Afera solna: Padliśmy ofiarą oszustwa

Inowrocławska piekarnia odsądzana już przez internautów od czci i wiary odpiera ataki w aferze z solą wypadową. Jej właściciel mówi, że padł ofiarą oszustwa. Wczoraj pokazano w telewizji, że to do niej docierał między innymi trefny towar.

<!** Image 2 align=middle alt="Image 186084" >

W materiale widać wyraźnie logo piekarni, a jeden z uczestniczących w akcji dziennikarskiej wymienia jej nazwę. Wieść o tym obiegła szybko całe miasto.

Dziś współwłaściciel firmy, Sławomir Pakulski był w warszawskiej telewizji, aby odnieść się do sprawy. Z efektów podróży nie jest zadowolony.

- Chcieli, żebym wypowiedział się przed kamerą, ale byłem zbyt roztrzęsiony, żeby to zrobić. Zostawiłem jedynie oświadczenie na piśmie - mówi w rozmowie z "Expressem" i przyznaje, że jakaś partia trefnej soli z Chełmiczek do niego trafiła.

Sławomir Pakulski zapewnia jednak, że jego firma nie miała na to wpływu, bo nikt nie zdawał sobie sprawy z faktu, że to oszustwo. Mówi także, że z podejrzewanymi firmami jego piekarnia współpracowała "incydentalnie". - Bylibyśmy niespełna rozumu, żeby świadomie wprowadzać to do obrotu. Padliśmy ofiarą oszustów - komentuje szef piekarni.

Tymczasem wśród mieszkańców Inowrocławia wrze. Wielu internautów komentuje wczorajszy reportaż w TVN i czeka na dzisiejszą drugą część. Są tacy, którzy namawiają do bojkotowania produktów piekarni oraz tacy, którzy tonują nastroje tym bardziej, że czynią to specjaliści oceniający, że skala zagrożenia będzie znana dopiero po bardziej dokładnych badaniach.

O aferze, w którą są zamieszane firmy spod Kruszwicy pisaliśmy tutaj i tutaj. Sprawa rozbija się o tzw. sól powypadową, która jest niejadalna, ale trzy przedsiębiorstwa miały kupować ją, przepakowywać i sprzedawać z zyskiem już jako spożywczą. Odbiorcami trefnej soli były firmy mięsne, rybne, piekarnie czy produkujące przyprawy.