Kawałki chleba z czymś co przypomina masło i kawałek brei, która kiedyś była pasztetem nie jest zaskoczeniem ani wyjątkiem. Chorych w szpitalach wspiera rodzina i dzięki temu nie umierają tam z głodu. Prawdziwy żal bierze, gdy widzi się osoby starsze i samotne, którym dodatkowego posiłku przynieść nie ma kto.
Są jednak miejsca, gdzie chorego można zostawić bez obaw o to, że wróci go do domu kilka kilogramów mniej. Centrum Onkologii od lat zbiera tylko dobre recenzje za oferowane posiłki. Całkiem dobrze jest również w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym, gdzie młodzi pacjenci mają spory wybór posiłków i mogą je sobie komponować. Prawdziwy dramat czeka jednak tych, którzy stosują diety (jak bezglutenowa) czy nie jedzą niektórych produktów. Ze swoim jedzeniem do szpitali muszą iść wegetarianie i weganie, bo szanse że zjedzą pełnowartościowy posiłek są żadne.