Nawet mniejsza o to, że składowisko chemikaliów „Zielona” w ogóle powstało i przez lata było ostro wykorzystywane. Bardziej chodzi o to, że ktoś kiedyś - przy likwidowaniu produkcji - zdecydował, żeby wyłączyć tzw. ujęcie barierowe, które trzymało te wszystkie świństwa na smyczy.
PRZECZYTAJ:Trucizny z bydgoskiego „Zachemu” zagrażają Brdyujściu i Dolinie Wisły
Co teraz mamy? Wystarczy poczytać dziś na str. 3, co powiedziała „Expressowi” dr Dorota Pietrucin, która składowisko i jego wpływ badała. Substancje toksyczne, mogące powodować nowotwory albo wpływać na zmiany genetyczne...
No i cała ta tablica Mendelejewa spływa sobie teraz swobodnie w stronę Doliny Wisły. Jak szybko ta „chmura” chemikaliów się rozrasta i z jak dużą prędkością spływa - wolę nie wiedzieć. Mam nadzieję, że na tyle szybko, żeby zakończyć śledztwa, zdobyć pieniądze i choć w jakimś małym procencie zacząć już likwidację składowiska.
Żeby zdążyć przed „Zieloną”.