W piątek 30 września podczas wiecu połączonego z koncertem na Placu Czerwonym w Moskwie przywieziony autokarami tłum Rosjan miał w zamierzeniu władz Kremla wyrazić poparcie dla ogłoszonej wcześniej przez Putina aneksji części terytorium Ukrainy.
Z nagrań, które zaczęły być udostępniane w mediach społecznościowych, wynika, że "wiwatowanie" tłumu zgromadzonego pod moskiewską sceną nie było tak entuzjastyczne i głośne, jak to prezentowano w rosyjskiej telewizji. Nagrania wykonane bezpośrednio na Placu Czerwonym wskazują, że uczestnicy wiecu w większości nie reagowali na bojowe okrzyki ze sceny. Tłum stał biernie trzymając flagi Rosji, które wcześniej były rozdawane przez rozstawionych przy wejściu wolontariuszy.
Udawane owacje na Placu Czerwonym
Tymczasem bierność tłumu na Placu Czerwonym została w rosyjskiej telewizji pokazana z dodaniem sztucznych dźwięków symulujących gromkie okrzyki i entuzjazm zgromadzonych.
Przed wiecem na Placu Czerwonym podczas propagandowej ceremonii na Kremlu Władimir Putin ogłosił decyzję o aneksji (przyłączeniu) do Rosji czterech częściowo okupowanych przez rosyjskie wojsko obwodów Ukrainy. Są to obwody: ługański, doniecki, zaporoski oraz chersoński. W reakcji na ruch Putina, przywódcy państw zachodnich (między innymi USA, Niemiec i Wielkiej Brytanii) stanowczo oświadczyli, że nie uznają tej aneksji, ponieważ jest całkowicie niezgodna z prawem międzynarodowym.
