https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie jest świat dla starych ludzi. Kronika bydgoska Ewy Czarnowskiej - Woźniak

Ewa Czarnowska-Woźniak
Starsze pokolenie jest coraz częściej wykluczone technologiczne, co sprawia dużo kłopotów w codziennym starciu z biurokracją czy bankowością
Starsze pokolenie jest coraz częściej wykluczone technologiczne, co sprawia dużo kłopotów w codziennym starciu z biurokracją czy bankowością Pixabay
Z emeryckiej spokojni świat pchnął mnie ostatnio w wir nagromadzenia tzw. spraw do załatwienia „na mieście”. Z przygnębiającym rezultatem.

Pierwszy na trasie był bank, którego klientką jestem ponad ćwierć wieku. Ważne to o tyle, że w określonych sytuacjach pozwala mi zjawiać się na umówionych konkretnie spotkaniach w jego oddziale poza kolejką. Gdy dotarłam tam w międzyświątecznej przerwie, na miejscu kłębił się tłum ludzi. „Kłębił” to jednak złe określenie, bo ten tłum zastygł w zasadzie bez ruchu i... w lekkim zaduchu. Sala była niewielka, a klientów – w 99 proc. w podeszłym mocno wieku – bardzo dużo. Czułam się trochę nieswojo omijając ten ogonek. Pani, która na mnie czekała, powiedziała, że pierwsi interesanci musieli przyjść jeszcze po ciemku, bo wraz z otwarciem placówki już stała kolejka. I przez najbliższe godziny to się nie zmieniało. Z pięciu stanowisk otwarte były (mimo urlopów) cztery, więc nie można było rozładować tego tłumu. Pani ze smutkiem stwierdziła, że wkrótce elektroniczna rewolucja w obsłudze klientów w ogóle skasuje „okienka” i ona naprawdę nie ma pojęcia, jak sobie ci starsi, analogowi klienci poradzą…

Następne w planie były urząd skarbowy, ratuszowy wydział komunikacji i oddział ZUS. We wszystkich miejscach można zarejestrować e-wizytę wcześniej. Najlepiej, gdy to się zrobi, bo w przeciwnym razie zamiera się w kolejnych smutnych kolejkach, z których można się wydostać – i dostać przed oblicze urzędnika – tylko wtedy, gdy ktoś umówiony się zagapi albo zapomni, że miał przyjść. Moje sprawy trochę trwały: tyle, żeby usłyszeć kilka spięć z bydgoszczanami, którzy „skąd mieli wiedzieć”, że teraz trzeba inaczej. Przyznam, że w każdym z tych urzędów obsługujący wykazywali się dużą odpornością i życzliwością. Starali się tłumaczyć, że przyszło nowe i że to nie ich wina. Ale jak wyjaśnić roztrzęsionej wdowie w żałobie, że nie można poświęcić dużo czasu między umówionymi interesantami na jej skomplikowaną sprawę spadkową? Albo innej staruszce, która słyszała, że może dostanie rentę wdowią, ale jak tu obsłużyć to urządzenie, które układa kolejkę, na której końcu ma stanąć, żeby przeczekać ten cały tłum siedzący i stojący w sali obsługi…

Miejsca, w których dogoniła mnie biurokracja, opuszczałam z ulgą, że dałam radę ogarnąć swoje sprawy. Później, w refleksyjnej rozmowie z córką uprzedziłam, że musi się chyba przygotować na to, że po następnej dekadzie, gdy zabraknie już nie tylko bankowych i urzędowych okienek, ale i pewnie systemu, który teraz na razie rozumiem, będzie musiała stać się moimi elektronicznymi zmysłami, bo na pewno sobie nie poradzę. Odetchnęłam jednak, że trochę to może jeszcze potrwa. Czy jednak rzeczywiście mam czas?

Ostatnią z bankowych spraw musiałam bowiem załatwiać w instytucji, do której nie było fizycznego dostępu. Po wielu godzinach prób z infolinią, dodzwoniliśmy się z mężem do pani, która deklarowała wprawdzie pomoc w załatwieniu problemu, ale robiła to tak mechanicznie, że zastanawialiśmy się, czy jednak nie jest robotem. Gdyby sprawa nie była tak ważna i tak potencjalnie brzemienna w konsekwencje, padlibyśmy ofiarą… głupawki. Proces weryfikacji naszego dostępu do usług bankowych przypominał bowiem kultową scenę z pakowaniem prezentu przez Rowana Atkinsona w „To tylko miłość”, ze skutkiem podobnym do „Paragrafu 22”. Nie zdaliśmy egzaminu i zastanawiamy się, w jaką kolejkę i gdzie trzeba się będzie ustawić w poniedziałek, by nas, seniorów, bank nie puścił z torbami.

Po co to piszę właściwie? Świata wszak nie zmienię. Ruszył do przodu i się nie zatrzyma. Tak jak to, że tę Kronikę tworzę na komputerze i do internetu, choć 40 lat temu uczyłam się pisać na maszynie i moje teksty były do druku składane w ołowianych ramkach. To po prostu tylko smutna refleksja o tym, jak łatwo i niespodziewanie szybko trafia się na koniec tej kolejki…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski