Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anioł stróż. Piekielnie zmęczony, niedoceniony, ale niezastąpiony

Katarzyna Bogucka
Bliscy są na pierwszej linii frontu walki z chorobą w rodzinie.  Państwo próbuje ich wspierać, ale za mało...
Bliscy są na pierwszej linii frontu walki z chorobą w rodzinie. Państwo próbuje ich wspierać, ale za mało... 123RF
Opiekun ciężko chorych krewnych żegna się ze swoim życiem. Wchodzi w świat kolejek, pampersów, zaparć, puchnących stóp , bolących zębów, bezsenności, gubienia leków, recept, upadków, zaników pamięci. Zrasta się ze swoimi chorymi, oddycha z nimi, czuje ich ból. Dostaje za to marne grosze. Albo nie dostaje.

Ile waży zużyty pampers? Ile razy dziennie można posiusiać się w majtki? Co się dzieje w organizmie starszego człowieka, który przez pięć dni się nie załatwia? Jak często wolno robić lewatywę? Jak można tyle jeść? Jak można nic nie jeść? Czy choremu podać kolejną, bardzo silną tabletkę przeciwbólową? A jeśli się zatruje? Dlaczego specjalista przyjmie mamę dopiero w listopadzie, skoro potrzebuje wizyty po operacji właśnie dziś? Dlaczego pielęgniarka znów nie przybiła właściwej pieczątki. Człowiek przez ten błąd biega od Annasza do Kajfasza! Dlaczego pies zachorował właśnie teraz? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!

Zobacz także: Groźne owady. Poważne zagrożenie w lasach regionu

Tym żyje opiekun ciężko chorych krewnych. Każdego dnia, w każdej godzinie. Jest jak barometr i jak anioł stróż. Niezastąpiony. Piekielnie zmęczony...

Nigdy nie będzie ich stać

Pani Maria (nazwisko do wiadomości redakcji) jest pod telefonem przez niemal całą dobę. Chorują jej wszyscy bliscy: mama, tata, rodzeństwo. W pakiecie są: padaczka, parkinson, początki alzheimera, migotanie przedsionków, miażdżyca, alergia pokarmowa, depresja, zwyrodnienie stawów, w przeszłości udar, upośledzenie psychiczne w stopniu znacznym. W domu mieszka także staruszek pies, który ma problem z tylnymi stawami, i kot. Zdrowy, ale wyjątkowo kapryśny. Właśnie uciekł na podwórko. Coś długo nie wraca.

Ustawodawca, niestety, nie przewidział zasiłku dla opiekunów, którzy rzucą pracę, by zająć się bliskimi, o ile ich indywidualny dochód (a także dochód podopiecznych) przekracza 764 złotych netto na osobę w rodzinie. Widać uznano, że tak zamożnych ludzi stać na wynajęcie pomocy domowej... - Nie stać! Nigdy nie będzie stać! - irytuje się pani Maria, która godzi pracę zawodową z niemal zawodową opieką nad trzema dorosłymi osobami, z których dwie nie zawsze kontrolują swoje procesy fizjologiczne, tzn. używają na co dzień pampersów i wkładek, potrzebują pomocy w przebieraniu, kąpaniu, itp.. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Zobacz także: Wpłaciłem na bezrobotnych 30 złotych, wzywam do tego samego

Czuwanie nad schorowaną rodziną przypomina intensywny kurs w szkole przetrwania. Żadnych ulg czy litości. Żadnych spokojnych dni i nocy, bo noce to czas intensywnych spacerów chorych z pokoju do kuchni, z kuchni do łazienki i z powrotem do pokoju, do okna, itd. Powody? „Za gorąco mi, za zimno, boli, bo coś mi się śniło, bo jakoś nie mogę...” W nocy siostra pani Marii najczęściej dostaje ataków padaczki, po których trzeba niekiedy zmieniać pościel, ale najważniejsze: trzeba czekać, aż atak się skończy, a niektórzy epileptycy finiszują przez kilka godzin, trwając w tym czasie w czymś w rodzaju półsnu. To nie jest dla nich bezpieczny czas. Rytm dobowy kompletnie się w tym domu przestawił i w tym samym rytmie muszą żyć opiekunowie, o ile chcą realnie pomagać.

- Wynajęta opiekunka, a najlepiej dwie, musiałyby z moją rodziną zamieszkać na stałe, być do ich dyspozycji całą dobę, spać z otwartymi oczami albo wcale nie spać. I zgodzić się na świadczenie najbardziej intymnych, niekomfortowych - i dla chorych, i dla ich pomocników - czynności. Na takie poświęcenie nikt się nie zgodzi, a przynajmniej nie za pieniądze oferowane w polskich realiach - wzdycha pani Maria.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE >>>>>

Chory sam sobie nie poda

Kobieta sporo się w życiu napatrzyła, więc przeczuwa nadciśnienie po kolorze i rysach twarzy. Intuicja podpowiada jej, kiedy krew zaczyna gęstnieć, cukier skacze, a organizm się odwadnia. Radzi sobie - bo musi - z uporczywymi zaparciami swoich pacjentów, jeśli już nie dietą, to lekami, jeśli już nie lekami, to, cóż poradzić, lewatywą. Dawkuje leki przeciwbólowe, masuje obolałe stopy. Pilnuje wizyt lekarskich, regularności posiłków („Jak im się nie poda posiłku, zjedzą cały chleb, jaki jest w domu”), i, co ważne, wypijania odpowiedniej ilości napojów („Zapominają kompletnie, że trzeba pić”). I tak non stop. Nie można liczyć na to, że chory sam sobie poda właściwy lek, o właściwej porze. Losy tabletek bywają zresztą w tym domu różne. Czasami, zamiast w buzi, pojedyncze drażetki, np. na ukrwienie mózgu, drżenie kończyn czy nadciśnienie, lądują za fotelem, pod kanapą, co wychodzi na jaw podczas sprzątania. Na jaw wychodzi też w takich momentach, że właśnie przedawniają się rachunek za prąd - zapomniany, upchnięty między jakimiś gazetami - i wezwanie do odebrania listu poleconego, i zaproszenie na prezentację cudownych masażerów (to akurat z pożytkiem dla całej rodziny).

Zobacz także: Każdy może postawić małą stację paliw przy swoim domu. Pięć metrów od granicy sąsiada

Szkoła ćwiczenia cierpliwości

- Gdy już wszystko jest pod kontrolą, gdy wszyscy siedzą wykąpani, uczesani i najedzeni, a wszystko zapłacone... Chwilka anielskiego spokoju... I nagle ojcu skacze ciśnienie: 200 mmHg - znów niepokoi się pani Maria. Podejrzewa migotanie przedsionków. - Widzę wzmożone drżenie ciała, opuchnięcie twarzy, splątanie mowy. Decyzja: dzwonię po lekarza. I co słyszę od ojca? „Po co wzywać lekarza, jeszcze mnie wezmą do szpitala, nic mi nie jest”.

Po interwencji medycznej serce seniora wraca do normy. Co za ulga. Do czasu. Po południu starszego pana zaczyna bardzo boleć ząb, lewa piątka. Puchnie policzek, coraz trudniej gryźć lewą stroną. Może to ropień?

- W przychodni mówią, że nie przyjmą, że może za tydzień... - dziwi się pani Maria. Nie wyobraża sobie, jak schorowanego i trzęsącego się człowieka ma targać na drugi koniec miasta, do długiej kolejki stomatologicznej w poradni nocnej - a tak sugeruje przychodnia dzienna. I to chyba, niestety, jedyne rozwiązanie.

Zobacz także: Dantejskie sceny w polskich komendach policji. Bicie pałką, rażenie paralizatorem...

Wieczorem zmiana planów. Tata - pacjent odmawia wizyty u dentysty. Obawia się, że może stracić ząb, a każdego zęba mu szkoda. Zęba żałuje, ale nie rehabilitacji. Bo rehabilitacji długo nie będzie. Żeby dostać się na oddział, na dwa tygodnie zabiegów („Lekarz mówił, że to znacząco poprawiłoby sprawność”), trzeba czekać... dwa lata! Do tego czasu ciało zamieni się w sztywny pancerz. Z kolei o zabiegach stacjonarnych, owszem, można zacząć myśleć, ale najlepiej za rok...

Czas na kąpiel. Łazienka nieprzystosowana dla osób niepełnosprawnych, ale dzięki rodzeństwu jest wygodna i praktyczna ławeczka na wannie. Dla parkinsonika wejście do wanny, nawet z ławeczką, równa się wejściu na piąte piętro wieżowca. Wyjście z wody to jeszcze większy wyczyn. Trwa i trwa, i trwa. Z wody prosto do salonu piękności, czyli: golenie, strzyżenie, obcinanie paznokci (niełatwa sprawa - miażdżycowa stopa to i miażdżycowe paznokcie, grube, nie do ścięcia), smarowanie maściami, przebieranie, perfumowanie, na dzień wkładka, na noc pampers. W dalszej części programu: herbata, podwieczorek, leki, „Teleexpress”, drzemka, „Jaka to melodia?”, zakupy, kolacja, chwila niepokoju: „Chyba mam temperaturę...”. Jeszcze spacer z psem. Kot się odnalazł. Potwornie pogryziony. Trzeba pilnie jechać do weterynarza...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Anioł stróż. Piekielnie zmęczony, niedoceniony, ale niezastąpiony - Nowości Dziennik Toruński