Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Studenci wsiedli do tramwaju w centrum miasta, zajmując stojące miejsca na końcu wagonu i zamierzali skasować bilety. Jak spod ziemi wyrosło przed nimi dwóch dwudziestoparoletnich mężczyzn. Zionęli alkoholem i krzyczeli.
- Początkowo nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Mówili szybko. Rozumieliśmy tylko jedno z przekleństw. Po tonie głosu i mowie ciała zorientowaliśmy się, że to napaść - opowiada naszemu reporterowi Deniz z Bułgarii, studiujący w Bydgoszczy na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Razem z nim do tramwaju na rondzie Jagiellonów wsiadły dwie Turczynki i trzech Turków. Wszyscy są żakami, uczestnikami programu wymiany międzynarodowej Erasmus. 1 grudnia wieczorem wracali z lekcji języka polskiego.
- Próbowaliśmy dostać się na przód wagonu. Zaczęliśmy oddawać ciosy. Każdy zacząłby się bronić w takiej sytuacji - relacjonuje Deniz.
Jeden ze studentów został uderzony pięścią, drugi kopnięty w twarz. Zalał się krwią. Jego koleżanka zaczęła histerycznie krzyczeć, wzywając po angielsku policję.
- Bardzo to przeżyła. Boi się wychodzić sama z akademika. Ma nocne koszmary. Myśli o powrocie do domu - mówi Miroslava, studentka UKW z Bułgarii, koleżanka napadniętej Turczynki.
Reakcja obywatelska
Nie wiadomo, jak daleko mogliby posunąć się napastnicy, gdyby nie zdecydowana reakcja jednej z pasażerek i motorniczego.
- Byłam blisko całej sytuacji. Krzyczałam, żeby motorniczy się zatrzymał. Potem wdusiłam przycisk alarmowy i to zapewne zadziałało, bo tramwaj zatrzymał się między przystankami - mówi nam Malwina Witucka-Krygier, pracująca w Muzeum Okręgowym. Kiedy pojazd stanął, bandyci rzucili się do drzwi, próbując uciec. Kobieta zaczęła ich nagrywać telefonem. - Nie zrobiłam nic wielkiego. Tylko to, co było w mojej mocy. Nie chciałam, żeby uniknęli odpowiedzialności - dodaje. Prócz jej filmiku policja dysponuje nagraniem z kamer, umieszczonych w tramwaju.
Dzielnej kobiecie pomagał pasażer, który pobiegł do kabiny motorniczego, informując o zajściu. Pozostali pasażerowie stłoczyli się z przodu, jak najdalej od zagrożenia. Chcieli opuścić tramwaj.
- Powiedziałem, że nikt nie wyjdzie, dopóki nie przyjedzie policja. Wypuściłem tylko dwie starsze panie - mówi motorniczy. Chce pozostać anonimowy i prosi, by nie robić z niego bohatera. - Powiadomiłem naszą centralę ruchu i czekałem na przyjazd policji. Zrobiłem to, co do mnie należało. Bezpieczeństwo pasażera najważniejsze - ucina. Tramwajami kieruje od 25 lat. Nie ukrywa, że w przeszłości miał sytuacje niebezpieczne, ale nigdy dotąd nie musiał wzywać policji. Dzięki jego zimnej krwi sprawcy zostali zatrzymani w kilka minut. Patrol wyciągnął ich z tramwaju. - Z wagonu Pesy nie tak łatwo uciec - dodaje motorniczy.
W Bydgoszczy uczy się ponad 800 studentów z całego świata. W Toruniu tylko na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika - blisko czterystu. Większość z nich przyznaje, że w Polsce czują się bezpiecznie. Jedynym ich problemem jest bariera językowa. Polski jest dla nich trudnym językiem, a angielski zna ciągle mało Polaków. Wybierają studia w naszym kraju zachęceni opowieściami naszych rodaków studiujących za granicą, wysokim poziomem polskich uczelni i przystępnymi cenami.
- Jestem tu od 4 lat i może ze trzy razy zdarzyło mi się, że zostałem zaczepiony i ubliżano mi z tego powodu, że jestem obcokrajowcem. To nie było nic poważnego - twierdzi Serhii Zinczenko z Ukrainy, student Wyższej Szkoły Gospodarki. Na uczelni studiuje aktualnie ponad 500 gości z zagranicy.
- Bywam często w różnych miejscach i nie doświadczyłem żadnych zachowań rasistowskich - mówi Nigeryjczyk Adeolu Ajao, student ekonomii na WSG. Chce zostać w Polsce dłużej i otworzyć internetowy sklepik z odzieżą. To jego marzenie. Wcześniej studiował w Finlandii.
Emanuela z Rumunii studiuje w Polsce matematykę. Mogła pojechać do Włoch, Hiszpanii albo Portugalii. Wybrała UKW w Bydgoszczy, bo słyszała o wysokim poziomie edukacji w Polsce.
- Zanim podjęłam decyzję, dużo czytałam o Polsce. Wiedziałam, że to bezpieczny kraj. I tak jest. Jeden incydent tego nie zmienia - mówi studentka UKW.
Na uczelni studiuje w tym semestrze ok. 120 przybyszów z zagranicy. Na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w tym semestrze pobiera nauki przeszło 170 obcokrajowców.
- Raz tylko pokazałem w nocnym klubie dokument tożsamości, żeby udowodnić dwóm Polakom, że jestem Portugalczykiem. Z powodu mojej karnacji brali mnie za muzułmanina. To nie było nic groźnego - uśmiecha się Rui Miguel Monteiro, student UTP. Emre z Turcji nie miał żadnych nieprzyjemności. Chce przedłużyć pobyt na uczelni. Uczy się polskiego. - Bydgoszcz jest radosnym miastem z bardzo przyjaznym transportem publicznym - zauważa.
- Nie patrzymy na Polskę przez pryzmat takich incydentów. To może się zdarzyć w każdym kraju. Gdybym nie czuł się tu bezpiecznie, nie planowałbym przedłużenia pobytu na studiach w Bydgoszczy - podkreśla Deniz. Właśnie to tłumaczył dziennikarzowi bułgarskiej telewizji Nova - zadzwoniono do niego po czwartkowym zdarzeniu. Pozostałe ofiary napaści na razie nie chcą kontaktów z mediami.
Dziękują za troskę
Za pośrednictwem uczelni otrzymaliśmy natomiast maila od jednego z poszkodowanych: „Osobiście czuję się dobrze, moi koledzy też. Tego typu smutne sytuacje zdarzają się wszędzie, nie tylko w Polsce i nie tylko wśród Polaków. To nie jest kwestia nacji, tylko tego, czy ktoś jest dobrym człowiekiem, czy nie. To doświadczenie nic we mnie nie zmieniło, nadal kocham Polskę i nadal chcę się uczyć języka polskiego. Dziękuję za troskę i zainteresowanie. Wolałbym jednak zapomnieć o tym wydarzeniu, dlatego nie chcę udzielać wywiadów. Mam nadzieję, że bydgoszczanie też zapomną”.
- Rozmawiałem z całą grupą. Nadal czują się tu bezpieczni i będą rekomendować studia w naszym mieście. Bardzo ważna była dla nich obywatelska reakcja ludzi w tramwaju, zachowanie motorniczego i to, że sprawcy zostali natychmiast ujęci i usłyszeli zarzuty - mówi Sławomir Łaniecki. - Mieliśmy parę dni temu spotkanie z rektorami uczelni z całej Polski. W innych miastach też dochodzi do podobnych zdarzeń. Czasem poważniejszych. W lutym ruszamy z kursami samoobrony dla naszych zagranicznych żaków - dodaje Łaniecki.