Szóstego sierpnia ubiegłego roku w mieszkaniu przy ul. Toruńskiej policjanci zastali kobietę i rannego 42-letniego mężczyznę. Do sprawy zatrzymano osiemnastolatka. Badanie trzeźwości wykazało, że miał ponad pół promila alkoholu w organizmie.
Pokrzywdzony Rafał K., konkubent matki chłopaka, zeznawał przed sądem, że 19-latek był dobry i nie wie, dlaczego został przez niego zaatakowany nożem.
Dwa dni temu do sądu obrońca oskarżonego, mecenas Justyna Mazur, skierowała wniosek o sporządzenie kolejnej opinii biegłych psychiatrów i psychologa na temat stanu emocjonalnego oskarżonego. Uznała bowiem, że poprzednie opinia była niejasna i zmanipulowanana, a biegli nie odpowiedzieli na wiele konkretnych pytań. Jak zauważył prokurator Andrzej Szopa byłaby to już trzecia opinia biegłych w tym procesie. Sąd oddalił wniosek, uznając, że ostatnia opinia spełnia wymogi prawa.
W mowie końcowej prokurator podkreślał, że bezsprzecznie Sebastian J. biorąc do ręki nóż i zadając bezpośrednio trzy ciosy pokrzywdzonemu, doskonale wiedział co robi i liczył się ze skutkami swojego działania. - Cóż można powiedzieć o dostatecznym powodzie dla pozbawienia kogoś życia? - pytał retorycznie prokurator Szopa.
Mecenas Justyna Maur z kolei pokazywała, w jak trudnej rodzinnie sytuacji funkcjonował na codzień Sebastian J. - Działania rodziców ograniczyły się do powołania na świat piątki dzieci - mówiła mecenas. - Matka nie angażowała się w opiekę nad dziećmi, mimo że była wspierana przez rzeszę kuratorów.
Podkreśliła, że do kwalifikacji usiłowania zabójstwa nie wystarczy jedynie użycie określonego narzędzia i skierowanie ich w żywotne części ciała ofiary. Wnioskowała do sądu o zmianę kwalifikacji czynu na uszkodzenie ciała.
Wyrok zostanie ogłoszony 27 września.