https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Targowisko pełne obaw

Renata Napierkowska
Część kupców obawia się, że będzie musiała zamknąć stragany, bo nie stać ich na współfinansowanie budowy pawilonów. Proboszcz odpowiada, że burzą się ci, którzy nie płacą.

Część kupców obawia się, że będzie musiała zamknąć stragany, bo nie stać ich na współfinansowanie budowy pawilonów. Proboszcz odpowiada, że burzą się ci, którzy nie płacą.

<!** Image 2 alt="Image 166871" sub="Najbardziej zniszczone budki na placu przy ulicy Przypadek zostały już rozebrane. W zamian postawiono równe zadaszone stoły, gdzie odbywa się handel drobiem i innymi wiejskimi artykułami. Fot. Renata Napierkowska">Z targowiska przy ulicy Przypadek zniknęły już najbardziej zdezelowane stoły w centrum placu, na których sprzedawano wiejskie artykuły: jajka, drób, mleko, a w sezonie jesiennym grzyby. W zamian postawiono zadaszone, estetyczne stoły, gdzie przeniosły się handlujące kobiety.

Na kupców, którzy od lat prowadzą działalność handlową i korzystają ze stojących tam budek, padł jednak blady strach, bo nie wyobrażają sobie, jak ten handel będzie wyglądał, gdy one znikną. Plac handlowy jest własnością parafii pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Pannie. W środę odbyło się spotkanie z administratorem placu, czyli proboszczem parafii, księdzem Leszkiem Kaczmarkiem. Obawy kupców nie zostały jednak do końca rozwiane.

- Mamy wiele wątpliwości, czy się utrzymamy. Mają być pobudowane pawilony, ale to my mamy współfinansować tę inwestycję, albo proponuje nam się handel pod namiotami. Gdy ktoś ma dużo drobnego towaru i nie dysponuje samochodem dostawczym, to jak to wszystko przewozić trzy razy w tygodniu? Dla nas ten handel to jedyne źródło utrzymania, więc jak to dalej będzie? - zastanawiają się handlowcy.

<!** reklama>

Żaden nie chce jednak występować oficjalnie pod swoim nazwiskiem, bo obawiają się reakcji proboszcza na to, że skarżą się do gazet.

Ksiądz Leszek Kaczmarek nie jest zresztą chętny do rozmów na temat przyszłości targowiska, choć zapewnia, że na pewno nie będzie ono zlikwidowane, tylko poddane modernizacji.

- Najwięcej krzyczą i boją się ci, którzy i tak od lat nie płacą. Zresztą najpierw należało przyjść do mnie, a nie słuchać tego, co mówią handlowcy - denerwuje się proboszcz Kaczmarek w rozmowie z nami.

Jak się dowiedzieliśmy, sprawa modernizacji targowiska jest wciąż otwarta. Obok nowych zadaszonych stołów mają powstać w przyszłości jednakowe pawilony. Na razie nikt nie potrafi oszacować, ile ich budowa będzie kosztować, jednak pewne jest, że sprzedawcy, którzy będą chcieli nadal z nich korzystać muszą się liczyć z wydatkami. Wymóg jest jeden. Pawilony czy stoiska mają być estetyczne i najlepiej o jednakowej konstrukcji.

- Nie wiem, skąd wezmę środki na budowę pawilonu. Tym bardziej że słyszałem, iż mają być murowane i wyłożone cegłą klinkierową. Chyba musiałbym wziąć kredyt, bo z handlu takich pieniędzy na pewno nie wycisnę - narzeka jeden z inowrocławskich sprzedawców. - Sprzedaję owoce i warzywa oraz sadzonki z własnego ogrodu i sadu. Były już w tym roku zimą takie dni, że cały utarg wyniósł 50 złotych. Nawet w najlepszych dniach więcej niż 200, 300 złotych nie zarobię, a przecież jeszcze trzeba zapłacić targowe i paliwo coraz więcej kosztuje. Mam jednak 55 lat, to w takim wieku trudno się przekwalifikować - dodaje mężczyzna.

Nikt jednak nie zamierza burzyć starych budek już teraz. Będą one rozebrane dopiero wówczas, gdy zostaną pobudowane nowe pawilony, by nie pozbawiać handlowców źródła utrzymania. Rozmowy na temat modernizacji targowiska będą jeszcze kontynuowane. A my do tematu niebawem powrócimy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski