Zobacz wideo: Policyjny dron obserwował kierowców. Posypały się mandaty

Trzeci tydzień pilnie obserwuję P&R na fordońskim Przylesiu - w stałych porach, przed ósmą i przed siedemnastą. Niezależnie od godziny obserwacji, wynik jest ten sam. Okrągłe zero pojazdów.
Nie pomagają "zaklęcia" wygłaszane przez tramwajowy głośnik, że znajdujemy się w tramwaju linii numer 10, kierującej się do pętli "Las Gdański, PARK AND RIDE" i zbliżamy się do przystanku "Przylesie, PARK AND RIDE"...
Taki system informacyjny w komunikacji publicznej istnieje, oczywiście, na całym świecie. Tam, gdzie jest pomocny pasażerom w przesiadkach. Tu chętnych do przesiadania brak. Na fordońskim parkingu (zbudowanym z rozmachem kosztem drzew, których wycięcia do dziś fordonianie nie mogą przeboleć) zauważyłam ostatnio zamiast nich... bałwanka. Na środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy, wiceprezydent Mirosław Kozłowicz, referując inwestycyjny postęp prac przy systemie, wspomniał o tym, że "widzi coraz więcej samochodów" również na P&R w Fordonie... Hm... Oboje nosimy okulary, ale któreś z nas powinno już chyba wymienić soczewki.
Mogłaby to być przewrotna recenzja projektu, gdyby nie fakt, że coś trzeba jednak z tym kłopotem zrobić. Niedawno upublicznione dane wskazują, co prawda, dynamiczny przyrost użytkowników, ale bierze się on ze "skoku" od kilkunastu (!) sprzedanych biletów parkingowych w październiku do niespełna ośmiuset w grudniu. I dane dotyczą już wszystkich czterech uruchomionych miejskich placów przesiadkowych.
To Cię może zainteresować
Porażka leży w niskiej atrakcyjności systemu. Od błędów w organizacji (zysk przesiadka mogłaby przynieść większej grupie podróżnych z jednego auta, ale gdy rodzina musi rozjechać się do różnych miejsc pracy czy szkół, koncept bierze w łeb), wysoką cenę, po słabo funkcjonującą komunikację publiczną (zmniejszająca się liczba kursów, tłok). Miejscy urzędnicy na pewno mają o czym myśleć, żeby po kwartale obserwacji zaproponować mieszkańcom Bydgoszczy i okolic satysfakcjonujące rozwiązanie. Postulowane przez złośliwych zaoranie parkingów czy ich uwolnienie do darmowego parkowania nie wchodzi w grę. Ich budowa nie była prezentem, z którym można zrobić wszystko. Co zatem zrobi z nim miasto?