Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo każdy człowiek ma w sobie światło i... cień

Justyna Tota
Justyna Tota
Dariusz Bareya nad wydrukami zdjęć, które do 2 grudnia można oglądać na wystawie „Human’s light and shade” w Galerii Farbiarnia. To zaledwie część fotografii, które artysta wykonał bydgoskim bezdomnych w ciągu kilku lat
Dariusz Bareya nad wydrukami zdjęć, które do 2 grudnia można oglądać na wystawie „Human’s light and shade” w Galerii Farbiarnia. To zaledwie część fotografii, które artysta wykonał bydgoskim bezdomnych w ciągu kilku lat Dariusz Bareya
Wszystkie czarno-białe, bez retuszu, robione bez kalkulacji, często po chwili rozmowy przy papierosie. - Pewnego dnia kieliszek od wódki zamieniłem na obiektyw bezlitośnie rzeczywisty i tak fotografia stała się moją autoterapią - mówi Dariusz Bareya, autor portretów „Human’s light and shade”, które do 2 grudnia prezentowane są w Galerii Farbiarnia.

Jak sam mówi, fotografia „przydarzyła się mu” cztery lata temu - i całe szczęście, bo dzięki niej dostał drugą szansę, a my sposobność oglądania wyjątkowych zdjęć, jak chociażby tych od czwartku prezentowanych w Farbiarni przy ulicy Pomorskiej 68a/1 (w podwórzu). „Human’s light and shade” to zbiór czarno-białych fotografii, które Dariusz Bareya wykonywał w ciągu kilku lat osobom bezdomnym w Bydgoszczy. 50 takich portretów znalazło się także w publikacji „Bezdomność po bydgosku”, wydanej przez Fundację dla UKW. Książka trafiła do bydgoskich radnych i władz miasta, aby zwrócić uwagę na coraz większy problem bezdomności i ułomny mechanizm pomocy, która pozwala tym osobom przetrwać, ale nie daje szans na wyjście z tej sytuacji.

Robiąc zdjęcia, zawsze szukam fajnego światła - tego na zewnątrz, ale i wewnątrz, które jest w każdym z nas
- Dariusz Bareya.

- Pierwsze zdjęcie? To zrobione z sensem, a nie pstryknięte - to fotografia mojego teścia, ma ciekawą, wyrazistą twarz - mówi nam Dariusz Bareya, który z uśmiechem wspomina swój pierwszy aparat, kupiony za 400 zł, z focusem wolniejszym niż procesja na Boże Ciało...

Fotografowanie bezdomnych Dariuszowi Bareyi przytrafiło się podobnie, jak cała przygoda z fotografią (przypadek to, a może jednak przeznaczenie?).

- Wychodziłem na miasto i robiłem zdjęcia. Pamiętam człowieka, który szedł z bandażami na nogach. Zauważył mnie i słusznie przypuszczał, że mogę dać mu pieniądze. Usiadł i zaczął mi opowiadać o tym, jak spalił mu się dom, a wraz nim jego nogi. To był jeden z pierwszych bezdomnych, któremu wykonałem zdjęcie, kompozycyjnie nieudolne - tak bardzo byłem przejęty jego widokiem - przyznaje Dariusz Bareya, który wśród bezdomnych spotkał też m.in. byłego komandosa „ucztującego” przy ścinkach mięsa i denaturacie czy Wiktora - inżyniera budownictwa, któremu rodzina pozostała już tylko na zdjęciach, bo nawet dzieci nie chcą go znać... Zresztą, część z tych historii Dariusz Bareya spisał we wspomnianej publikacji „Bezdomność po bydgosku”.

- Rozmawiałem z Jackiem, miał taką smutną twarz, ale emanowało od niego coś dobrego - powiedział nam Dariusz Bareya, poproszony o wskazanie jednego z najbardziej szczególnych dla niego portretów wśród tych prezentowanych na wystawie „Human’s light and shade” Dariusz Bareya

- Bywało jednak, że zrobiłem komuś portret, a potem szukałem go, żeby zapytać o imię. W tych moich fotograficznych spotkaniach z bezdomnymi nie chodziło mi o opowieści, ale o bycie blisko człowieka. Robiąc zdjęcia, zawsze szukam fajnego światła - tego na zewnątrz, ale i wewnątrz, które jest w każdym z nas - wyjaśnia Dariusz Bareya.

Ta bliskość bije z każdego portretu, obok którego nie da się przejść obojętnie - to nie są „płytkie” zdjęcia. Wśród nich smutna twarz Jacka. - Stał w deszczu i płakał. Mówił, że nie potrafi przestać pić. Wykonałem mu zdjęcie na tle żółtego krzyża na Gdańskiej - wspomina Dariusz Bareya, nie ukrywając, że „Human’s light and shade” to pierwsza taka jego wystawa za stypendium artystyczne prezydenta Bydgoszczy, dzięki któremu mógł wykonać bardzo dobrej jakości wydruki zdjęć.

Wiktor - inżynier budownictwa. Bystry facet, mógłby śmiało udzielać korepetycji. Poznałem go 2-3 lata temu, dziś jest zupełnie innym człowiekiem... Dariusz Bareya

Dariusz Bareya pochodzi z Nowej Soli, od nieco ponad dekady żyje i mieszka w Bydgoszczy. Jest magistrem sztuki, ukończył Wydział Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, specjalizację serigrafia, jego praca magisterska była na temat Ryszarda Horowitza. Jest jednym z pięciu laureatów konkursu fotograficznego DEBUTS 2015 doc! photo magazine. Zapytany przez nas o kolejne projekty fotograficzne, odpowiedział, że ani w życiu, ani w pracy niczego nie planuje - u niego wszystko się przydarza, ale... jest sprawa, o której myśli.

- Chciałbym zrobić książkę, która byłaby fotograficzną i tekstową historią o toruńskim ośrodku „Mateusz”, prowadzonym przez Waldka Dąbrowskiego, żeby wszyscy w Polsce wiedzieli, że można normalnie żyć także po wyjściu z więzienia. Taka książka powinna być dostępna także w więziennych bibliotekach, by o szansie na drugie życie dowiedzieli się też sami zainteresowani. Zresztą, o ośrodku „Mateusz” pisze się już doktoraty, to bardzo ciekawa historia - dodaje Dariusz Bareya.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!