Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To teraz czekam na listy do M. od taty Tadzika

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
"Młody Stuhr", czyli tata Matyldy i Tadzika
"Młody Stuhr", czyli tata Matyldy i Tadzika Fot. Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wydawnictwo Zwierciadło
Już od okładki zaczyna się całkiem dobrze. Przewrotnym nawiązaniem do legendy. Tata Kazika to wydana w 1993 roku płyta, którą Kazik (Staszewski) poświęcił swojemu ojcu Stanisławowi, poecie i bardowi. Syn – legenda, tacie – legendzie… Więc tu jest nawiązane ambitnie. I piętrowo, bo przecież „Twój powoli starzejący się ojciec, zwany czasem nadal Młodym Stuhrem”, tata tytułowego małoletniego Tadzika, to Maciej Stuhr, syn Jerzego, syn legendy...

I na razie, zanim rzeczony Tadzik, Tadzio, Tadeusz poświęci coś swojego, ambitnego ojcu i pewnie dziadkowi, jego własny ojciec dedykuje mu zbiór zabawnych felietonów, opisujących z komicznym zacięciem pierwsze dwa lata życia późnego (dość) potomka. Zahaczając nawet, równie dowcipnie, o życie prenatalne.
Nie jest łatwo napisać dobry felieton – błyskotliwy, dowcipny, elokwentny. Czasem nie dają mu rady i ci, co elokwentni i błyskotliwi. A kiedy jeszcze tworzysz cykl „z życia wzięty”, kiedy to i o prozę tego życia trzeba zahaczyć czasem, a czasem odlecieć metafizycznie… Męka. Nie u Stuhra, komika, konferansjera, stand upera. A najwdzięczniejszego materiału po kokardy (po melonik?) dostarcza mu syn z drugiego małżeństwa, Tadeusz, nazwany tak na cześć pradziadka, statecznego krakowskiego prawnika. Późne ojcostwo skutkuje kopalnią tematów. Porównaniami do własnej dziecięcej (pra)historii i do czasów wczesnego ojcostwa, czyli opieki nad pierworodną Matyldą. Rozważaniami nad wyborem drogi życiowej i
kupą w pampersie.
Dywagacjami nad losem państwa i zawartością buzi dziecka. Kontemplacją „dawnych, dobrych czasów” i… I tak dalej, i tak dalej.
Książeczka, którą czyta się jednym tchem, ciesząc się, że nie trzeba czekać do następnego wydania „Zwierciadła” i dwa lata z życia Tadzia łyka się hurtem, będzie atrakcyjna dla każdego czytelnika. Przyszłych rodziców i obecnych dziadków też. W sumie bowiem traktuje – na swój żartobliwy, inteligentny sposób – o doli każdego taty Kubusia, Zosi czy Stasia. Fakt, nie po każdego tatę przyjeżdża o szóstej rano do roboty kierowca, by wieczorem po ciężkim dniu (pracy) odstawić go do domu. Czasem tata Hani czy Franka popyla do tej roboty o szóstej tramwajem i nie w smak mu wieczorem dysputa o przetartym jabłuszku zjedzonym przez dziecię z apetytem na podwieczorek, ale przecież prawie
każdy tata kocha tak samo.
Więc koniec końców, felietonista zarzucił opisywanie bycie tatą Tadzika, zastanawiając się, jak zmierzyć się (dosłownie i przenośnie) z wchodzeniem w życie córki, którą też kocha nad życie. I zapowiada teraz pisanie „listów do M.”. Czym, jak się Państwo domyślają, gwiazdor polskich komedii romantycznych znów robi pewną aluzję.
Maciej Stuhr, Tata Tadzika, Wydawnictwo Zwierciadło Spółka z o.o., Warszawa 2018

Czytaj również:
Recenzja "Miłość i inne deliria"

Czego wstydzą się kobiety? Aktorki i psycholog dyskutują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!