– W ostatnim czasie siedlisko zrobili tu sobie bezdomni. Nie chodzi o sam budynek, a o wiaty, które są położone na działce. Przecięli ogrodzenie i zaczęli urządzać libacje na tym terenie, głośno hałasując w nocy i zaśmiecając teren – skarżą się mieszkańcy Bydgoszczy. Do Straży Miejskiej od początku roku, 8 kwietnia, wpłynęło jedno zgłoszenie związane z tym adresem. W aplikacji Dbamy o Bydgoszcz doniesiono o niszczeniu mienia – uszkodzeniu siatki i koczowaniu osób bezdomnych pod wiatą na wskazanym terenie.
Dawniej budynek przy Obozowej należał do MWiK. Na bramie wciąż widnieje stara tabliczka „nieupoważnionym wstęp wzbroniony”, a na samym wejściu do budynku „Pomieszczenie socjalne. Obsługa”. Lata temu teren przejęła Administracja Domów Miejskich. Mieszkańcy apelowali, aby to właśnie tę miejską spółkę zapytać o to, czy ktoś zajmie się problemem.
– Nieruchomość przy ul. Obozowej 1 została wyłączona z zarządu ADM w sierpniu 2024 r. i przekazana Fundacji Ochrony Zwierząt Dzikich i Egzotycznych Traszka – przekazała nam Magdalena Marszałek, rzeczniczka prasowa ADM-u.
Kontaktujemy się z fundacją, aby dowiedzieć się, czy wiedzą o problemie. – Nie docierały do nas takie zgłoszenia, a jesteśmy w stałym kontakcie ze strażą miejską oraz dzielnicowym. Po przejęciu terenu zabezpieczyliśmy budynek, wymieniliśmy drzwi, zainstalowaliśmy potrójne kłódki, naprawiliśmy ogrodzenie, skosiliśmy teren i go posprzątaliśmy – wymienia Krystian Olczak, prezes Fundacji Traszka.
– Stale zaglądamy na miejsce, ostatni raz ok. 1,5 tygodnia temu, ale po świętach jeszcze raz to zweryfikujemy – obiecuje nam 17 kwietnia Krystian Olczak.
Nie ma azylu bez wody
Fundacja w mediach społecznościowych w lipcu ubiegłego roku ogłosiła zbiórkę na stworzenie azylu. Ten miał powstać w ciągu pół roku, ale okazało się, że nie jest to takie proste, jak się na początku wydawało.
– Jak otrzymywaliśmy budynek od ADM-u, to informowano nas, że jest tu przyłącze energetyczne i wodnokanalizacyjne, ale nie mają aktualnie zawartej umowy na doprowadzenie wody. W dniu przekazania lokalu udaliśmy się do MWiK, aby taką umowę zawrzeć. Po wizji lokalnej okazało się, że w dawnej nieruchomości MWiK jest rura, w której płynie woda, ale nie można jej wykorzystać – mówi nam Krystian Olczak.
– Gdy przebudowywano sąsiednią ulicę, nie doprowadzono tu instalacji. Aby budynek zasilić w wodę, trzeba byłoby poprowadzić ok. 100 metrów instalacji pod górkę, przez 4 działki prywatne, a na takie koszty nie byliśmy przygotowani. Nie dostaniemy zgody na utworzenie azylu bez wody, więc chcemy wybudować studnię. Na razie jesteśmy jednak w zawieszeniu – dodaje.
– Jednym z warunków umowy użyczenia, zawartej w ubiegłym roku, było to, że azyl zostanie uruchomiony w ciągu pół roku od daty jej zawarcia. Ten termin jest nierealny. W lutym złożyliśmy wniosek o aneksowanie umowy – do tej pory jest analizowany i nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, więc w praktyce nie wiemy, czy możemy dalej działać – stwierdza.
Koniec zawieszenia
Jeszcze przed Wielkanocą o losy wniosku złożonego przez fundację pytamy bydgoski ratusz. Kilka dni później wnioskodawcy otrzymują decyzję.
– Nieruchomość położona w Bydgoszczy przy ul. Obozowej 1 jest użytkowana przez Fundację Ochrony Zwierząt Dzikich i Egzotycznych Traszka na podstawie umowy użyczenia zawartej z Miastem Bydgoszcz z dnia 02.08.2024 r. – na okres 3 lat. Biorący w użyczenie zobowiązany jest do uzyskania zezwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na prowadzenie azylu dla zwierząt dzikich i egzotycznych do dnia 31.12.2025 r. – przekazała nam w czwartek (25 kwietnia) Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy.
– Azyl dla zwierząt dzikich i egzotycznych ma powstać w terminie obowiązywania umowy, tj. do dnia 01.08.2027 r. – dodała.
– Dziś dostaliśmy informację, że w środę nasz wniosek został rozpatrzony pozytywnie i możemy dalej działać. Podtrzymujemy, że chcemy wybudować studnię, niedługo podamy więcej informacji na ten temat – mówi nam w piątek (26 kwietnia) Krystian Olczak.
– Byłem na miejscu i rzeczywiście siatka była zniszczona. Już ją naprawiliśmy – robimy to po raz 4 i mamy nadzieję, że ostatni. Widać też, że ktoś uszkodził płytę przy wejściu do budynku, co również poprawialiśmy – uzupełnia.
