Bo to czas święty, ekechejria. Czas sportowej rywalizacji, gdzie szlachetność jest wymogiem honoru. Gdzie nie ma nawet próby oszustwa, bo gra idzie o honor. Gdzie o gałązkę oliwną dla zwycięzcy mogą się starać tylko ci, którzy nie są skalani żadnym przestępstwem, żadnym wyrokiem. Kto nie jest godzien, ten w igrzyskach brać udziału nie może.
PRZECZYTAJ:Tego o Rio na pewno nie wiedzieliście!
Tak igrzyska olimpijskie traktowali ci, którzy je wymyślili (albo takie legendy dotarły do naszych czasów). Igrzyska przetrwały, w Rio de Janeiro zapalany jest właśnie znicz (ogniem przywiezionym ze starożytnej Olimpii, a jakże...). A co zostało z tamtych idei sprzed ponad 25 wieków? Kto dziś przejmuje się rozejmem, kto ma przekonanie, że w rywalizacji startują tylko czyści sportowcy, godni miana olimpijczyków (określenie „czyści” nabrało w erze dopingu innego znaczenia), kto da sobie rękę uciąć, że wszyscy sędziowie są wierni zasadzie, że Temida ma opaskę na oczach i nie kieruje się niczyim interesem?
PRZECZYTAJ:Rio 2016: Najładniejsze olimpijki reprezentacji Polski - TOP 10 [ZDJĘCIA]
A jednak igrzyska to nie tylko rywalizacji sportowa. To przesłanie humanistyczne, podkreślenie szlachetności rywalizacji, kultu kalos kagathos, czyli połączenia piękna i dobra, pięknego ciała i dobrego ducha. Czy to się już nie sprzedaje? To w takim razie dlaczego co cztery lata właśnie te zawody sportowe najbardziej elektryzują media całego świata i niemal w każdej dyscyplinie sportu są najważniejsze?
Rio de Janeiro jest dziś w centrum uwagi. Idea Pierre Coubertine’a, wskrzesiciela igrzysk w naszych czasach, że liczy się udział, a nie wynik, na pewno się nie sprzeda. Ale sukces w olimpijskiej rywalizacji już na pewno ma wartość ogromną. Wartość, którą można wyrazić w popularności, w rządzie dusz, w pieniądzach...
Nastał czas igrzysk. Igrzysk naszych czasów, które odwołują się do starożytnej Olimpii, ale jakże mało wspólnego z nimi mają…