Rok - tyle zajęło wydanie pięciu tomów sagi „Grzechy młodości”. Niebawem w księgarniach pojawi się ostatnia już część: „Pokłosie przekleństwa”. Półtora roku - tyle zajęło Edycie Świętek, urodzonej krakowiance, zbieranie materiałów na temat miasta i jego mieszkańców, przeglądanie albumów, historycznych i współczesnych map Bydgoszczy, którą osobiście odwiedziła dopiero po wydaniu pierwszego tomu sagi (i zapowiada, że odwiedzi jeszcze nie raz, bo miasto ją zachwyciło).
Dwulicowi bohaterowie ujmują
- Właśnie dlatego, że tyle czasu poświęciłam na zebranie tych informacji - o Bydgoszczy z przeszłości i tej dzisiejszej - pisanie poszło tak sprawnie - mówi autorka. - Choć czytelnicy nieustannie wiercili mi dziurę w brzuchu, upominając się o kolejne części. Wszystkie wiadomości, a zwłaszcza osobiste spotkania z czytelnikami, bardzo sobie cenię. Cieszy zwłaszcza, gdy doceniają tę moją „kartograficzną" pracę, gdy opowiadają, co im się w moich powieściach podoba, co może trochę mniej. To dodaje skrzydeł.
Akcja pięciu tomów sagi rozgrywa się w Bydgoszczy, ale losy rodziny Trzeciaków rozgrywają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, dzięki temu bydgoszczanie mają okazję wybrać się w nostalgiczną podroż do Bydgoszczy z lat 70. minionego wieku i przypomnieć sobie, jak przebiegały przemiany ustrojowe i gospodarcze w naszym mieście, bo perypetie bohaterów kończą się w 2009 roku.
- Na kartach tych powieści nie ma kryształowych postaci, niemal wszystkie są kontrowersyjne, każda ma coś za uszami. Czytelniczkom najbardziej przypadł do gustu Roman Dereń. To człowiek o dwóch twarzach: ma parszywą prace w milicji, ślepo wierzy w ustrój, nie przyjmuje do wiadomości potrzeby zmian. Ale prywatnie okazuje się porządnym człowiekiem (pierwotnie nie tak miało być, ale nieco wymknął mi się spod kontroli w trakcie pisania...). To właśnie ta niedoskonałość charakterów, ich autentyczność przekonuje czytelników - mówi Edyta Świętek.
Będzie kolejna saga
Autorka przyznaje, że zakończenie sagi to dla niej trudne pożegnanie, bo zżyła się i z bohaterami, i z miejscami, które są dla nich ważne. Od razu zastrzega, że Bydgoszcz może jeszcze zagościć na kartach innych jej książek. Już pracuje nad kolejnymi, także społeczno-obyczajowymi. Jedna nosi roboczy tytuł „Ta sama rzeka” (ale mowa już nie o naszej rzece, bo akcja dzieje się w Małopolsce), druga pt. „Jedno życie wystarczy” to część dwutomowego wydania.
- Ale czytelnicy najbardziej czekają chyba na trzecią informację - o tym, że w planach mam napisanie kolejnej sagi. Zauważyłam, że nastał właśnie czas takich wielotomowych powieści. Dobrze się je nie tylko czyta, ale i pisze, choć to duże logistycznie wyzwanie dla autora. Trzeba się przy takiej pracy bardzo pilnować - mówi autorka.
