Choć do realizacji wizji nadrzecznej promenady Fordon - centrum Bydgoszczy daleka jeszcze droga, to chwała ratuszowi za to, że wykonał właśnie pierwszy krok na niej.
Zdecydowanie gorzej sprawy się mają po drugiej stronie Brdy. Ostatni dziennikarski raport, sprzed prawie trzech miesięcy, na temat skandalu, jakim okazała się budowa wieżowca Nordic Astrum niedaleko mostu Bernardyńskiego, zawierał informację, że urząd miasta zwrócił się do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o rozważenie uchylenia pozwolenia na budowę Nordic Astrum. W trakcie rozpatrywania było też odwołanie od decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który nakazał nowemu właścicielowi działek zabezpieczenie terenu budowy. Wiązałoby się to z koniecznością zasypania potężnej, wypełnionej wodą dziury w ziemi tonami kruszywa. A to z kolei wymagałoby 600-700 kursów wywrotek na Babią Wieś (ciekawe, jaką drogą).
Prezes firmy z Radzymina, która kupiła teren od Nordic Development, mimo wszystko zachowywał olimpijski spokój, jak zwykle tłumacząc opóźnienia w pracach zawiłościami prawnymi. Od tamtej pory zapadła cisza. Przed burzą?
