Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boję się dzieci - felieton o masowym oszustwie w polskich szkołach

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Podobno nic nas tak nie martwi, jak szczęście bliźniego. Ale mnie jakoś radocha dziatwy polskiej, po kolejnej obniżce wymagań szkolnych przez ministra naszego Czarnka, nie martwi w ogóle. Raczej przeraża. Bo tak na moje, to egzaminy były jednym z ostatnich straszaków, który ten zdalny system szkolny jeszcze trzymał w ryzach. Teraz straszak schudł i zmarniał - i to nawet nie do końca wiadomo dlaczego, bo skoro trzymamy poziom nauczania, to po co obniżamy kryteria oceny? W każdym razie jedno jest pewne. Za dekadę – dwie odbije nam się to czkawą przeogromną.

Zobacz wideo: Świąteczny poradnik paczkowy. Jak zamawiać prezenty online?

Bo każdy nauczyciel szczery powie wam jedno – teraz jest znacznie gorzej, niż wiosną. Spotkałem ostatnio taką panią szczerą, która po wsi mojej sielskiej wędrowała z miną smętną i wzrokiem ponurym. Jako człowiek zawsze chętnie słuchający o cudzych nieszczęściach, spytałem, co ją trapi. I usłyszałem, że nigdy jeszcze w swojej karierze wieloletniej nie postawiła po sprawdzianie tylu piątek i szóstek, co dzisiaj. I dodała, moje osłupienie widząc, że przecież oznacza to jedno – nigdy wcześniej aż tylu uczniów nie oszukiwało.

Dziś w szkołach mamy bowiem do czynienia z masowym oszustwem. Jasne, na wiosnę przy zdalnej pracy też krętacze byli – w końcu byli zawsze, też wtedy, kiedy za ściąganie pan pedagog lał linijką po łapie – ale w mniejszości. Tyle, że jak nauczał pewien mędrzec, gorszy pieniądz zawsze wypiera lepszy. Jak zaczyna oszukiwać pół klasy, to druga połówka musi dołączyć, bo wygląda głupio na tle i w porównaniu... I właściwie, jak się tak zastanowić, to na krótką piłkę wszystkim to odpowiada. Dzieciaczkom, bo za minimum wysiłku, mają maksimum nagrody. Rodzicom, bo mają problem z główki, więc to sankcjonują i wolą nie słyszeć, jaką dziecię ma bekę, gdy zgłasza podczas sprawdzianu nie działającą kamerkę. Zresztą nie ukrywajmy, spora część nauczycieli też ma po kłopocie, bo wszystko toczy się niby jak trzeba, a kryteria egzaminów obniżone, więc nic nigdy nie wypłynie.

Gdzie tu więc problem? Nawet nie w tym niedouczeniu, które może i nie przeszkadzać w wykonywaniu zawodu, choć w byciu człowiekiem i obywatelem, to już tak. Problem w tym, że rosną nam zdalnie roczniki kombinatorów. Bo przecież dzieci chłoną tę lekcję życia jak gąbeczki. I kiedyś ci krętacze i migacze zaczną nie tylko budować mosty, leczyć ludzi czy odwiedzać nas jako fachowcy od “będziesz pan zadowolony”. Zaczną też zawiadywać naszym życiem politycznym i gospodarczym. Jak mówił więc klasyk: strach dusi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Boję się dzieci - felieton o masowym oszustwie w polskich szkołach - Nowości Dziennik Toruński