Bazar przy ulicy Przyjaznej stał się przedmiotem sporu między prywatną spółką a spółdzielnią „Budowlani”. Poszło - jak zwykle - o pieniądze.
<!** Image 2 align=right alt="Image 121233" sub="Rynek przy Modrakowej to jedno z ostatnich w Bydgoszczy miejsc, gdzie można poczuć się jak na prawdziwym wiejskim targowisku Fot. Dariusz Bloch">- Kiedyś to był typowy „bangladesz” - budki, namioty, przyczepy. W 1994 roku, nie bez oporu ze strony części kupców, udało nam się teren uporządkować. Wspólnie ze spółdzielnią znaleźliśmy wykonawcę, który wybudował pawilony. Część została wykupiona przez handlowców, a część pozostała naszą własnością. W 2008 roku spółdzielnia wypowiedziała nam umowę i zażądała, żeby przekazać jej obiekty, mimo że nie włożyła w targowisko ani grosza - Robert Jasiński, współwłaściciel spółki „Targ”, wyjaśnia przyczyny sporu ze Spółdzielnią Mieszkaniową „Budowlani”. Znalazł on swój finał w sądzie gospodarczym.
Spółka „Targ” powołała się na artykuł 39 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który mówi, że „na pisemne żądanie najemcy lokalu użytkowego..., który poniósł w pełnym zakresie koszty budowy tego lokalu... spółdzielnia jest obowiązana zawrzeć z tą osobą umowę o ustanowienie własnościowego prawa do lokalu”. - Przez 15 lat zainwestowaliśmy w targowisko 1,5 miliona złotych, a spółdzielnia pozbyła się nas bez podania powodu - dodaje Robert Jasiński.
<!** reklama>Nie udało nam się porozmawiać z prezesem SM „Budowlani”. W sprawie wypowiedział się natomiast Grzegorz Zasada, kierownik działu windykacji. - Zmieniliśmy tylko osobę, która zarządza targowiskiem. Zgodnie z umową, na rzecz spółdzielni przeszła obsługa mediów doprowadzanych do targowiska. Natomiast spółka „Targ” i kupcy nadal są w posiadaniu pawilonów. Osnową tego konfliktu było to, że nie moglismy porozumieć się co do stawki czynszu - twierdzi przedstawiciel spółdzielni.
Toalety, śmietnik, biuro i pomieszczenia gospodarcze będące przedmiotem sporu między spółdzielnią a spółką są udostępnione obecnemu zarządcy do czasu zakończenia sporu sądowego. Obecny zarządca sam jest właścicielem jednego z tutejszych pawilonów. W przyczyny konfliktu nie chce wnikać. - Stawka czynszu wynosi u nas około 28 zł za metr kw. Nie zmieniła się chyba od 10 lat, mimo że znacznie wzrosły w tym czasie koszty utrzymania targowiska - zwraca uwagę Arkadiusz Demus.
A co na to sami kupcy? - Mamy dobre warunki pracy, chociaż bywa tu duszno - mówi pani Marta ze stoiska tekstylnego. Jak się dowiedzieliśmy, powstała inicjatywa zawiązania się stowarzyszenia, które chce wydzierżawić od spółdzielni targowisko. Pozwoliłoby to obniżyć koszty jego funkcjonowania, a przez to obniżyć ceny. Z kolei na sąsiednim targowisku miejskim przy ul. Modrakowej o zadaszenie każdy musi zadbać sam. - Rozkładamy stragan o 5-5.30. Handel zaczyna się o 7-8. W porównaniu z zeszłym rokiem, obroty nam spadły o jakieś 30 procent - mówią państwo Eugenia i Zbigniew, handlujący odzieżą. Nie narzeka na kryzys pani Maria stojąca z kwiatami: - Handluję przez trzy miesiące w sezonie, więc nie marznę, a ludzie kupują tyle, co dawniej - mówi.(jar)