Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anita Lipnicka i John Porter zbyt nudni dla paparazzi

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Ludzie już zrozumieli, że związek popularnych artystów, w którym On jest o ćwierć wieku starszym od Niej, nie musi być kaprysem ani marketingowym chwytem.

Ludzie już zrozumieli, że związek popularnych artystów, w którym On jest o ćwierć wieku starszym od Niej, nie musi być kaprysem ani marketingowym chwytem.

<!** Image 3 align=none alt="Image 206005" sub="Fot. Tomasz Czachorowski">

John Porter na małej scenie w bydgoskiej restauracji „Weranda” jest wyluzowany i zadowolony. Absolutnie nie wygląda na swoje 63 lata. Pod koniec lat siedemdziesiątych, jako student, miałem ulotną okazję wypić z nim drinka po koncercie Maanamu w toruńskim klubie „Imperial”. Mam wrażenie, że wtedy wyglądał mniej świeżo i młodzieńczo niż teraz.

Anita Lipnicka cygańskie życie poznała już jako 15-latka. Mama pozwoliła jej wtedy na posmakowanie modellingu aż w Japonii. Nie przypadło jej to do gustu. W ogóle nie podoba się jej życie w blasku fleszy fotoreporterów. Córce jej i Johna, siedmioletniej obecnie Poli, pragnie zapewnić spokojniejsze dojrzewanie. Paparazzi już im zresztą odpuścili.

- Jesteśmy dla nich zbyt nudną parą - żartują. - No bo co mają fotografować? Spacery wciąż w tym samym parku, zakupy zawsze w tym samym centrum handlowym?

- Nigdy zresztą nie staraliśmy się pchać im w obiektywy - dodaje Anita. - Nie dzwoniliśmy z propozycjami, by nas „przypadkiem” spotkali w umówionym miejscu. W przeciwieństwie do wielu innych ludzi show-biznesu, nie boimy się, że wypadniemy z gry, gdy przez tydzień o naszym życiu nie napisze żadna bulwarówka. Teraz najczęściej dzwonią do nich ludzie z telewizji, przygotowujący show piosenkarskie albo taneczne, proponując, zwłaszcza Anicie, pracę jurora. Z reguły odmawia.

<!** reklama>

John wydaje się człowiekiem bardziej oderwanym od rzeczywistości niż Anita. Gdy szefowa radiowej Trójki, Magda Jethon, prowadząca spotkanie z nimi w ramach cyklu „Artyści w Bohemie”, zadaje Johnowi pytanie, czy potrafiłby posłużyć się sprzętem do majsterkowania, ten zapewnia, że ma w domu młotek, śrubokręt, parę gwoździ i& tyle. - Jestem artystą - dodaje na usprawiedliwienie. Sporo praktycznych rzeczy znajduję się poza jego artystycznym horyzontem. Jak możemy wszyscy usłyszeć, przez 30 lat nie nauczył się dobrze polskiego - za to szczerze chwali Anitę, że świetnie mówi po angielsku. Nie ma polskiego obywatelstwa („Po co mi one?” - pyta retorycznie), za pracę artystyczną w Polsce parę lat temu dostał jakiś order, ale nie pamięta jaki („Gloria Artis” - podpowiada mu Magda Jethon). Nie polubił bigosu ani śledzi („W Wigilię naprawdę pości: o chlebie i wódce” - to z kolei ze śmiechem dopowiada Anita). Na tyle już jednak wsiąknął w Polskę, że potrafią go zdenerwować politycy („W końcu od tylu lat płacę w tym kraju podatki” - tym razem John sam się tłumaczy).

W pracy zawodowej nie ścigają się. Minął też czas wspólnych płyt. Anita przygotowuje kolejny krążek solowy. Nagrywać go będzie w Anglii, lecz to pierwsza od wielu lat płyta, na której zaśpiewa wyłącznie po polsku. Nie marzą o spektakularnym komercyjnym sukcesie.

- Zawodowo zajmujemy się tym, co kochamy: muzyką. Dlatego czujemy się spełnieni - wyznaje piosenkarka. Miłość w życiu prywatnym nie przyszła od razu. Przez pierwsze pół roku znajomości spotykali się od czasu do czasu, w kawiarniach. Wymieniali się płytami i książkami. Przekonali się, że nadają na jednej fali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!