Zobacz wideo: Tak znika wiadukt w Bydgoszczy
Chyba już teraz można zaryzykować tezę, że po substancjach psychoaktywnych jeździ więcej kierowców niż po alkoholu, mimo że promile i tak wciąż są zmorą na polskich drogach. Każda tragedia spowodowana przez będących „na haju” jest tym, co nie powinno się zdarzyć. Zdarza się jednak zbyt często. Jak temu zapobiegać?
Polecamy
Rząd zapowiada zaostrzenie przepisów, które mają być batem na drogowych piratów. Tylko czy surowsze kary rzeczywiście przełożą się na to, że kierowca będzie mądrzejszy przed szkodą? Bardzo chciałabym w to wierzyć. Powiedzmy sobie jednak wprost, że karanie, to nie wszystko. Ważna też jest świadomość - ta społeczna jest coraz większa, co potwierdzają pojawiające się informacje o tym, że w ramach obywatelskiego zatrzymania ktoś, widząc kogoś „pod wpływem”, uniemożliwił mu dalszą jazdę. Równie ważne jest, by i sami kierujący zdali sobie wreszcie sprawę, że na drodze odpowiadają nie tylko za swoje życie. Warto też sprecyzować przepisy prawa (m.in. wykrycie jakiego stężenia substancji psychoaktywnej w organizmie kierującej osoby jest wykroczeniem, a jakie przestępstwem? - w przypadku promili są to jasno określone granice) i wprowadzić czytelne oznakowanie części leków (tych, które mogą wpływać na zdolność prowadzania pojazdów), by nikt nie miał wątpliwości, czy może usiąść za kierownicą - bez szkody dla siebie i innych.
Jazda na haju - naćpanych i pijanych za kółkiem w Bydgoszczy wciąż za dużo
