Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak działała cenzura w PRL. Rozmowa z Błażejem Torańskim

Błażej Torański
Dziennikarz Błażej Torański w książce „Knebel. Cenzura w PRL-u” ujawnia, jak działała i kogo dotyczyła cenzura
Dziennikarz Błażej Torański w książce „Knebel. Cenzura w PRL-u” ujawnia, jak działała i kogo dotyczyła cenzura Nadesłane, Nłażej Torański
Rozmowa z Błażejem Torańskim, dziennikarzem, publicystą, autorem książki „Knebel. Cenzura w PRL-u”.

Przyjechał Pan do Bydgoszczy po to, by promować swoją książkę „Knebel. Cenzura w PRL-u”. Dlaczego zajął się Pan tym tematem?
Na początku chciałem pisać o cenzurze istniejącej od zarania dziejów. Cenzura jest przecież stara jak świat. Wystarczy zajrzeć do klasycznej Wikipedii, żeby dowiedzieć się, że już w czasach Platona mówiono o cenzurze. Istniała w mitach, poezji. Miała chronić dzieci przed demoralizacją. Mnie, człowiekowi wolnej myśli - mam poczucie, że także pozbawionemu autocenzury - uzmysłowiło to, że czasami cenzura jest potrzebna. Na przykład w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa państwa. Kiedy zorientowałem się, że cenzura to temat wielowarstwowy, błyskawicznie ograniczyłem się do okresu PRL-u.

Wybrał Pan PRL, bo...
W czasach PRL-u cenzura funkcjonowała w wielu wymiarach. Stosowano autocenzurę. Cenzura obowiązywała wewnątrz wydawnictw prasowych i naukowych. Istniała też cenzura instytucjonalna. Cenzura jest jak zwierzę wielogłowe, kiedy Hydrze odetnie się jedną z głów, to odrośnie w wersji zmutowanej!

Tak bydgoski Dworzec Główny zmieniał się na przestrzeni lat. Oto kilka fotografii z dawniejszych i nie tak odległych czasów.

Bydgoszcz Główna - dawniej i dziś [zobacz zdjęcia]

Stała się wszechobecna?
Cenzura była podstawowym narzędziem władzy komunistycznej. Wprowadzono ją, na przykład, w całej prasie komunistycznej. Istniała Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch”, do której w pewnym momencie należały aż 252 tytuły. To był potężny koncern. Aż 75 procent redaktorów naczelnych oraz 45 procent dziennikarzy w czasach Edwarda Gierka należała do PZPR. Dla nich to było naturalne, że realizują propagandę. Podawana papka informacyjna nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
Proszę pamiętać o tym, że nawet premier Tadeusz Mazowiecki przez kilka miesięcy zwlekał ze zniesieniem cenzury. Bano się wówczas, że dziennikarze zaczną pisać krytycznie i obraźliwie…

Obecnie rządzący również boją się krytyki, przecież do Sejmu nas nie wpuszczają!
Ale, czy nie chcą nas wpuszczać? Po pierwsze, tę decyzję cofnięto. Po drugie, władza nie rozumie dziennikarzy, nie rozumie wrażliwości środowiska dziennikarskiego. Nominacje na stanowiskach rzeczników prasowych pokazują, jak PiS przegrywa wizerunkowo z opozycją. Platforma potrafi operować PR-em. Z tego punktu widzenia PiS się niczego nie nauczył. Wrzuca granaty do wielu środowisk, w tym dziennikarskiego i dopiero po fakcie stara się prowadzić dialog…

Cenzura jest jak zwierzę wielogłowe, kiedy 
Hydrze odetnie się jedną z głów, to odrośnie w wersji zmutowanej!

A przecież PiS w kampanii obiecywało empatię i dialog.
Tak. Ale odeszliśmy od 
głównego tematu. Myślę, że ciekawsze jest opowiedzenie o pracy cenzorów.

Dobrze. Ale przy okazji proszę powiedzieć, czy prawdziwe są opowieści o tym, że niekiedy cenzor upijał się z dziennikarzem i „zmiękczony” wykreślał wskazane fragmenty?
Takie sytuacje mogły mieć miejsce. Marcin Wolski opowiadał mi, że pił wódkę z cenzorem z Łodzi. Generalnie, twórcy i dziennikarze dzielili się na takich, którzy współpracowali z reżimem i takich, którzy mówili nie. Na przykład Kazimierz Orłoś w 1972 roku złożył w „Czytelniku” rękopis powieści „Cudowna melina”. Był wtedy młodym człowiekiem, który właśnie otrzymał prestiżową nagrodę Fundacji imienia Kościelskich. Pierwszy sekretarz POP w Związku Literatów Polskich, powiedział mu: „- To jest współczesny „Rewizor”, ale czy nie mógłby pan zamienić bohaterów? U pana pierwszy sekretarz POP jest bydlakiem! Chleje, robi przekręty...”. Orłoś nie zgodził się na taką zmianę. Wyrzucono go więc z literackiego obiegu na 16 lat. Na tym polegała cenzura, na nękaniu, na łamaniu moralnych kręgosłupów.

Niektórzy uważali, że cenzura ich motywuje.
Nie jest prawdą. Chociaż, Adam Zagajewski, kandydat do literackiej nagrody Nobla, powiedział mi, że dla niego cenzura była czymś tak naturalnym jak niebo, lipy. Mówił, że go motywowała. Twierdził, że kiedy nie miał ingerencji, to był wściekły, bo ktoś kto taką ingerencję miał, mógł chodzić dumny po ulicach Krakowa. Ponadto, wiersze, które mu zdejmowano, czytał podczas spotkań ze studentami...

Polub "Express" na Facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!