– Absurdem jest oskarżać o coś kraj, który od ponad 100 dni skutecznie broni się w wojnie na pełną skalę przed mającym dużo więcej zasobów przeciwnikiem, skoro kluczowe kraje nie potrafiły prewencyjnie powstrzymać militarnych apetytów Rosji – stwierdził w rozmowie z BBC Mychajło Podolak.
Na słowa Joe Bidena zareagował też rzecznik prezydenta Ukrainy Serhij Nikiforow. W komentarzu udzielonym serwisowi LIGA.net podkreślił, że w okresie poprzedzającym wojnę Wołodymyr Zełenski odbył trzy lub cztery rozmowy telefoniczne z Bidenem: przywódcy wymienili się przemyśleniami i ocenami sytuacji w szczegółach. Dlatego - jak stwierdził - wyrażenie "nie chciał słyszeć" prawdopodobnie wymaga wyjaśnienia.
– Ponadto, jeśli pamiętacie, prezydent Ukrainy wzywał partnerów do wprowadzenia pakietu sankcji prewencyjnych, aby zachęcić Rosję do wycofania wojsk i deeskalacji sytuacji. I tutaj możemy już powiedzieć, że nasi partnerzy "nie chcieli nas słuchać" – dodał rzecznik Zełenskiego.
"Zełenski nie chciał słuchać"
Amerykański przywódca wziął w piątek udział w spotkaniu z darczyńcami Partii Demokratycznej w Los Angeles. Przy tej okazji w rozmowie z dziennikarzami odniósł się do wydarzeń sprzed 24 lutego br. Tego dnia Władimir Putin ogłosił rozpoczęcie "specjalnej operacji wojskowej" i zaatakował zbrojnie Ukrainę.
Joe Biden powiedział, że kiedy Stany Zjednoczone ostrzegały przed takim scenariuszem Wołodymyr Zełenski nie chciał tego słuchać. – Wiem, że wiele osób myślało, że przesadzam – przyznał prezydent USA. – Ale wiedziałem, że mamy dane do podtrzymania (tej oceny) – dodał.
– Nie mieliśmy wątpliwości, że Rosja przekroczy granicę Ukrainy, ale prezydent Wołodymyr Zełenski nie chciał nas słuchać, podobnie jak wielu ludzi. Rozumiem, dlaczego nie chcieli tego słuchać, ale on wszedł (Putin zaatakował - red.) – podsumował.
news.liga.net, bbc
