Strażnicy tłumaczą, że nie mogą odholować źle zaparkowanego auta z każdego miejsca w mieście

Pan Tomasz wyjechał z parkingu przy urzędzie po półgodzinnym czekaniu na lekkomyślnego kierowcę, który zastawił jego auto. Wyjechał tylko dzięki życzliwości innego kierowcy, na pomoc z urzędu ani służb nie mógł liczyć.
[break]

- Zaparkowałem przy Urzędzie Miasta na Grudziadzkiej i poszedłem załatwić akt urodzenia dziecka. Spieszyłem się, żona tego dnia miała wyjść z synem ze szpitala. W urzędzie poszło sprawnie, ale gdy wyszedłem, okazało się, że ktoś mnie zastawił. Trąbiłem, czekałem kilkanaście minut na złośliwego kierowcę, w końcu spisałem numery i poszedłem do ochroniarzy. Myślałem, że jak w supermarkecie będą mogli przez mikrofon wywołać kierowcę, ten odjedzie, a ja zdążę po syna i żonę do szpitala. Pan popatrzył na mnie spokojnie i powiedział, że nic nie zrobi, bo w urzędzie nie ma nagłośnienia.
Czytelnik zadzwonił do strażników miejskich, od nich miał usłyszeć, że interwencji nie podejmą, bo… to teren prywatny. - To znaczy, że każdy może sobie parkować jak chce? - oburza się pan Tomasz. - Nie wiem nawet, czy kierowca tamtego auta załatwiał coś w urzędzie - może poszedł na zakupy i zamierzał wrócić po kilku godzinach. Miałbym tam tkwić - na prywatnym terenie miejskiego parkingu? Na szczęście moją bezradność zobaczył kierowca auta, które stało obok mnie, odjechał i pokierował mną tak, żebym i ja bezpiecznie wyjechał.
- Nie mając informacji, kiedy dokładnie doszło do zdarzenia, nie mogę odnieść się bezpośrednio do słów dyżurnego, ale na pewno nie jest tak, że strażnicy miejscy czy nawet policjanci mogą zawsze i wszędzie odholować pojazd na koszt właściciela, nawet gdy utrudnia przejazd innym kierującym - wyjaśnia Arkadiusz Bereszyński, rzecznik prasowy bydgoskiej straży miejskie.

Dyżurny ma obowiązek wypytać zgłaszającego o okoliczności zdarzenia - Przypuszczam, że to zrobił i odmówił interwencji, bo doszedł do wniosku, że byłoby to przekroczenie uprawnień, czyli złamanie prawa - tłumaczy rzecznik strażników. - Kierowca bezprawnie odholowanego auta mógłby się domagać zwrotu pieniędzy.

A prawo mówi jasno: służby mogą odholować pojazd, który jest źle zaparkowany na drodze publicznej, w strefie ruchu, strefie zamieszkania lub gdy stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa albo, gdy zabraniają tego znaki. - Nie znam na pamięć znaków, ale z dużym prawdopodobieństwem mogę powiedzieć, że parking przy Urzędzie Miasta na Grudziądzkiej nie spełnia żadnego z tych warunków. Weźmy inną sytuację: kierowca zastawił inne zaparkowane auto gdzieś na trawniku, z dala od drogi publicznej. Wtedy też nie moglibyśmy nic zrobić. Najczęściej strażnicy każą odholować pojazdy z bram wjazdowych do posesji, zdarza się to, m.in. przy ul. Gdańskiej. Nieprawidłowo zaparkowane auta stoją na chodniku, który jest częścią drogi publicznej, więc interwencja służb jest możliwa.
Wkrótce parkingowa wolnoamerykanka przed urzędem ma się skończyć. Ratusz konsultuje z prawnikami zmiany, które zamierza wprowadzić. Być może będą dotyczyć właśnie odpowiedniego, jednoznacznego oznakowania.

Przypadki czasowego blokowania innych aut lub przejść i wejść faktycznie się na tym parkingu zdarzają - mówi Piotr Kurek, rzecznik Urzędu Miasta. - Podjęliśmy już kroki w celu uporządkowania sytuacji pod względem prawnym, co jednocześnie pozwoli właściwym służbom (policji i straży miejskiej) podejmować skuteczne kroki.