Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tuż po wojnie: polski sąd "zemścił się" za udział w tzw. krwawej niedzieli

Krzysztof Błażejewski
archiwum
Już w parę tygodni po wyzwoleniu przed na nowo powołanymi polskimi sądami stanęli bydgoscy Niemcy, osoby, które podpisały niemiecką listę narodowościową oraz ci, wobec których różnego rodzaju oskarżenia wysuwali dawni sąsiedzi czy też świadkowie.

Szczególnie zawzięcie poszukiwano w mieście osób odpowiedzialnych za tzw. krwawą niedzielę, czyli wydarzenia z 3 i 4 września 1939 roku, w których zginęło około trzystu miejscowych Niemców, co zostało przez machinę propagandową Trzeciej Rzeszy szeroko rozdmuchane (liczba ofiar sięgać miała 50 tysięcy!) i wykorzystane jako jeden z pretekstów do masowych morderstw mieszkańców Bydgoszczy. Kiedy udało się odnaleźć akta sądu specjalnego w Bydgoszczy, który za wydarzenia z pierwszych dni II wojny skazał na karę śmierci około stu Polaków - mieszkańców miasta, zaczęły się poszukiwania świadków, którzy zeznawali przed tym sądem i oskarżanie ich o współudział w sądowych morderstwach.

Przeczytaj także: Śladami "krwawej niedzieli"

Na początku września 1946 roku, w siódmą rocznicę tragicznych wydarzeń, przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy stanęły dwie osoby oskarżone, jak wówczas pisano za „udział w tzw. krwawej niedzieli bydgoskiej”. Byli to Stanisław K. i mieszkanka Łęgnowa, Jadwiga W. Razem z nimi w tym samym procesie sądzono Floriannę G., jednak tylko zaocznie, gdyż, jak ustalono, w ostatnich dniach przed wyzwoleniem Bydgoszczy, uciekła wraz z mężem do Berlina, gdzie ślad po niej podobno zaginął.

Obwiniał Polaków

Stanisławowi K. postawiono zarzut, że, występując w niemieckim sądzie w charakterze świadka, co było zanotowane w protokołach rozpraw, „poważnie obwiniał Polaków, wskazując ich jako sprawców aresztowań i mordów na Niemcach”. Kuriozalne było to, że mimo takich właśnie zeznań, oskarżonym Polakom Niemcy nie zdołali udowodnić winy i uwolnili ich, zwyczajowo jednak przekazując w ręce gestapo, co przeważnie oznaczało jak najgorszy los. Tym razem z trójki oskarżonych w tym procesie gestapowskiego więzienia jeden z Polaków nie przeżył. Stanisława K. uznano winnego jego śmierci.

Z kolei Jadwiga W., jako świadek przed bydgoskim sądem specjalnym, według protokołu, miała zeznać, że oskarżony przez Niemców i sądzony Polak przyszedł do jej męża i miał zamiar go aresztować. Był to jeden z argumentów za skazaniem go przez hitlerowski sąd na karę śmierci. Wyrok wykonano. Teraz, po wojnie, Jadwigę W. uznano winną jego śmierci, ale tylko w części (przeważyły zeznania innych świadków).

Trzecia z oskarżonych, Florianna G., miała w październiku 1939 roku przed niemieckim sądem specjalnym, występując w roli świadka, wskazać na Jana W. jako sprawcę zamordowania Niemca z Bydgoszczy - piekarza Fuchsa i jego żony. Również i ona została uznana przez powojenny sąd winną wydania na Jana W. kary śmierci przez hitlerowców.

Wyssane z palca

Jak sąd orzekł w kuriozalnie uargumentowanym - z punktu dzisiejszego stanu wiedzy o wydarzeniach w Bydgoszczy w pierwszych dniach września 1939 roku – uzasadnieniu, „zeznania wszystkich oskarżonych były całkowicie wyssane z palca. Jak powszechnie wiadomo, w tzw. krwawej niedzieli Polacy nie brali udziału i nie popełnili w tych dniach ani jednego morderstwa na Niemcach”.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Stanisława K. na karę śmierci. Ten wyrok niebawem wykonano. Jadwiga W. „zarobiła” 8 lat odsiadki, a wobec nieobecnej Florianny G. także orzeczono najwyższy wymiar kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!