Może dziwić wczorajsza postawa obrońcy oskarżonego, która wnioskowała o czas na zapoznanie się z opinią biegłych albo sformułowanie nowych wniosków - być może także nowej opinii na temat podstaw działania niedoszłego zabójcy.
Tyle że to nie jest przewlekanie sprawy, jak mogło by się wydawać. Fakty są bowiem takie, że czworo biegłych dostało od obrońcy dziesięć pytań, a konkretnie odpowiedziało tylko na pierwsze z nich. Na sali sądowej fajerwerków nie było, a niektórzy biegli - miałem wrażenie - że pojawili się w sądzie tylko po to, żeby pokłócić się z panią mecenas i udowodnić jej, że nie zna specjalistycznych pojęć i ich definicji...
Efekt jest taki, że kolejna rozprawa odbędzie się za miesiąc i dopiero wtedy okaże się, kiedy mniej więcej możemy spodziewać się finału prostego zdawałoby się procesu.
Stawiając kropkę nad „i” - opinia biegłych jest niezwykle istotna. A prawo do obrony jest święte.