Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Polski. Młode pokolenie na scenie

Katarzyna Kabacińska
Żadne z tych czworga młodych artystów nie pochodzi z Bydgoszczy, ale to właśnie nasze miasto dało im szansę. Oni tutaj się rozwijają, a my ich oklaskujemy.

Żadne z tych czworga młodych artystów nie pochodzi z Bydgoszczy, ale to właśnie nasze miasto dało im szansę. Oni tutaj się rozwijają, a my ich oklaskujemy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 205300" sub="Niedawno oklaskiwaliśmy Piotra Stramowskiego (na zdjęciu z Anitą Sokołowską) w Czechowowskim „Wiśniowym sadzie” (Fot. Nadesłana)">

W pierwszym odruchu trudno uwierzyć, że Bydgoszcz potrafiła zwabić kogoś, kto urodził się w stolicy, a w Krakowie ukończył studia teatralne. Albo że Teatr Wielki można zamienić na Operę Nova, nawet jeśli jest naszą chlubą... A jednak.

Szukają swojej szansy

- Co z tego, że spędziłam dwa sezony na najbardziej prestiżowej, bo narodowej scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, skoro tam na swoje pięć minut, trzeba czekać w długiej kolejce - nie kryje tancerka baletu Opery Nova, Angelika Gembiak. I dodaje, że w tym zawodzie nie sposób rozpoczynać kariery solistki po trzydziestce, a na to zanosiło się przy stołecznej konkurencji.

<!** reklama>

- Przenosiny do Bydgoszczy to była więc świadoma decyzja, której absolutnie nie żałuję - podkreśla, bo ogromnie sobie ceni i klimat pracy w bydgoskiej operze, i fakt, że tu zaprasza się do współpracy naprawdę ciekawych choreografów.

Jest oczywiste, że Piotr Stramowski, choć ma jeszcze ciepły dyplom krakowskiej PWST, słyszał już o renomie teatru prowadzonego przez Pawła Łysaka. W Bydgoszczy wprawdzie nigdy nie był, ale skoro ma taką dobrą scenę, to dlaczego tam właśnie nie szukać szczęścia...

- Jak wiem, Piotr miał jakieś propozycje z warszawskich teatrów - zdradza Paweł Sztarbowski, wicedyrektor TPB, który wypatrzył Piotra Stramowskiego w spektaklu „Babel II” Mai Kleczewskiej. Nie dziwi się jednak, że zagadnięty przez niego początkujący aktor postawił na Bydgoszcz, wszak sam tu znalazł swoją szansę! - Gdy chcieliśmy obsadzić Piotra w „Truskawkowej niedzieli”, podpytywaliśmy o niego Maję Kleczewską, której był studentem - wspomina, śmiejąc się, że teraz trzeba dbać, aby młodemu aktorowi nie przewróciło się w głowie, gdy zaczął od tak dużych ról! To jednak tylko żart, bo rekomendacje dostał Stramowski dobre, a i na bydgoskiej scenie dał się poznać jako niebywale pracowity i ambitny.

- Podczas przerw w próbach „Wiśniowego sadu” można go było spotkać, jak ciągle pracuje nad rolą, a na uwagę, że jest w porządku, potrafił żachnąć się: jest w porządku, a ma być super! - poznajemy teatralne kulisy. - Pochwały mistrzów dają kopa, ale najważniejsze jest skupienie się nad rolą, wejście w nią - komentuje Piotr Stramowski, przyznając, że w bydgoskim teatrze na brak takich okazji nie może narzekać.

- Mam tyle pracy, że nie zdążyłem jeszcze dobrze rozejrzeć się po Bydgoszczy - w głosie aktora nie słychać jednak żalu. Grając, realizuje się: chwilowo w Niemczech, gdzie wyjechał z „Truskawkową niedzielą”, potem na próbach sztuki Jelinek „Podróż zimowa”.

- Wiem, że scena to moje miejsce - potwierdza tę filozofię sopranistka Opery Nova, Krystyna Nowak, choć w jej przypadku nic nie było takie oczywiste. Zgodnie z rodzinną tradycją zgłębiała w Częstochowie sztuki plastyczne, gdy zamarzyło jej się śpiewanie w chórze!

Decyzji nie żałuje

- Pomysł był szalony, bo musiałam nadrabiać brak muzycznej edukacji, którą już świadomie kontynuowałam w bydgoskiej Akademii, ale decyzji nie żałuję - podkreśla śpiewaczka. I dodaje, że szkoła plastyczna okazała się pomocna w karierze operowej, nie tylko uwrażliwiając, ale pomagając szkicować kreowane postaci... A może dała też zrozumienie dla scenograficznych niespodzianek, gdy podczas prób do koncertu sylwestrowego sopranistkę przytrzaśnięto na pół godziny w muszli?

- Wspominam to ze śmiechem, bo najważniejsze, że dużo śpiewam, ciągle się uczę, a więc i rozwijam - mówi. I zaraz dodaje: Nie dość, że występuję w Operze Nova, to jeszcze obok najpiękniejszego zakątka Bydgoszczy, w której bardzo chciałabym zostać.

Miasto im, oni - miastu

- W życiorys artysty wpisane są podróże, poznawanie - nie może złożyć podobnej deklaracji wielbiciel i wykonawca „piosenek z treścią” Tadeusz Seibert. Ale przyznaje, że będąc na początku drogi, ogromnie wiele czerpie ze studiów wokalnych na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, tu też zebrał laury podczas ubiegłorocznej edycji Festiwalu Pamięci Andrzeja Zauchy. - Jednak mój zespół Trabanda jest w Łodzi, a mnie się marzą jeszcze studia aktorskie, więc nie wiadomo, gdzie mnie los rzuci - zastanawia się młody wokalista i dopiero teraz wiadomo, skąd u niego takie zainteresowanie piosenką literacką, aktorską! A poznali je dobrze ci, którzy walentynkowy wieczór spędzili na koncercie w Drukarni.

Tancerka, aktor, śpiewaczka operowa i wokalista - młodzi artyści, których podziwiamy na bydgoskich scenach, oklaskując ich talent, zapał i pracowitość. Przyjechali nad Brdę z różnych stron kraju i zostali, bo tu znaleźli warunki do rozwoju. Taka transakcja wiązana... Niektórzy, jak to w życiu, osiądą wśród nas na dłużej, inni pogonią dalej za swoją szansą. Ale po nich przyjdą kolejni i ożywią miasto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera