Boeing C-17 Globemaster amerykańskich Sił Powietrznych wylądował w Bydgoszczy

- Mam na Ukrainie rodzinę, mieszka na wsi. Mama dzwoniła rano mówiąc, że słyszała strzały, jesteśmy wszyscy przerażeni. Ludzie uciekają z dużych miast, uciekają na wieś, niektórzy chcą wyjechać za grancie, ale przy wyjazdach z miast tworzą się ogromne korki. Tak jest w Winnicy, okręgu chmielnickim czy Żytomierzu. Okropna sytuacja, nie wiadomo co robić, co przyniesie jutro. Moja mama była w Polsce przez jakiś czas, ale bardzo tęskniła za domem i zdecydowała się wrócić. Nie wiem czy przyjedzie do Polski, tym bardziej, że wojsko cofa autokary i blokuje wyjazdy - mówi Liliia Zahnitko, działaczka Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Pracy Społecznej w Bydgoszczy.
To Cię może też zainteresować
- Plac Piastowski w Bydgoszczy z nowym parkiem, ale z targowiskiem niekoniecznie?
- Torowisko na ul. Perłowej w Bydgoszczy po zbudowaniu nieczynne przez pół roku?
- Stypendia dla studentów medycyny i młodych lekarzy - ale nie w bydgoskich szpitalach
- Czerwone ferrari rozbite na drodze krajowej nr 10 na trasie Bydgoszcz-Piła
Pobudka dozorcy - szukajcie schronów!
- Przed 6 rano dozorca chodził po mieszkaniach i pukał do drzwi, każąc uciekać z bloku i znaleźć inne miejsce. W bloku w którym mieszka moja mama i siostra nie ma piwnic, nie ma się gdzie schronić przed nalotem. Musiały szukać miejsca tam, gdzie są i w nich się chować. Do godziny 11-tej jeszcze wymieniałyśmy się sms, od tej pory nastąpiła cisza. Wiem, że przez jakiś czas nie było prądu, może też znalazły piwnicę i nie ma tam zasięgu. Oby nie stało się nic gorszego - mówi nam prosząca o anonimowość pracownica jednej z bydgoskich firm, która w okolicach Chersonia zostawiła rodzinę. Mówi, że na jej zmianie do pracy nie przyszła połowa osób z Ukrainy. - I tak nie mogliby się skupić na pracy, każdy teraz myśli o bliskich, ogląda wiadomości i szuka kontaktu przez internet.
Putin chce mieć marionetkę w Kijowie
Świętosław mieszka ze swoją dziewczyną Anastazją w Bydgoszczy już kilka lat. Z niepokojem nasłuchują wieści z Ukrainy.
- Bardzo chciałbym ściągnąć rodzinę która mieszka nieopodal Krzywego Rogu do Bydgoszczy, namawiałem ją do tego ale wiem, że nie przyjadą. Tata powiedział, że mają broń i stwierdził, że jak zobaczy rosyjskie wojsko na ulicach to będzie strzelał i nigdzie się nie ruszy - mówi Świętosław.
- Mój tata jest wojskowym, dostał wezwanie, więc nigdzie go nie puszczą. Mama jest chora, leczy się onkologicznie i jest pod opieką specjalistów z Poznania. Wróciła na chwilę na Ukrainę, by odnowić wizę, miała wracać w środę do Polski, ale nie zdążyła. Jest bardzo chora i sama nawet nie zejdzie do schronu - mówi "Expressowi" Anastazja.
Młodzi Ukraińcy są dumni z tego, że ich kraj stawia opór Rosjanom. - Do końca myślałam, że to się nie stanie, że to jakiś głupi żart. Stało się inaczej, jednak Putin jest zaskoczony oporem jaki zastał, tego się nie spodziewał. Wiemy o co mu chodzi - o zasianie paniki, przestraszenie nas. Nie podoba mu się, że Żeleński (prezydent Ukrainy - red.) prowadzi niezależną politykę, chciałby tu mieć kogoś takiego jak Łukaszenka na Białorusi, marionetkę która mógłby sterować. Już wysłał zaproszenie do rozmów i jest gotowy kończyć wojnę pod warunkiem rozbrojenia i przyjęcia rosyjskich warunków - irytuje się Anastazja.
Świętosław działa w sieci, prostuje fake newsy, rozsyła informacje. Ma znajomych i w Rosji i na Białorusi. Pokazuje im, jak ten konflikt wygląda naprawdę. - W czołgach siedzą młodzi chłopcy, niedawno wrzucono filmik z kilkoma rosyjskimi jeńcami, to chłopacy z rocznika 2002 których wysłano na wojnę - mówi bydgoszczanin z wyboru.
Ukraina została sama?
Anastazja uważa, że Ukrainę pozostawiono samą sobie. - Zachód obudził się teraz, a my wojnę prowadzimy od 2014 roku. Wtedy jednak mieliśmy Euromajdan (w czasie protestów społecznych, które zmiotły ze stołka prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza milicja strzelała do protestantów, zginęło i odniosło rany kilkaset osób - red.), w którym zresztą brałam udział, to były straszne wydarzenia. Ukraina była w szoku, dlatego tak łatwo odebrano nam Krym. Gdybyśmy wtedy, nieprzygotowani, podjęli walkę, dziś Ukrainy by nie było. Teraz jednak Zachód się obudził, ale co z tego? Do Unii Europejskiej nie chcą nas przyjąć, bo wojna. Do NATO też nas przyjąć nie chcą, bo wtedy musieliby walczyć za Ukrainę. Ale my walczymy i nic nie będzie już takie samo jak w 2014 roku - nie ma wątpliwości rodowita kijowianka.