nam do wykonania ostatnie dziesięć procent zaplanowanych prac - zapowiedział obecny właściciel Fabryki Lloyda, prezes firmy Les Higiena, Łukasz Gliński, który zaprosił wczoraj media, by pokazać, jaką metamorfozę przeszedł już także od wewnątrz (we wcześniejszych latach naprawiono dach i odrestaurowano elewację) zabytkowy obiekt przy ul. Fordońskiej 156.
Fabryka odrodzona jak feniks z popiołu
- Kiedy nabywaliśmy obiekt, ekspertyza budowlana zakazywała jego użytkowania. Fabrykę Lloyda wpisaliśmy na listę zabytków i rozpoczęliśmy jej renowację, która trwa już cztery lata i liczę na to, że nie przekroczymy 4,5 roku - mówi Łukasz Gliński, podkreślając, że praca nad budynkiem, który ma niemal 140 lat, nie jest typowym placem budowy.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
Okna, schody na antresole - jak kiedyś
- Udało się nam zachować bardzo wiele oryginalnych, czyli zabytkowych elementów m.in. stalowej, jak i drewnianej konstrukcji. Ponad 100-letnie są także np. drewniane schody prowadzące na jedną z antresoli, której drewniana podłoga też jest oryginalna. Z kolei oryginalna drewniana konstrukcja dachu była w takim stanie, że nie dało się jej zaadaptować, ale pod nadzorem konserwatora zabytków została wiernie odtworzona. Podobnie zresztą jak okna (wmurowane oryginalne okno odkrył konserwatora i posłużyło ono za wzór dla wszystkich pozostałych) oraz drzwi, które ręcznie wykonali stolarze - wymieniał Łukasz Gliński, oprowadzając po hali i podkreślając, że historyczny charakter fabryki udało połączyć się z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi. Obiekt jest klimatyzowany, ma Wi-Fi.
Specjalnie zakrzywione ściany dla jakości dźwięku
- W fabryce jest też profesjonalna scena z profesjonalnym nagłośnieniem i oświetleniem. Bardzo dużo czasu poświęciliśmy także temu, by uzyskać odpowiednią akustykę. W tym celu są specjalnie zakrzywione ściany, a sufit jest wyłoży panelami akustycznymi, które są podwieszone też pod dwiema bocznymi antresolami. Wrażenia dźwiękowe będą przyjemne zarówno dla artystów, którzy u nas wystąpią, jak i dla publiczności - zapewnia Łukasz Gliński, który zdradził, że zainwestowano również w inteligentne systemy sterowania, jakie m.in. ułatwią pracę akustykowi czy dobiorą rodzaj oświetlenia do typu wydarzenia (na bankietach - eleganckie żyrandole, podczas koncertów - lampy loftowe). Wszystko to dało się zrobić w ramach współpracy z bydgoskimi architektami i wykonawcami.
Koncert? W tej samej hali każdy będzie inny!
Także same koncerty w hali głównej (600 mkw.) Fabryki Lloyda będą mogły odbywać się w różnej formule - z widownią na stojąco (600 osób) lub z miejscami siedzącymi (dla 350-400 osób) czy mobilnymi trybunami, które będą rozwijały się w kierunku sceny (ok. 240 miejsc). Swego rodzaju VIP-owska - bardziej kameralna - strefa będzie na dwóch antresolach, z których w specjalnych boksach z ławami i fotelami będzie można obserwować koncerty lub inne wydarzenia. W obiekcie, oprócz mobilnej sceny, są także dwie sale szkoleniowe, będzie także bar i catering (czynny tylko podczas wydarzeń).
Fabryka Lloyda to uniwersalna przestrzeń kulturalna, która będzie elastycznie dopasowywać się do odbywających się w niej wydarzeń. Będą to koncerty, teatry, stand-up, wystawy, pokazy mody, warsztaty. Myślimy także o ofercie dla dzieci. Bydgoski biznes może wynająć u nas miejsce na konferencje, szkolenia, minitargi czy sympozja. Udostępnimy nasze wnętrze także na śluby, chrzciny lub inne przyjęcia. Wszystkie te wydarzenia chcemy pogodzić w jednej przestrzeni, która będzie dla każdego.
Łukasz Gliński, właściciel Fabryki Lloyda
Pojawią się znani i lubiani
Z pierwszym koncertem w Fabryce Lloyda wystąpi Darii Zawiałow (26 kwietnia). Intymnie, w ramach jubileuszowej trasy koncertowej 8 maja zagra Anita Lipnicka. Również w maju odbędzie się jubileuszowa edycja 10. Bydgoskiego Festiwalu Podróżnicy (22-23 maja). W czerwcu koncertować będą Natalia Kukulska (19.06.) i Muniek Staszczyk (26.06.), których wraca na scenę, ale zagra tylko kilka koncertów - jeden z nich w właśnie u Lloyda. Bilety można rezerwować poprzez www.fabrykalloyda.pl
Fabryka Lloyda otwiera się na wszystkich
- Chcemy, by w miesiącu odbywało się u nas kilka koncertów z przytupem, ale nie stawiamy tylko na gwiazdy. Liczymy bardzo na lokalnych artystów, którzy mogą znaleźć swoją przestrzeń w Fabryce Lloyda. Jesteśmy otwarci na współpracę i pomysły także ze strony mieszkańców. Mamy nadzieję, że powstanie regularnie spotykającą się społeczność sympatyków miejsca, jakim będzie Fabryka Lloyda - dodaje jej szef.
Otwarcie Fabryki Lloyda jest zaplanowane pod koniec kwietnia br. Jeszcze przed koncertem Darii Zawiałow wstępnie planowane są drzwi otwarte, które w Fabryce Lloyda odbywały się już kilkukrotnie - m.in. po każdym z etapów renowacji.
- Mam taką nadzieję, że uda się zorganizować drzwi otwarte, gdy już wszystko będzie gotowe. Zaprosimy wówczas mieszkańców, by zobaczyli efekty końcowe i zainspirowali nas do dalszych działań. Jeśli czas pozwoli, odbędzie się też oficjalne otwarcie Fabryki Lloyda - zapowiedział Łukasz Gliński, nie kryjąc, że liczy na to, iż dobrze skomunikowane położenie obiektu dodatkowo zachęci do wizyt zarówno mieszkańców Bydgoszczy, jak i Torunia oraz okolic.
Łukasz Gliński zapytany przez nas, ile kosztowała cała renowacja zabytkowego obiektu, odpowiada szczerze, że wydatki były znacznie większe niż początkowo szacowano: - Bardzo dużo ręcznej pracy i niestandardowe zlecenia kosztują. Jesteśmy firmą prywatną i chociaż na prace konserwatorskie otrzymywaliśmy dotacje, to z większością kosztów musimy poradzić sobie sami. Dokładnej sumy teraz nie jestem w stanie podać, ale renowacja obiektu zamknęła się w granicach 7-10 mln zł. Gdybym budował w tym miejscu nowy obiekt, byłby znacznie tańszy, ale nie miałby historii i tego klimatu, który ma Lloyd.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
W obiekcie dawnego Lloyda Bydgoskiego produkowano kiedyś najpierw różnego rodzaju konstrukcje stalowe, łańcuchy holownicze, specjalizowano się w produkcji urządzeń na wyposażenie gorzelni. A gdy w 1891 r. fabryka stała się częścią zespołu stoczni Bydgoskiego Towarzystwa Żeglugi Holowniczej, powstawały tu barki (m.in. przycumowana dziś przy spichrzach nad Brdą odrestaurowana „Lemara”), które były też remontowane.
