Muzyka to ich sposób na życie. Jak się okazuje, już na początku swej drogi odnoszą spore sukcesy. O swojej pasji opowiadają Marcin Kamiński i Artur Cwudziński.<!** Image 2 align=none alt="Image 220023" sub="Artur Cwudziński / Fot. archiwum prywatne">
Jak długo istnieje Holy Wives, jakie były Wasze początki?
Marcin Kamiński: Sam zespół Holy Wives działa dopiero od września ubiegłego roku, ale w zasadzie razem gramy już od pięciu lat. Wcześniej też mieliśmy wspólną kapelę, a generalnie znamy się już od kilku ładnych lat. Razem studiujemy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i mieszkamy w Toruniu.
Jaki rodzaj muzyki gracie?
Artur Cwudziński: My określamy ten rodzaj muzyki jako grunge and roll, to jest taka nasza własna nazwa, przez nas wymyślona, a to dlatego, że trudno naszą muzykę tak naprawdę dokładnie określić. Cały czas poszukujemy dla siebie miejsca w muzycznym świecie. Interesuje nas to, co nowe i nietuzinkowe. <!** Image 3 align=none alt="Image 220024" sub="Marcin Kamiński / Fot. archiwum prywatne">
Marcin Kamiński: Podążamy swoją własną drogą i chociaż jesteśmy na jej początku to wiemy, czym się kierować i czego tak naprawdę szukamy. Nie mamy też jakichś muzycznych wzorców, z których byśmy czerpali inspiracje, nie ma sensu tutaj wymieniać żadnych nazwisk, bo interesuje nas wszystko to co inne, oryginalne, co wywołuje jakieś emocje, bo to one w muzyce są najważniejsze.
Jaki jest Wasz dotychczasowy dorobek?
Marcin Kamiński: Obecnie mamy dziesięć swoich utworów, ale nagrane są dopiero dwa. Tak, jak mówiliśmy cały czas poszukujemy i mamy taki plan na teraz, żeby trochę pograć naszą muzykę, sprawdzić się i zobaczyć, jak zareaguje na nią publiczność. Problem w tym, że mamy trudności ze sprzętem. Na razie czekamy na odpowiedni sprzęt i nie mamy gdzie i na czym ćwiczyć, ale to oczywiście nie zniechęca nas do dalszej pracy.
Czy muzyka towarzyszyła Wam od najmłodszych lat?
Artur Cwudziński: Mój tata grał kiedyś na perkusji i ja jakoś tak też spróbowałem pewnego razu no i spodobało mi się.
Marcin Kamiński: W moim domu zawsze było dużo muzyki. Nie był to jakiś konkretny rodzaj tylko to, czego słuchało się jakieś 20 lat temu, ale to zamiłowanie do muzyki zostało, a później zaczęły się fascynacje różnymi innymi gatunkami.
Macie też już pierwsze swoje sukcesy.
Marcin Kamiński: Ostatnio zgłosiliśmy się do dwóch przeglądów i otrzymaliśmy dwie nagrody Najlepszego Wykonawcy 2013 roku w Chełmży podczas Wojewódzkiego Przeglądu Zespołów. Graliśmy też podczas festiwalu zorganizowanego na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy oraz na przeglądzie w Paterku, a ostatnio w Śliwka Fest w Chmielnikach koło Bydgoszczy. Jest to naprawdę superprzegląd, bardzo profesjonalnie przygotowany pod względem organizacyjnym.
Artur Cwudziński: Tam zajęliśmy trzecie miejsce, a radość jest tym większa, że oceniało nas profesjonalne jury, w skład którego wchodzili muzyk z Acid Drinkers czy dziennikarz z Radia PiK. Przegraliśmy tam tylko z zespołami Podoko i Arytmia. Za rok będziemy mogli też zagrać tam jako support.
Macie też swoje pozamuzyczne plany. Powiedzcie coś o nich?
Artur Cwudziński: Założyliśmy „Fundację w Kuźni”, której celem będzie wspieranie osób chcących wyrażać siebie i swoje emocje nie tylko poprzez muzykę. Chcielibyśmy skupiać wokół siebie ciekawych ludzi.
TECZKA OSOBOWA:ARTUR CWUDZIŃSKI - Pochodzi z Nakła, teraz mieszka jednak w Toruniu, gdzie na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika studiuje Finanse i Rachunkowość. Od roku gra w zespole Holy Wives, wcześniej brał udział w innych muzycznych inicjatywach. Gra na perkusji.
MARCIN KAMIŃSKI - Jest nakielaninem, ale obecnie mieszka w Toruniu, gdzie na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika studiuje Prawo i Administrację. Od roku gra w zespole Holy Wives. Wcześniej brał udział w innych muzycznych inicjatywach. Gra na gitarze.