Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczór na ostro, czyli Kickback w Estradzie [wideo]

Kuba Ignasiak, fot. wikipedia
Dziwny to był koncert. Brutalny, szybki, głośny – prawdziwy hardcore. Gwiazdą wtorkowego wieczoru była francuska formacja Kickback. Rozgrzewkę zapewnili bydgoszczanie z młodziutkiego składu Trapped Inside Me oraz Wielkopolanie z Bloodstained.

Dziwny to był koncert. Brutalny, szybki, głośny – prawdziwy hardcore. Gwiazdą wtorkowego wieczoru była francuska formacja Kickback. Rozgrzewkę zapewnili bydgoszczanie z młodziutkiego składu Trapped Inside Me oraz Wielkopolanie z Bloodstained.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198538" sub="fot. wikipedia">

**

<!** reklama>**

Koncert rozpoczął się występem bydgoskiego składu parającego się melodyjną, okraszoną punkiem i metalem odmianą hc. Było poprawnie, ale bez szału. Muszą się chłopaki jeszcze trochę dotrzeć, dobrze, że mają ku temu okazję. Po nich na scenie pojawiła się ekipa z Leszna i Poznania i tu było już zdecydowanie lepiej. Zagrali szybko i brutalnie, co jednak nie skłoniło publiczności do wejścia w młyn. Było to nawet zaskakujące, że w sumie spora grupa oglądała ten koncert, ale zamiast skakać do całkiem przecież przyzwoitych dźwięków, oni stali w półokręgu mniej więcej dwa metry od sceny kiwając głowami i klaszcząc po skończonych numerach. Panowie – to nie teatr, tu nie o oklaski chodzi a o tak zwany feedback! Tego ostatniego niestety zabrakło, ale załóżmy, że publika oszczędzała siły przed tym co miało się wydarzyć za chwilę. A wydarzyło się dużo.

Kiedy na scenę wkroczyli w końcu Francuzi z naprawdę kozackiego składu Kickback estradowa sala wypełniła się ludźmi. Nic dziwnego, wszak hardcorowcy znad Sekwany długo nie mogli dojechać do Polski, mimo że chyba ze trzy razy podejmowali tę próbę. W końcu jednak się udało i cieszy to tym bardziej, że właśnie bydgoskiej Estradzie przyszło gościć ich po raz pierwszy. Lepiej trafić nie mogli. Im zresztą też się chyba podobało, bo zagrali naprawdę kawał dobrego hc. Dużo było w tym brutalności, środkowych palców i imitacji podrzynania gardła przez wokalistę, który miotał się po scenie jak wściekły zwierz. Co prawda wbrew zapowiedziom (obawom?) Krzyżaka ze sceny nie poleciał w stronę publiczności żaden mikrofon czy odsłuch, a jedynie półlitrowa, plastikowa butelka z wodą. Nie żebym jakoś specjalnie żałował, wszak sam mógłbym się znaleźć na linii strzału, ale nie powiem, po cichu liczyłem na coś więcej.

Jednego nie można chłopakom odmówić – mają na siebie pomysł. Potrafią zrobić show, które co prawda momentami wyglądało nieco sztucznie, ale w niczym nie ujmowało ich muzyce, która jest tu przecież najważniejsza. Było bardzo szybko, bardzo brutalnie i bardzo głośno. Doceniła to część bydgoszczan, którzy mimo wtorku stawili się wieczorem w Estradzie i ruszyli w szalone pogo. Pięści i stopy latały jak szalone, ale i tak wygrał Pulpet piorący wszystkich swoją koszulką. Nie oszczędził nawet wokalisty. Dobry koncert, dobra atmosfera, dobry wtorek. Naprawdę.

 

Kuba Ignasiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo