Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Chcemy, by w szkolnych sklepikach sprzedawano zdrowe rzeczy - mówi dyrektor Iwona Waszkiewicz

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Tomasz Czachorowski/Archiwum
Do końca września dyrektorzy szkół mają czas na renegocjacje umów z właścicielami sklepików. Albo znikną z nich szkodliwe słodkie przekąski, albo znikną sklepiki.

Na pierwszy ogień idą podstawówki. Zamiast chipsów, batonów i innych łakoci szkolne sklepiki mają proponować uczniom zdrową żywność. Ratusz wdraża w szkołach program „Na ścieżkach zdrowia”.

- Przekonujemy, że złe nawyki żywieniowe to nie tylko problemy ze zdrowiem, ale mają negatywny wpływ na koncentrację i zachowanie na lekcjach. Zdajemy sobie sprawę, że część szkół ma podpisane umowy z ajentami sklepików, dlatego dajemy czas do końca września, by się z nimi porozumieć. Chcemy, by w sklepikach były zdrowe rzeczy i chcemy przekonać młodzież, że to, co zdrowe może być również smaczne i atrakcyjnie podane. Pod koniec września sprawdzimy, jak dyrektorzy zadanie zrealizowali - obiecuje Iwona Waszkiewicz, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Bydgoszczy.
[break]
- To powinno być zrobione już dawno, ale zamiast dzieciaków trzeba edukować rodziców. Sam widzę, że koleżanki mojej córki, która jest w 1 klasie podstawówki, zamiast porządnego śniadania i owoców, przynoszą do szkoły batony. Rodzice dają też maluchom piątaka, a te momentalnie wymieniają go na słodkości w automatach. Jak można postawić takie automaty tuż przed klasami, w których uczą się maluchy? - dziwi się jeden z rodziców.
Ratusz obiecuje, że do końca września automaty ze słodyczami i colą też znikną z podstawówek.

Jedzenie pod kontrolą

Tymczasem inspektorzy z bydgoskiego sanepidu przyjrzeli się jedzeniu w szkolnych stołówkach. Ich ocenie podlegają jadłospisy w szkołach, ale inspektorzy mogą jedynie sugerować szkołom zmiany w posiłkach, by były lepsze dla dzieci. - Podczas kontroli nie jest możliwa pełna ocena wartości odżywczej posiłków z uwagi na brak przepisów, z których wynikałby obowiązek opracowania przez placówki organizujące żywienie dzieci kalkulacji wartości energetycznej przygotowywanych zestawów dań - mówi Renata Zborowska Dobosz, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy.

Inspektorzy w zeszłym roku szkolnym przyjrzeli się też 52 sklepikom szkolnym i potwierdzili obserwacje rodziców. - Oferowały do sprzedaży, oprócz produktów wartościowych, również tzw. śmieciowe jedzenie - stwierdzili inspektorzy.

Idzie ku lepszemu

- Zaobserwowaliśmy przypadki, kiedy dyrekcja szkoły nie przedłużyła umowy z najemcami sklepików szkolnych, którzy prowadzili sprzedaż produktów szkodliwych dla zdrowia dzieci. Podczas kontroli stwierdzono pozytywne zmiany w organizacji sprzedaży artykułów oferowanych dzieciom. Szczególnie eksponowane są np. ciasteczka zbożowe, paluszki z sezamem (nie z solą), jogurty, serki, kanapki.

Planowana jest sprzedaż owoców oraz soków owocowych. Spotykane jeszcze w ofercie np. chipsy, swoje miejsce znajdują na dalej usytuowanych półkach i regałach. Część dyrektorów szkół sugeruje prowadzącym sklepiki szkolne, aby w swojej ofercie mieli produkty takie jak: kanapki, świeże owoce, warzywa, suszone owoce lub warzywa, produkty mleczne, soki (owocowe, warzywne), wodę mineralną, orzeszki, nasiona np. słonecznika, dyni, ciepłe napoje - twierdzi Renata Zborowska-Dobosz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!