Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanki w X Factor

Tomasz Skory
Z bydgoszczanką JUDYTĄ WENDĄ, członkinią zespołu Ambirds, o udziale grupy w eliminacjach do najnowszej edycji programu „X Factor”, rozmawia Tomasz Skory

Z bydgoszczanką JUDYTĄ WENDĄ, członkinią zespołu Ambirds, o udziale grupy w eliminacjach do najnowszej edycji programu „X Factor”, rozmawia Tomasz Skory.

<!** Image 3 align=none alt="Image 205395" sub="Zespół Ambirds podczas eliminacji do programu „X Factor” Fot.: LUCYNA NENOW/NADESŁANE">

Opowiedz w skrócie o Waszym udziale w programie. Jak to wygląda od środka?

Droga, którą trzeba pokonać, by dostać się do finałowej dziewiątki, jest niezwykle długa. W telewizji wszystko wygląda inaczej, dużo prościej. Pierwszy etap to precastingi, podzielone na cztery miasta. My wzięłyśmy udział w tym w Gdańsku, w którym też razem studiujemy. Na te castingi zgłosiły się tysiące osób, konkurencja była więc spora. Do drugiego etapu przeszło już tylko czterystu uczestników.

<!** reklama>

A jak wspominacie kolejne etapy „X Factora”?

Każdy kolejny etap oznaczał większe i większe emocje oraz ogromną radość. Zespół powstał niedługo przed pierwszym castingiem do tegorocznej edycji programu, dlatego też kosmicznym sukcesem jest dla nas dotarcie aż tak daleko. Z czterystu uczestników wyłoniono około osiemdziesięciu, a z nich następnie pięćdziesięciu. W pięćdziesiątce było już tylko kilkanaście zespołów, z których jury wyłoniło pięć do domów jurorskich i właśnie na tym etapie, niestety, pożegnałyśmy się z programem.

Jak jurorzy reagowali na Wasze występy?

Spotkałyśmy się z bardzo pozytywnymi opiniami Czesława Mozila i Tatiany Okupnik. Zaś co do Kuby Wojewódzkiego, to niech Czytelnicy przekonają się o tym sami z telewizji, bo obdarował nas właściwym sobie barwnym komentarzem. Nie wiedziałyśmy natomiast, czego spodziewać się po nowej prowadzącej, którą została Patrycja Kazadi. Okazała się dla nas bardzo dużym wsparciem. Miałyśmy wrażenie, że nadajemy na tych samych falach.

Jakie emocje towarzyszyły Wam w trakcie programu? Co czuje się, czekając na występ, a co schodząc ze sceny?

Gdybyśmy występowały indywidualnie, na pewno stres byłby znacznie większy. W zespole mogłyśmy się wzajemnie motywować, było też z kim dzielić się radością z kolejnych sukcesów i przekazywać sobie energię w trakcie występu. Gdy schodziłyśmy ze sceny, w głowach aż nam huczało. Każda z nas zapamiętała te najważniejsze i najbardziej stresujące momenty inaczej. Parę dni na takim planie to genialna przygoda, ale przede wszystkim ciężka praca. Program uczy rzeczy, których nigdzie indziej nie byłoby nam dane przeżyć, bo tempo realizacji jest zabójcze i wymaga ciągłej gotowości do prezentowania siebie i swoich umiejętności.

A jak wspominacie innych uczestników? Miałyście okazję nawiązać znajomości pomiędzy występami?

Poznałyśmy parę przesympatycznych osób, z którymi zapewne będziemy utrzymywać kontakt, ale zdarzały się również i takie postaci, które ewidentnie traktowały innych wyłącznie jako rywali, a cały program jako pole bitwy. Na całe szczęście tych drugich było zdecydowanie mniej. Na fantastyczną atmosferę wpływ miały również osoby będące częścią produkcji. Z ich twarzy nigdy nie schodził uśmiech, a na chęć pomocy przy rozwiązaniu wszelkich wątpliwości zawsze można było liczyć.

„X Factor” się już dla Was skończył, ale widzę, że nie składacie broni. Jakie macie plany na przyszłość?

Tak jak wspominałam, skład zespołu skrystalizował się tak naprawdę dopiero na parę tygodni przed występem. Nie miałyśmy więc wiele czasu na próby. To właśnie samo uczestnictwo w programie było dla nas sprawdzianem, czy to, co stworzyłyśmy, ma szansę przetrwać. Udało się bardzo wiele, a przygoda z „X Factorem” dała nam ogromną energię do dalszej pracy. Mamy teraz bardzo dużo planów, zamierzamy się skupić na koncertowaniu i nagraniach. Pochodzimy z miast znajdujących się we wszystkich zakątkach Polski, a każda z nas chciałaby wystąpić w swoich rodzinnych stronach, więc czeka nas sporo podróżowania. Jako że w zespole są dwie bydgoszczanki, z pewnością pojawimy się też tutaj.

Wasz skład jest dość zróżnicowany. Powiedz, jak się w ogóle poznałyście?

Studiujemy na jednym roku na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Każda z nas miała już za sobą długą muzyczną historię. Śpiewałyśmy na rozmaitych scenach, brałyśmy udział w projektach zarówno solowych, jak i w innych formacjach. Na razie opracowałyśmy covery, przyjdzie jednak czas na własną twórczość. Mamy miliony pomysłów na minutę, musimy się jednak wpierw wzajemnie okiełznąć, bo każda z nas ma taki temperament, że czasem aż sypią się iskry. Na efekty pracy nie będzie trzeba jednak długo czekać. Jeśli tylko wszystko pójdzie po naszej myśli, to już niedługo publiczność, która zdecyduje się przyjść na nasz koncert, będzie mogła liczyć na ogromną dawkę mocnych głosów, uśmiechu, pasji, nieobojętnych dźwięków i prawdziwych emocji, które wkładamy w każdą wykonywaną przez nas kompozycję.

Brzmi obiecująco. Zdradź może jeszcze na koniec, co oznacza Wasza nazwa? Pierwsza nasuwa się gra słów „amber” i „birds”...

Nazwa łączy w sobie kilka elementów. Skrót „AM”, ponieważ jesteśmy z Akademii Muzycznej, „amber” bo poznałyśmy się w Gdańsku, który jest przecież polską stolicą bursztynu i „birds”, czego już chyba nie trzeba wyjaśniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!