Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka

"Psychopaci z Olsztyńskiej" - tak sami nazwali się ci nastoletni sprawcy przemocy. Chłopcy i dziewczęta w wieku od 14 do 17 lat wśród bloków socjalnych przy ul. Olsztyńskiej w Toruniu nie tylko raczyli się używkami i dokazywali, ale i miesiącami dręczyli chorego Krystiana. Wszystko to ujawniły w październiku ubiegłego roku "Nowości" po tym, jak zgłosiła się do nas matka chłopca. Dostarczyła też filmiki, które "psychopaci" kręcili i rozpowszechniali między sobą.
- Czują się totalnie bezkarni. Nie przemawiają do nich ani groźby, ani prośby. Mój syn z racji choroby absolutnie nie może pić alkoholu. Poza tym, to przecież jeszcze dziecko. Biegałam tam do nich i prosiłam, żeby dali mu spokój. Tylko się śmiali. A jeden chwalił się, że jego rodzice są prawnikami i nikt mu nic nie zrobi. "G...o mi zrobisz, wariatko. Moja matka cię załatwi" - to od niego usłyszałam - relacjonowała nam pani Agnieszka, matka 17-letniego wówczas Krystiana, zmagającego się z psychicznymi zaburzeniami.
Toruń. "Psychopaci z Olsztyńskiej". Po roku nastolatki wciąż...
Co robili "Psychopaci z Olsztyńskiej"? Upokarzali, wyzywali, namawiali do szokujących zachowań - na przykład do obnażania się czy... zjadania włosów z własnego przyrodzenia, zawijali w dywan, częstowali używkami. Do tego, nagrywali te akty komórkami.
Gdy sprawę ujawniliśmy, wywołała wstrząs. I świadomość, że jakaś granica została już nieodwracalnie przekroczona. W kompleksie bloków socjalnych, stworzonym 15 lat wcześniej, wiele złego się działo, łącznie z zabójstwami. Tym razem miasto: od policji i prokuratury po pracowników socjalnych, kuratorów i radnych dostało do odrobienia gorzką lekcję. Albo realnie i systemowo pochyli się nad socjalem, albo podobnych "psychopatów" będzie tam więcej.
Co się zmieniło przez rok przy ul. Olsztyńskiej? Sprawdziliśmy.
Bohaterowie dramatu. Szybka policja i prokuratura, ale sąd nierychliwy
Policjanci z komisariatu policji na Rubinkowie zareagowali błyskawicznie. Szybko ustalili i zatrzymali wszystkich 11 nastolatków tworzących psychopatyczną grupę. Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód objęła swoim zainteresowaniem również wszystkich, niezależnie od wieku.
Po kilku miesiącach śledztwa dwoje najstarszych, 17-latków, doczekało się aktu oskarżenia skierowanego do "dorosłego" sądu. Aniela Ś. i Huber C. oskarżeni zostali o uporczywe nękanie Krystiana. Proces Anieli i Huberta do dziś jednak nie ruszył. Dotąd odbyły się trzy posiedzenia przygotowawcze. Sąd widzi w sprawie pole do mediacji. Jej wynikiem mogłoby by stać się wycofanie wniosku o ściganie pod określonymi warunkami, np. przeprosin i zapłaty zadośćuczynienia.
Skłonni do ugody są oskarżeni, których ratuje to przed procesem karnym. Na mediacje nie wyraziła jednak zgody Agata Kowalska, adwokat przyznana Krystianowi z urzędu. To sądowi jednak nie wystarcza: chce poznać stanowisko samego Krystiana. Ten jednak nie stawiał się dotąd na wezwania. Przebywa w Domu Pomocy Społecznej poza Toruniem, przystosowanym do potrzeb osób z psychicznymi dysfunkcjami.
- Jeśli w kolejnym wyznaczonym terminie Krystian znów nie wyrazi swojego stanowiska co do mediacji, prokuratura nie będzie dalej czekać. Wniesiemy o otwarcie przewodu sądowego - zapowiada prokurator Joanna Becińska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód.
Polecamy
Co natomiast z 9 młodszych nastolatków? Ich sprawy trafiły do sądu rodzinnego i zaczęto się niemi zajmować w styczniu br. Dotąd rozstrzygnięć brak. -Wobec całej tej grupy wnosiliśmy o uznanie, że wszyscy dopuścili się nie tylko czynów przestępczych wobec pokrzywdzonego Krystiana, ale i o to, że wykazują przejawy demoralizacji. Mieliśmy tu na myśli m.in. alkohol, uzależnienie od innych substancji, różne zachowania naganne- przypomina prokurator Joanna Becińska.
Sąd rodzinny przyjął, że do ewentualnego umieszczenia w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych (tzw. MOW-ach) kwalifikuje się trzech nastolatków: Kacper N. (rocznik 2005), Szymon J. (rocznik 2006) i Wiktor S. (też 2005). Powołał zespół biegłych psychologów i poprosił ich o sprządzenie opinii.
Biegli psycholodzy uznali, że pierwszy jest silnie zdemoralizowany i kwalifikuje się do MOW-u. Drugi z kolei "przejawia objawy demoralizacji nieznacznego stopnia", ale jest uzależniony. Według biegłych powinien trafić do ośrodka, ale najpierw przejść dalsze leczenie i terapię uzależnień. A Wiktor S.? Opinii o nim jeszcze nie wydano. Pozostałej szóstce nastolatków grożą łagodniejsze środki wychowawcze, które zastosować jest władny sad rodzinny, np. nadzór kuratora.
Urzędnicy i pracownicy socjalni: Olsztyńską zmieniamy miesiąc po miesiącu
Rok temu, po ujawnieniu sprawy "Psychopatów", prezydenta miasta zwołał w trybie pilnym swoisty sztab kryzysowy. Policjanci, municypalni, urzędnicy - wszyscy postawieni zostali w stan gotowości. Najpierw było gaszenie pożaru, potem diagnoza problemów i program zmian dla Olsztyńskiej.
Co już się zmienia? Na pewno "tkanka społeczna" socjalnego dotąd kwartału bloków. Mieszkania socjalne zamieniane są i będą sukcesywnie zamieniane na komunalne, czego skutkiem ma stać się w przyszłości zróżnicowanie grona mieszkańców. Doświadczenia 15 lat socjale przy Olsztyńskiej dobitnie pokazały, że kumulowanie w jednym miejscu, nawet na peryferiach miasta, głównie tzw. silnie problemowych lokatorów jest błędem. I to brzemiennym w skutki.
Polecamy
-Dzieci i nastolatki z tej okolicy objęliśmy naprawdę szczególnym zainteresowaniem. To nie tylko rozmaite zajęcia w świetlicy, ale i praca animatorów na zewnątrz. Prowadzimy więcej zajęć terenowych, wychodzimy na wycieczki, organizujemy wspólne imprezy z radą okręgu i lokalną społecznością. Dzieci w ramach zajęć zwiedzają muzea, wystawy, mają też organizowane zajęcia w Centrum Sztuki Współczesnej, uczestniczą w seansach kinowych i spektaklach teatralnych. Uczymy się również pracy w charakterze streetworkerów od Stowarzyszenia Wędka, które chętnie angażuje się w działania przy ul. Olsztyńskiej -wylicza jednym tchem Dagmara Zielińska, kierująca Toruńskim Centrum Usług Społecznych.
TCUS to nowa instytucja, która od stycznia br. między innymi prowadzi właśnie świetlicę przy ul. Olsztyńskiej. Ta działa w każdy dzień powszedni, od godz. 10.00 do 18.00. Remont temu nie przeszkodzi - zajęcia będą na zewnątrz. Świetlica nie jest jednak jedyną formą prób dotarcia i wsparcia rodzin w tej okolicy. Naprawdę kawał dobrej roboty wykonuje tutaj Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
-Pomagamy w dotarciu do specjalistów. Opracowane zostały ulotki informacyjnej zawierającej dane instytucji, do których można zwrócić się o pomoc; są rozdawane przez pracowników socjalnych. Natomiast specjalnie dla dzieci i młodzieży, które borykają się z różnorodnymi problemami, uruchomiony został całodobowy telefon interwencyjny. Młodzi torunianie mogą zadzwonić o każdej porze dnia i nocy pod numer 516 500 600 - podkreśla Bożena Miler, rzeczniczka ośrodka.
MOPR zapewnia, że osoby długotrwale bezrobotne i niepełnosprawne z Olsztyńskiej kieruje do udziału w projektach aktywizacyjnych. Tych, którym najzwyczajniej w świecie brakuje pieniędzy natomiast - do Banku Żywości i Caritas po podstawowe artykuły spożywcze.
-Oczywiście, z uwagi na problemy z nieletnimi większy nacisk kładziemy na współpracę z kuratorami i policją. Nasza dalsza praca
będzie nadal opierała się na diagnozowaniu problemów i szukania dla nich rozwiązań. Nasza współpraca z różnymi instytucjami, organizacjami i innymi podmiotami świadczącymi usługi społeczne będzie przy Olsztyńskiej stała - zapewnia Bożena Miler.
Radny: "Musi się zmienić struktura społeczna"
Rok temu jako pierwszy na sprawę "Psychopatów" zareagował toruński radny Maciej Krużewski. Człowiek, któremu z racji zawodowego przygotowania i lat doświadczeń trudno odmówić kompetencji w zakresie zmian społecznych i rewitalizacji. A przy okazji osoba, która już w 2006 roku ostrzegała władze miasta, że tworzenie socjalnego getta źle się skończy.
Rok temu radny głośno mówił o konieczności głębokiej zmiany przy Olsztyńskiej. Takiej, która kiedyś doprowadzi do rozbicia "socjalu". Interpelował, składał wnioski, potem dopytywał o postępy policję i urzędników. Co mówi po roku?
- Mieszkania socjalne są przekształcane na komunalne. Dotyczy to zarówno rodzin chcących polepszyć sobie standard, jak też nowych lokatorów, dopiero tutaj wprowadzanych. Działa monitoring społeczny, a zajmuje się tym Rada Okręgu Bielawy Grębocin organizując spotkania z instytucjami miejskimi, policją i Strażą Miejską. Działa też wspomniana świetlica osiedlowa. Są spotkania ze specjalistami, psychologami organizowane wspólnie przez MOPR i TCUS. Ośrodek pomocy rodzinie zauważa malejącą ilość telefonów interwencyjnych z ul. Olsztyńskiej. Generalnie, wygląda na to, że sytuacja na osiedlu jest stabilna - wylicza radny.
Maciej Krużewski wie jednak, że jeśli realna zmiana ma się dokonać, potrzeba konsekwencji w realizacji dobrego planu i czasu. Być może nawet chodzi tutaj o lata. - Najbardziej interesuje mnie systemowe rozwiązania sprawy. Tak się stanie, kiedy struktura społeczna na tym terenie zostanie zróżnicowana. Cieszę się więc, że ten proces – aczkolwiek będzie on długotrwały – rozpoczął się i jest realizowany -podkreśla.
WARTO WIEDZIEĆ. Nie tylko Toruń stworzył taki socjal - zachętą były pieniądze
- *Bloki socjalne przy ul. Olsztyńskiej, na peryferiach Torunia, stanęły w 2006 roku. Od początku budziły protesty, ale niespecjalnie głośne. Akty wandalizmu, agresji i inne niepokojące zjawiska zaczęły się tutaj pojawiać praktycznie od razu.
- *"Najłatwiej tanio wybudować miniosiedle, w błyskach fleszy oddać klucze i mówić o „polityce społecznej miasta”. Tymczasem w takiej grupie problemy się nie dodają, tylko mnożą. Grupa się stabilizuje i wzmacnia, krzepnąc w dotychczasowym stylu życia. Porządna mniejszość, która chce coś ze sobą pozytywnego zrobić, wykorzystać rzucaną wędkę, przez resztę ściągana jest skutecznie w dół. Każdy znający temat wie, że dążyć należy do rozpraszania, a nie kumulowania budownictwa socjalnego. W Polsce, niestety, na razie ćwiczymy model socjalnego getta" - mówił w 2008 roku nieżyjący prof. Ryszard Borowicz, socjolog UMK w Toruniu, gdy pytaliśmy go o socjal przy ul. Olsztyńskiej.
- *Radny Maciej Krużewski doskonale pamięta i tamten czas, i samego profesora: był jego promotorem. Sam Krużewski natomiast przez kilka dobrych lat zajmował się rewitalizacją; najpierw w magistracie, później pod skrzydłami marszałka województwa. -Pamiętam, że w okresie roku 2005 i 2006 pomysł tych bloków budził mój głęboki sprzeciw. Mówiłem o tym, że to zły kierunek. Ale byłem wówczas zwykłym urzędnikiem "od rewitalizacji" w Urzędzie Miasta Torunia i mój głos się nie przebijał - wspomina radny.
- *Uczciwie rzecz ujmując, trzeba podkreślić, że Toruń nie był wyjątkiem. Podobne kwartały socjalnych bloków pojawiły się i w innych miastach. -Zachętą było rządowe dofinansowanie. Dziś kolejki po mieszkanie od gminy są długie. A co było piętnaście lat temu? Dotkliwy głód mieszkań. Dla samorządu możliwość uzyskania 2 mln zł dotacji na postawienie takich budynków jawiła się jak rozwiązanie - przypomina Maciej Krużewski.