Zobacz wideo: Świąteczny poradnik paczkowy. Jak zamawiać prezenty online?
Bo każdy nauczyciel szczery powie wam jedno – teraz jest znacznie gorzej, niż wiosną. Spotkałem ostatnio taką panią szczerą, która po wsi mojej sielskiej wędrowała z miną smętną i wzrokiem ponurym. Jako człowiek zawsze chętnie słuchający o cudzych nieszczęściach, spytałem, co ją trapi. I usłyszałem, że nigdy jeszcze w swojej karierze wieloletniej nie postawiła po sprawdzianie tylu piątek i szóstek, co dzisiaj. I dodała, moje osłupienie widząc, że przecież oznacza to jedno – nigdy wcześniej aż tylu uczniów nie oszukiwało.
Dziś w szkołach mamy bowiem do czynienia z masowym oszustwem. Jasne, na wiosnę przy zdalnej pracy też krętacze byli – w końcu byli zawsze, też wtedy, kiedy za ściąganie pan pedagog lał linijką po łapie – ale w mniejszości. Tyle, że jak nauczał pewien mędrzec, gorszy pieniądz zawsze wypiera lepszy. Jak zaczyna oszukiwać pół klasy, to druga połówka musi dołączyć, bo wygląda głupio na tle i w porównaniu... I właściwie, jak się tak zastanowić, to na krótką piłkę wszystkim to odpowiada. Dzieciaczkom, bo za minimum wysiłku, mają maksimum nagrody. Rodzicom, bo mają problem z główki, więc to sankcjonują i wolą nie słyszeć, jaką dziecię ma bekę, gdy zgłasza podczas sprawdzianu nie działającą kamerkę. Zresztą nie ukrywajmy, spora część nauczycieli też ma po kłopocie, bo wszystko toczy się niby jak trzeba, a kryteria egzaminów obniżone, więc nic nigdy nie wypłynie.
Gdzie tu więc problem? Nawet nie w tym niedouczeniu, które może i nie przeszkadzać w wykonywaniu zawodu, choć w byciu człowiekiem i obywatelem, to już tak. Problem w tym, że rosną nam zdalnie roczniki kombinatorów. Bo przecież dzieci chłoną tę lekcję życia jak gąbeczki. I kiedyś ci krętacze i migacze zaczną nie tylko budować mosty, leczyć ludzi czy odwiedzać nas jako fachowcy od “będziesz pan zadowolony”. Zaczną też zawiadywać naszym życiem politycznym i gospodarczym. Jak mówił więc klasyk: strach dusi.
