MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Terror homolewaków i pani Ireny

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Dzień 22 lipca kojarzył się kiedyś z budowlanymi zrywami przed świętem, które jeśli w ogóle ktoś prywatnie celebrował, to browarem w cieniu na działce. Potem wokół dawnego święta zapadła wstydliwa cisza. Aż tu nagle, w ćwierć wieku od pożegnania z PRL, 22 lipca w Bydgoszczy dostał politycznych rumieńców.

I to jakich! Tego dnia na ulicy Chodkiewicza w biurze poselskim posła PiS Bartosza Kownackiego zatrzeszczała rozbita szyba i zaskwierczała podpalona tabliczka z godłem. Poseł adwokat nie ma wątpliwości, że lipcowy czyn nie miał podłoża chuligańskiego, lecz ideologiczne. „Tchórzliwa homolewacka dzicz znów zaatakowała moje biuro poselskie” - Kownacki jednoznacznie wskazał sprawców napadu na swym profilu na Facebooku. „Znów zaatakowała”, bo wspomniana tabliczka z godłem już wcześniej sprowokowała piromański wyczyn.

Skoro poseł jest pewien tego, co mówi, to my, prości bydgoszczanie, także mamy problem. W mieście działa zorganizowana i gotowa na wszystko grupa terrorystyczna. Tylko kim są ci „homolewacy”?! Historia światowego terroryzmu takiego pojęcia nie notuje. Analiza lingwistyczna podpowiada zaś, że byliby to homoseksualiści o ultralewicowych poglądach. Na domiar złego tchórzem podszyci, więc nieobliczalni, skłonni do histerycznych reakcji. Sprowokowani przez spiżowego posła Kownackiego, mogą porywać i napastować małych chłopców z zamożnych domów, dręczyć rasowe psy i koty, tłuc zabytkowe witraże w kościołach oraz palić szyldy i reklamy pracodawców krwiopijców.

Jeszcze poważniejsze zagrożenie stanowi dla bliźnich pani Irena, na której trop wpadli w Bydgoszczy dziennikarze śledczy tygodnika „Wprost”. Ich zdaniem, pani Irena stoi na czele zbrodniczej sekty, dręczącej swych członków i wysysającej z ich kieszeni pieniądze. Za sprawą pani Ireny pewien mężczyzna miał umrzeć podczas egzorcyzmów, zaś dwie inne osoby związane ze wspólnotą popełniły samobójstwo. Oto zaczerpnięty z tygodnika opis udręk, jakim poddawano członków sekty:

„Szybko okazało się jednak, że trzy egzorcyzmy nie wystarczą. Najpierw co dwa miesiące, a później co miesiąc u Ireny w Bydgoszczy odbywały się zjazdy modlitewne połączone z coraz bardziej drastycznymi egzorcyzmami i transami. W ramach oczyszczenia uwalniani od demona musieli pluć, charczeć, wypuszczać gazy. W trakcie swoich wizji Irena dostawała religijnej ekstazy, trzęsła się, miała konwulsje. Ksiądz Mieczysław tłumaczył, że przyjmuje w ten sposób Mękę Jezusa.

Przez Irenę przemawiali też Pan Jezus, Matka Boska i święci”. Zastanawiające doświadczenie, nieprawdaż? Oczyszczanie z demona poprzez plucie, charczenie i puszczanie gazów. Jakże mi to przypomina moje własne, poranne oczyszczenia. Szczególnie sprzed pięciu i więcej lat, kiedy jeszcze nie rzuciłem palenia... A swoją drogą, taki opis w okładkowym tekście tygodnika opinii skłania do podejrzeń, czy i dziennikarzy nie prześladują jakieś demony.

W reportażu pojawia się też ciekawy sposób na pozbycie się życiowych trosk. Irena aplikowała go wstępującym do sekty: „Początkowo wszystko wyglądało w miarę normalnie. Może tylko korzystający z pośrednictwa Ireny Pan Bóg był trochę zbyt wymagający. Zalecał niemal codzienną mszę (trzeba było ich wykupić co najmniej 30 u księdza, który zgodzi się odprawić je sam, bez udziału innych kapłanów), godzinną adorację i ponad dwie godziny modlitw każdego dnia. - Jak człowiek to wszystko spełnił, nie miał już siły na nic. Także na rozmyślanie o kłopotach. Paradoksalnie więc zalecenia pani Ireny działały, wydawało się, że dzięki modlitwom nasze kłopoty ustępują” - podsumowuje na łamach „Wprost” Alicja, ofiara Ireny.

Czytając do poduszki ów fragment, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że skądś znam tę terapię. Iluminacji doznałem następnego poranka. Na biurku w redakcji piętrzył się stos kartek z zadaniami do wykonania „na wczoraj”, a w pokojach reporterów w środku sezonu urlopowego co drugi fotel stał pusty. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” - przyszedł mi do głowy cytat z Ewangelii według św. Mateusza. I już wiedziałem, że metoda guru Ireny także mnie poprowadzi do raju zapomnienia. Będę tyrał, tyrał, aż troski ode mnie odpłyną. Radości zresztą też. Wszystko odpłynie za sprawą boskiego przywileju - pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski