W rozmowie z polskatimes.pl wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński powiedział, że ze względów bezpieczeństwa nie komentuje kwestii, czy w związku z poniedziałkowym incydentem w Warszawie, doszło do jakichś groźnych sytuacji w polskich placówkach dyplomatycznych w Rosji.
- Wdrożyliśmy odpowiednie środki bezpieczeństwa, natomiast o szczegółach nie będę mówił, bo to też ma znaczenie prewencyjne - mówi Jabłoński. Dodał, że "odpowiednie środki bezpieczeństwa" podejmowane są także w innych krajach, w których Polska ma swoje placówki dyplomatyczne.
- Bardzo uważnie to monitorujemy w tej chwili - zapewnia wiceszef MSZ.
W poniedziałek 9 maja na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Sowieckich w Warszawie ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą. Atak przeprowadziła ukraińska aktywistka Iryna Zamlyana. Całe zdarzenie miało miejsce podczas antywojennego protestu, podczas którego w stronę rosyjskiej delegacji krzyczano m.in. "faszyści" oraz "hańba".
- To incydent ze wszech miar godny ubolewania, który nie powinien mieć miejsca - ocenił tuż po zdarzeniu szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau.
