Szczególnie zawzięcie poszukiwano w mieście osób odpowiedzialnych za tzw. krwawą niedzielę, czyli wydarzenia z 3 i 4 września 1939 roku, w których zginęło około trzystu miejscowych Niemców, co zostało przez machinę propagandową Trzeciej Rzeszy szeroko rozdmuchane (liczba ofiar sięgać miała 50 tysięcy!) i wykorzystane jako jeden z pretekstów do masowych morderstw mieszkańców Bydgoszczy. Kiedy udało się odnaleźć akta sądu specjalnego w Bydgoszczy, który za wydarzenia z pierwszych dni II wojny skazał na karę śmierci około stu Polaków - mieszkańców miasta, zaczęły się poszukiwania świadków, którzy zeznawali przed tym sądem i oskarżanie ich o współudział w sądowych morderstwach.
Przeczytaj także: Śladami "krwawej niedzieli"
Na początku września 1946 roku, w siódmą rocznicę tragicznych wydarzeń, przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy stanęły dwie osoby oskarżone, jak wówczas pisano za „udział w tzw. krwawej niedzieli bydgoskiej”. Byli to Stanisław K. i mieszkanka Łęgnowa, Jadwiga W. Razem z nimi w tym samym procesie sądzono Floriannę G., jednak tylko zaocznie, gdyż, jak ustalono, w ostatnich dniach przed wyzwoleniem Bydgoszczy, uciekła wraz z mężem do Berlina, gdzie ślad po niej podobno zaginął.
Obwiniał Polaków
Stanisławowi K. postawiono zarzut, że, występując w niemieckim sądzie w charakterze świadka, co było zanotowane w protokołach rozpraw, „poważnie obwiniał Polaków, wskazując ich jako sprawców aresztowań i mordów na Niemcach”. Kuriozalne było to, że mimo takich właśnie zeznań, oskarżonym Polakom Niemcy nie zdołali udowodnić winy i uwolnili ich, zwyczajowo jednak przekazując w ręce gestapo, co przeważnie oznaczało jak najgorszy los. Tym razem z trójki oskarżonych w tym procesie gestapowskiego więzienia jeden z Polaków nie przeżył. Stanisława K. uznano winnego jego śmierci.
Z kolei Jadwiga W., jako świadek przed bydgoskim sądem specjalnym, według protokołu, miała zeznać, że oskarżony przez Niemców i sądzony Polak przyszedł do jej męża i miał zamiar go aresztować. Był to jeden z argumentów za skazaniem go przez hitlerowski sąd na karę śmierci. Wyrok wykonano. Teraz, po wojnie, Jadwigę W. uznano winną jego śmierci, ale tylko w części (przeważyły zeznania innych świadków).
Trzecia z oskarżonych, Florianna G., miała w październiku 1939 roku przed niemieckim sądem specjalnym, występując w roli świadka, wskazać na Jana W. jako sprawcę zamordowania Niemca z Bydgoszczy - piekarza Fuchsa i jego żony. Również i ona została uznana przez powojenny sąd winną wydania na Jana W. kary śmierci przez hitlerowców.
Wyssane z palca
Jak sąd orzekł w kuriozalnie uargumentowanym - z punktu dzisiejszego stanu wiedzy o wydarzeniach w Bydgoszczy w pierwszych dniach września 1939 roku – uzasadnieniu, „zeznania wszystkich oskarżonych były całkowicie wyssane z palca. Jak powszechnie wiadomo, w tzw. krwawej niedzieli Polacy nie brali udziału i nie popełnili w tych dniach ani jednego morderstwa na Niemcach”.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Stanisława K. na karę śmierci. Ten wyrok niebawem wykonano. Jadwiga W. „zarobiła” 8 lat odsiadki, a wobec nieobecnej Florianny G. także orzeczono najwyższy wymiar kary.