Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 974 dni dookoła świata. "Chciałem być szczęśliwy a nie taki "normalny"" [ROZMOWA]

Hanna Walenczykowska
Hanna Walenczykowska
Władysław Labuda
Władysław Labuda Archiwum Władysława Labudy
Z podróżnikiem Władysławem Labudą rozmawia Hanna Walenczykowska.

Po powrocie z podróży odwiedził Pan Bydgoszcz, spotkał się ze studentami. Teraz jest Pan...?
W Warszawie. Uczestniczę w kursie, uczę się profesjonalnego filmowania. Za kilka tygodni znowu wyjeżdżam. Najpierw jednak pojadę do domu. Moja rodzina mieszka w Mostach niedaleko Łeby. Przyjadę też do Bydgoszczy, ponieważ zaplanowałem kilka ważnych spotkań. Może będę miał kilka wykładów...

PRZECZYTAJ:Sezon festynów czas zacząć. Bydgoskie osiedla w ciepłe czerwcowe dni będą tętnić życiem
[break]

Jest Pan zadowolony z efektów podróży?
Tak, chyba zawsze tego chciałem. Nawet wtedy, kiedy w 2011 roku zdecydowałem o tym, że rok później wyjadę w podróż mojego życia. Chciałem być szczęśliwy, a nie taki „normalny”. Życie przeciekało mi przez palce, więc się za nie zabrałem. Teraz zbieram plony.

Efekty pasji?
Myślę, że tak. Najlepiej skupić ich w sobie wiele i wykorzystywać je podczas realizacji jednej rzeczy. To jest klucz do sukcesu - robić to, co się kocha. Wtedy problemy, które się pojawiają, nie są bardzo poważne. Łatwo je pokonać.

Niewiele osób wie, że przed podróżą polityka była Pańską pasją.
Rzeczywiście. Dumny jestem z tego, że pracowałem dla Młodych Demokratów. Naprawdę było fajnie, do dziś utrzymuję kontakt z moimi kolegami. Dzięki polityce nauczyłem się wielu rzeczy, na przykład tego, że Polska jest dla Polaków bardzo ważna. Ale ja jestem obywatelem świata. Jednak, wszystkim młodym ludziom zawsze doradzam, żeby w ramach wolontariatu pracowali w jakieś organizacji. To daje naprawdę znakomite rezultaty.

Pokonał Pan 62 tysiące kilometrów. Co było dla Pana najtrudniejsze w trakcie tej podróży?
Wyjazdy. Przyjeżdżałem do jakiejś miejscowości, nawiązywałem kontakty. Zawsze nadchodził czas, kiedy trzeba było się pożegnać i wyjechać. Nauczyłem się podróżować, ale jeszcze nie potrafię wracać. Z większością moich znajomych ciągle utrzymuję kontakt. Niedawno odwiedził mnie kolega, który przyleciał z Peru. Pokazałem mu Warszawę, zabrałem nad morze. Pokochał Polskę.

Naprawdę nie wydał Pan ani centa na noclegi?
Tak. Najwięcej pieniędzy wydałem na imprezy, na noclegi - zero. Jeśli chce się w ten sposób podróżować, trzeba mieć na to czas i zapracować na nocleg. Zawsze więc pytałem o to, w jaki sposób mogę pomóc temu, u kogo chciałem się zatrzymać. Był to wolontariat w pełnym tego słowa znaczeniu.

Pochwalił się Pan tym, że poznaje tajniki filmowania. Zobaczymy kiedyś relację z podróży?
Oczywiście. Podczas wyprawy dookoła świata zebrałem materiał. Film „Nomadzi” (jest w trakcie realizacji - przyp. red.), to zlepek wywiadów z wieloma ludźmi. Pytałem ich o to, czym jest dla nich wiara, jakie mają sukcesy, jakie ponoszą porażki, po co żyją. Niedługo wyruszam do Azji i tam będę kontynuował ten projekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!