Przyjmuję zatem, że siedem miesięcy zwłoki w rekompensatach (gdyby rzeczywiście wpłynęły na konto miasta 20 sierpnia) spowodowałoby wzrost kosztów za prąd o około 5,25 miliona. Odsetki ustawowe sięgnęłyby zatem 212 tys. zł.
Pytałem żartem o odsetki, bo absolutnie nie wierzę w ich naliczenie. Powiem szczerze: nie wierzę też, by rekompensaty wypłacono w sierpniu. Jeśli się pojawią, to prawdopodobnie po jesiennych wyborach. Władza centralna nie ma wcześniej żadnego interesu, by wzmacniać samorządy, zwłaszcza w dużych miastach, które jej podskakują. Ba, ostatnio w Gdańsku postraszyły nawet skokiem znanych samorządowców, przede wszystkim prezydentów miast, na Senat RP. Gdyby samorządowcy zdobyli w senacie większość, to mogliby skutecznie blokować niekorzystne dla nich ustawy, przyjmowane przez sejm.
Wobec takiego zagrożenia samorządy stają się rzeczywistym rywalem w jesiennych wyborach. Groźnemu rywalowi zaś na finiszu się nie pomaga – chyba że ktoś nie mierzy w zwycięstwo, tylko nagrodę fair play. A że w tym wypadku cierpią także instytucje należące do państwa – np. w Bydgoszczy dwa szpitale uniwersyteckie, które go tej pory wydały na prąd, wspólnie licząc, grubo ponad milion złotych więcej? Cóż, na wojnie zabici padają także za linią frontu.
Akcja wywołuje reakcję – nie zawsze taką samą, czyli w tym wypadku negatywną. Za pozytywną reakcję na negatywną zmianę cen prądu uważam mobilizację do oszczędzania, w tym wdrożenie pomysłów, które pozwalają ocalić sporo grosza. Parę dni temu pisaliśmy np. o tym, że Bydgoszcz otrzymała pół miliona z Regionalnego Programu Operacyjnego (RPO) na instalacje fotowoltaiczne. W skali dużego miasta nie jest to kwota powalająca, niemniej pozwoli na montaż charakterystycznych paneli na dachach ratusza bis przy ul. Grudziądzkiej i kilkunastu szkół.
Jeszcze bardziej zainteresowała mnie wieść, że w podobnym kierunku, co miasto podąża Spółdzielnia Mieszkaniowa Budowlani. Tam program instalacji fotowoltaiki na dachach rozłożono na siedem lat, ale w tym czasie panele mają pojawić się na wszystkich wieżowcach spółdzielni. Kosztować to będzie dwa miliony (z czego połowa to dofinansowanie, również z RPO), a wydatek powinien zwrócić się po siedmiu latach. Trwałość paneli określa się natomiast na lat 25.
Nie widzę powodu, by śladami Budowlanych nie miały iść inne bydgoskie spółdzielnie i ADM. Widzę natomiast jedną istotną przeszkodę. Decydując się na panele solarne, wydatki trzeba ponieść od razu, natomiast oszczędności odczuje się dopiero po latach. Nie wiem, ilu spółdzielców myśli tak perspektywicznie, że zgodzi się na wyższy czynsz dziś, z obietnicą znaczącej jego obniżki dopiero po, powiedzmy, siedmiu latach. Pewnie sporo zależeć będzie od autorytetu i umiejętności przekonywania prezesów spółdzielni.
